No nie.... oczom nie wierze... Zmasowany atak!
Raaaaaatatuj sie kto moze...
Wiem, ze w Tychach te sloneczka husky....
No i co ja teraz biedna pocznę?
<diabelski usmiech>...
No, ale poczekamy zobaczymy, a teraz relacja :
Unipakswłasnie o to chodzi, ze zdjecia zgrane nie zostaną, bo w jakims zamroczeniu wyrwała Gosia kabelek przedwczesnie. A i aparat ze zdjec oczyscila " bo przeciez juz zgrane":)
W piatek wydarłam ogoniaste diablęta, na małą wycieczkę do moich rodzicow, aby godnie (i w doborowym towarzystwie;) swietowac ich 40-lecie slubu (jak oni mogli tyle wytrzymac to ja nie wiem

Zapakowałam zbuntowaną trojcę do transporterka ( Kokarda i Sandi byly wybitnie niezadowolone z takowego obrotu sprawy), natomiast Masumi bezwolnie dała się zastrzasnąc w koszyczku.
Podroz minęła bezproblemowo (oprocz tego, ze oczywiscie wybrałam nieogrzewany wagon i całą drogę telepałyśmy się z zimna).
Jednak dziewczynki opatulone dodatkowo w malowniczy poł-zjedzony ręcznik , na szczescie nie zachorowały.
Dodam jeszcze, ze Masumi i Sandi były u mnie po raz drugi, natomiast Kokarda po raz pierwszy .
Rodzice przyzwyczajeni do ciekawskich typow typu Ciri i Lilitka , juz zacierali rece na wiesc o przybyciu nowego stadka.
Mama przezornie poupychala w roznych zakamarkach przeszkadzajki, coby ogoniaste towarzycho nie wlazlo np. za kuchenkę.
Jednak trojca delikatnie mowiąc, nawalila.
Wielki chojrak, duch wszedobylski ,niebiesko-rude diablę- Masumi o mało zawału nie dostała na widok tak wielkiej przestrzeni do biegania.Wczepiła się wszystkimi swoimi konczynami łacznie z ogonem w swoją biedną opiekunkę, telepiąc się przy tym żałośnie

Miałam naprawdę ubaw, widząc jak to niedotykalskie i samodzielne stworzonko, tuli się i wczepia czule w moją zmasakrowaną skore

Natomiast Sandi, niczym nie przejeta, zaczela krążyć po przedpokoju i kuchni. włazic na schody i zwiedzać kuchnię.
Ku mojemu zdumieniu naczelny dziwak stada też poszedl w jej slady, bezstresowo przechadzając sie po włosciach.
Oczywiscie w naglych przypadkach, kiedy cos niespodziewanie skrzypnęło bądz spadlo, mialam juz caly szczurzy komplecik na głowie, kłebiący sie na karku, i zjezdzajacy po dekolcie..
Tylko "Zdobywczyni nowych terenow" Masumi siedziala jak zakleta pod moją bluzą, nie wysciubiając ani noska.
Postanowilysmy wraz z Mamą, dopomoc jej trochę, osmielic

Brutalnie mowiąc wywleklysmy Masumę na swiatlo dzienne i postawilysmy na podlodze.
Dawno nie widzialam takiego przywiazania

Masumi niczym bumerang ukryla sie w moich wlosach, niemal jednym podskokiem pokonując calą dzielącą nas odleglosc

Ah, nigdy bym jej nie posadzala o takie pokłady uczucia do mnie

To byla prawdziwa sielanka, w koncu moglam bezkarnie macac ,tarmosic i ugniatać toto Niebieskie, zwykle krążące gdzieś na wysokosciach

Niestety po powrocie do Kraka, caly animusz i niespozyta energia (a co za tym idzie alergia na dotyk) powrocily...
Dodam jeszcze ,ze tknięta przeczuciem niecnym zakupilam wiekszą klatuchę ...ale ciiiiiii.
Moja starą odziedziczą nieszczesni chlopaczkowie z ex-mieszkania Michala.