Kochani, doradźcie...
Denat ma 4 miesiące, ze mną jest od 3. Przez większość tego czasu mieszkał w zgodzie ze swoim bratem, jednak ten odszedł niedawno

Po tygodniu smętnej samotności sprawiłam nam dwa ciut młodsze kapturki, z adopcji i oswojone, z wielką nadzieją na szczęśliwe i zgodne stadko. Mali bracia są ze mną od ponad tygodnia. Przez ten czas doszło do trzech małych, niestety nieudanych spotkań z Denatem.
Pierwszy raz poznałam towarzystwo ze sobą po dwóch dniach od przyjazdu kapturów. Włożyłam do wanny najpierw maluchy, a potem Denata. Początkowo wszyscy trzej byli zbyt wystraszeni, by zwracać na siebie uwagę. Potem zdali sobie sprawę z obecności pozostałych. Mali byli jak sparaliżowani. Stanęli po przeciwległych stronach wanny, sztywni i skuleni, oddychając jakby mieli czkawkę. Denat był zdezorientowany, ale spokojny. Chodził od jednego od drugiego, próbował się zapoznać, tulić, iskać, obwąchiwać, ocierać, przymykał oczka, jednak spotykał się tylko ze stroszeniem i odwracaniem się do niego plecami. Działo się tak przez jakieś 10 minut. Przez ten czas kucałam przy wannie, przyglądając się w milczeniu.
Potem wszyscy jakby się nagle rozluźnili, zaczęli węszyć, trochę chodzić. Po chwili Denat zbliżył się znów do jednego z kapturów i przytulił się do niego. Ten jednak był sztywny i przerażony. Trwali tak chwilę, po czym doszło do kotłowania. Nie wyglądało groźnie, więc się nie wtrącałam. Wkrótce potem doszło do podobnej przepychanki z drugim bratem, ale doszło do gryzienia. Denat zrobił się dość agresywny, nastroszył sierść i zgrzytał zębami, próbował znowu zbliżyć się do któregoś z braci. Nie chcąc dopuścić do kolejnych bezcelowych walk i ran, pochowałam wszystkie szczury do swoich klatek - Denat w starej, małe razem w drugiej. Obie stoją w moim pokoju. Po tym pierwszym spotkaniu jeden z kapturków miał drobne skaleczenia na pleckach.
Po trzech dniach ponowiłam próbę z wanną, jednak z zastosowaniem olejku wanilinowego. Wysmarowałam nim dokładnie wszystkie ściury i włożyłam do wanny. Początkowo układało się całkiem dobrze, szczury były zaciekawione nowym zapachem. Jednak wszystko odbyło się podobnie jak poprzednim razem. Najpierw przymilanie Denata, jego wyraźne próby tulenia się i delikatnego iskania. Ignorowanie go przez małe, odwracanie plecami i paraliżujący strach. W końcu wybuch bójek, które trudno stwierdzić, kto wszczynał. Trzeba dodać, że mocniej kłócił się z jednym z kapturków, tym bardziej zadziornym. Drugi raczej unikał konfrontacji. W każdym razie znowu spotkanie zakończyło się kotłowaniem i koniecznością rozdzielania.
Dziś, po kolejnych trzech dniach, podeszłam do sprawy nieco inaczej. Wzięłam jednego szczurka, tego "zadziorniejszego", pozwoliłam mu pohasać przez parę minut po łóżku, po czym położyłam na nim również Denata. Usiadłam tuż przy kapturku, podszedł do nas Denat. Obaj weszli mi na kolana. Przez kilka sekund Denat tulił się do boku małego, sprawiając wrażenie czułego i pozytywnie nastawionego, po czym nagle nastąpił wybuch. Szczury zakotłowały się tak, jak jeszcze nigdy dotąd. Natychmiast spróbowałam je rozdzielić, jednak nie od razu mi się udało - Denat wgryzł się w plecki małego jak zszywacz i nie chciał puścić. Podrapał mi dłonie aż do krwi :/ Nastroszony i zgrzytający, trafił szybko do klatki. Mały jeszcze potem chwilę miotał się mi na kolanach, raz drapiąc mocno i umyślnie w rękę. Kiedy się uspokoił, namoczyłam chusteczkę wodą utlenioną, przemyłam mu lekko krwawiącą rankę i schowałam do klatki.
Pytania, które sobie zadaję są łatwe do odgadnięcia... Proszę o jakiś komentarz, co robię źle, co robić dalej. Zależy mi na pogodzeniu się wszystkich szczurków, bo pomimo dwóch nowych, Denat nadal jest praktycznie sam. Sam mieszka, bawi się, nie ma go kto wytulić ani wyiskać jak należy. Do tego dochodzi problem wypuszczania na pokój - przez nawał roboty i tak nie jestem w stanie pilnować ich tak długo, jak bym chciała, a przy obecnym stanie rzeczy ich czas hasania jest skrócony jeszcze o połowę - muszę wypuszczać Denata i małe za zmianę, by nie miały ze sobą bezpośredniego kontaktu.
Proszę, doradźcie!
Pozdrawiam