Strona 36 z 37
Re: A tak sobie...
: sob wrz 17, 2011 9:46 pm
autor: Effie
Haszczanka zaczęła mi krwawić z dróg rodnych... w czwartek jesteśmy umówione na sterylkę... trzymać kciuki proszę...
willę zaraz obfocę (bo po sprzątaniu dziś

) i fotki wstawię w wolnej chwili. Przepychu zbytnio nie ma...
Re: A tak sobie...
: wt wrz 20, 2011 11:59 am
autor: sasza&masza
Kciuki za ogonka

My idziemy jutro z Maszą bo ma guza mlekowego na wycinanie, takze też kciuki prosimy;)
I czekamy na zdjecia willi i ogoniastych;)
Re: A tak sobie...
: czw wrz 22, 2011 8:40 am
autor: tahtimittari
Będzie dobrze, musi być! Kciuki zaciśnięte.
Napisz, jak szczurka zniosła zabieg.
Re: A tak sobie...
: czw wrz 22, 2011 9:00 am
autor: Jessica
my również kciukamy

Re: A tak sobie...
: pt wrz 23, 2011 12:22 pm
autor: aneczkaa
Jak panienka po zabiegu?
Re: A tak sobie...
: wt wrz 27, 2011 10:05 pm
autor: Effie
Panienka radzi sobie coraz lepiej. Żal mi jej strasznie, bo bidulka strasznie chce się pozbyć tego klosza. Milion razy próbuje sobie umyć uszka i ciągle ją to swędzi. Ma dość siedzenia samotnie w klatce i przez to ograniczenie ruchu ma motorek w kuperku- jak już się ją z klatki wyciągnie, to po prostu trudno za nią wzrokiem nadążyć... Pomimo klosza- powyciągała sobie te pętelki ochronne.
Niestety, jestem najlepszym przykładem na to, że jak coś się sypie to już na całego... Od śmierci Julka nic się w klatce nie układa. Haszczanka musiała mieć sterylkę, teraz na sterylkę czeka albinka. Ma dokładnie te same objawy i w czwartek też pójdzie pod nóż

Nie dość, że uderzyło nas to po kieszeni (ten miesiąc od początku był cienki) to jeszcze nie wiem jak ja to przeżyję- będę się o nią strasznie martwić- przecież już nie jest młoda. No i Szarusia się posypała w jednej chwili. Płakałam dziś pół dnia patrząc jak się stacza po kratkach, jak powolutku przychodzi do drzwiczek klatki, jak nie może się wdrapać na hamak... Myślałam, że po Julku już nic mnie nie ruszy- najwyraźniej się myliłam, bo na samą myśl o tym, że Szarusia może odejść ryczę jak wariatka...
Zaczęłam myśleć, że może... może pomimo tego, że kocham ten gatunek, że podziwiam szczury tak, jak niektórzy podziwiają konie, że patrząc na nie myślę tylko jakie są piękne, doskonałe, harmonijne... mimo tego że szczur, to dla mnie jedno z najwspanialszych stworzeń na świecie, być może nie powinnam ich mieć. Nie wyobrażam sobie jak mogłabym się do nich mniej przywiązać, a sama wiedza, że ich czas jest taki krótki jest dla mnie zbyt ciężka do zniesienia...
Czuję się okropnie...
Re: A tak sobie...
: wt wrz 27, 2011 10:24 pm
autor: sasza&masza
Moja mama zawsze mówi że żadnych gryzoni bo zyją krótko człowiek je pokocha i zostawiają posobie wielku ból i cierpienie...
ja po Maszy ryczałam jak głupia i dalej jak o niej pomyślę chce mi sie płakać..
Trzymaj się

