No trochę są duże, ale ja już się przyzwyczaiłam i dla mnie są "normalnej"
(jeżeli taka w ogóle jest) wielkości.
A jak przyjemnie jest ich miziać, głaskać, po prostu się w nich wtulić
Ostatnio Młody znowu się dławił, biedaczek, całą noc. Miałam już ochotę włożyć mu palce do gardła i wyjąć mu to co tam siedzi
(oczywiście tylko tak myślałam). A mogłam jedynie być przy nim, głaskać (choć nie wiem czy go to nie denerwowało), wycierać ślinę po prostu dodawać mu otuchy. Całą noc próbował wykrztusić kawałek marchewki i robił to, kawałek po kawałku - (kawałek wielkości ziarna sezamu) i tak całą noc. Tak mi go było szkoda, położył się koło mnie i leżał tak wtulony, oparty o moją rękę co chyba mu ułatwiało oddychanie.
A teraz obiecane zdjęcia
( mieliśmy zmiany na komputerze i musiałam go ogarnąć od nowa, powoli już dochodzę co, gdzie i jak
)
Zdjęcia z sesji zimowej. Miały być na konkurs do kalendarza, ale jak zobaczyłam zdjęcia innych to stwierdziłam, że raczej się nie nadają do konkursu

. No, ale tutaj mogę pokazać, czemu nie
Nie chciało mi się wybierać, więc wrzucam prawie wszystkie.
