O stary!
Słuchajcie no, takiego cosia, to jakżem żyła, to żem nie widziała.
Najsampierw do wanny trafiły Julia i Krucha. Chwila rychłego wąchania, tudzież euforia ze strony Julki i mamy to.

Normalnie natychmiastowo. Zaraz zaczęło się iskanie, lizanie po dupkach i radosne popiskiwania. Okruch trochę niepewna, ale dlaczeguż nie zaznać by miała rozkoszy w czochranku?

Juluś właziła oscentacyjnie na Kruszynkę wyrażając swoją męskość.
Skoro tak gładko poszło, to dawaj z Frututu.

Wsadzam wszystkie, a jak Julcia nie zacznie latac od jednej do drugiej. Tu isk, tam isk i jadymyy.

Nieco już ośmielona Kruszynkowa dama postanowiła isknąć 'te nową' tak dla dodania sobie otuchy. Frucia wydała się zadowolona z tego powodu, ponieważ odwzajemniła mizianko wielkim, międzyocznym lizem.
Razem, we trzy, w rękawie też bez problemów. ANI JEDNEJ bójki podczas pierwszego spotkania.
Myślałam, że to będzie jakaś ogólna masakra- zero pojednania i zrozumienia, a to proszę. Surprajs.
Natychmiastowo- odlotowo.
Coś mi się widzi, że gdybym dała je wszystkie do nowej klatki, ktorej dotąd nie zwiedzały- łączenie zakończyłoby się pomyślnie.
I fotki- w nagrodę.

























I moje ulubione:


''że co?''
Także tego. No.