I Bardzo, bardzo, bardzo dużo zdrówka dla dziewczynek! Trzymamy kciuki

Re: A tak sobie...
: śr wrz 28, 2011 7:06 pm
autor: zocha
Ja po stracie Norka a potem PJ'a też miałam takie myśli. I powiem szczerze mając teraz czterech nowych chłopaków chyba nic się nie zmieniło i nadal myślę, że jednak szczury to nie są zwierzęta dla mnie (oczywiście cieszę się, że są i nie żałuję). Za bardzo przeżywam każde odejście i jest to dla mnie bardzo trudne. Teraz jak pomyślę, że wszyscy są w jednym wieku...
I można sobie mówić, że tym razem będzie inaczej, że się tak nie przywiąże.... ale to nic nie daje, bo po prostu tak się nie da.
Trzymam kciuki, zdrówka dla dziewczyn.
Przesyłam uściski, trzymaj się Effie, będzie dobrze musi być

Re: A tak sobie...
: śr wrz 28, 2011 7:16 pm
autor: Afera
Myślę, że każdy kto kocha zwierzęta ma takie rozterki... ja też po każdym szczurku mówiłam nigdy więcej, ten jest ostatni... i co? Mam 5...
Re: A tak sobie...
: czw wrz 29, 2011 10:15 am
autor: Effie
Echh... właśnie zostawiłam moje serce w lecznicy. Mam nadzieję, że po sterylce mój aniołek wróci do swojej formy...
Haszunia dziś się prawdopodobnie pozbędzie klosza

w weekend myślę, że dołączę ją do reszty po sprzątaniu klatki... Oby na tym się skończyły problemy w stadzie... choć jeszcze Szarunia mnie martwi, ale w poniedziałek mamy wizytę kontrolną, na której mam nadzieję się dowiedzieć, że wszystko już jest w porządeczku...
Kciuki nadal nam się przydadzą

Re: A tak sobie...
: czw wrz 29, 2011 3:09 pm
autor: sasza&masza
My trzymamy! i dalej domagamy sie zdjęć dziewczyn i klatki:P
Re: A tak sobie...
: czw wrz 29, 2011 8:32 pm
autor: zocha
Ja również nadal trzymam bardzo mocno

Re: A tak sobie...
: pn paź 03, 2011 10:51 am
autor: Effie
Dziś była kontrolna wizyta Haszuni u weta- wszystko pięknie się zrosło, ale wystąpiła reakcja alergiczna na nici i mała dostała steryd, a w sobotę znowu zrobimy sobie "wycieczkę". Biała póki co zarasta sobie po sterylce- dużo gorzej sobie radzi w "kloszu" niż Haszczanka. Natomiast Szarunia najprawdopodobniej ma guza w mózgu, więc tak naprawdę nic nie można zrobić, tylko mieć nadzieję, że... właściwie nie wiem, na co w takiej sytuacji można mieć nadzieję. Ja mam nadzieję, że nie będę musiała jej oddzielać od stada i patrzeć jak umiera apatyczna, w samotności...
Po raz kolejny myślę sobie, że jednak hodowanie szczurów jest dla mnie zbyt trudne. Nie potrafię przejść do porządku dziennego na świadomości ich śmiertelności...
Re: A tak sobie...
: ndz paź 09, 2011 9:35 pm
autor: Effie
Jutro Haszczanka znowu będzie otwierana... Znowu będzie sama w maleńkiej klatce i w kloszu... Boże, tak mi jej żal- jak ona ma to zrozumieć, że całe to cierpienie to dla jej dobra...? Jestem załamana...
Re: A tak sobie...
: sob paź 15, 2011 10:46 pm
autor: Effie
Dziś myślałam, że nie dowiozę Szarusi do weta... Wróciwszy po pracy zastałam ją napuszoną i osłabioną. od razu spakowałam ją do transporterka i pojechałyśmy na dyżur do Arki. Szaruś miała problemy z oddychaniem, szmery w płucach, była bezsilna... Dostała trzy zastrzyki a ja zapewnienie, że nic nie zwiastuje, by miała nie przeżyć nocy. Przestraszyłam się strasznie...
Szaruś nadal siedzi osowiała w transporterku. Na szczęście zjadła troszkę żółteczka z oliwą, które przygotowałam jej na kolację... Później dam jej jeszcze troszkę gerberka...
Boję się, że nie zostało jej dużo czasu...