Mało ostatnio czasu miałam dla swoich ogonków , choć kiedy byłam w domu to starałam się znaleźć chwilkę , żeby przynajmniej przytulić i pogłaskać jedną czy drugą dziewuszkę. Rekompensowały sobie wszystko nocą w łóżku i wtedy żal było patrzeć , jak się nade mną znęcały

. Ledwie mogły wyczekać na pościelenie łóżka ; zaraz Dżuma - mrówkojad atakowała z jednej strony , a kiedy odwracałam głowę szukając ratunku , z drugiej Czarnulka usiłowała rozewrzeć mi usta , nastając na ulubione głębokie pocałunki . Kiedy zaś nieroztropnie odchyliłam głowę ku górze, obie wbiegły na czubek mojej głowy i próbowały zadrzeć mi nos w górę…
Ponieważ nasze panienki klatki nie mają i nie ma gdzie podwiesić hamaczka czy tunelu , kiedy nachylić się nad nimi , to wpełzają (szczególnie Dżumka) za dekolt albo do rękawa , a kiedy się siedzi przy stole , starają się umościć za niedopiętym blezerem jak najbliżej ludzkiego ciała i tylko nosek wystaje na świat
Ostatnio Czarnulka wgramoliła mi się na kolana , obwąchała kawałek jabłka który miałam zamiar zjeść , bardzo delikatnie wyjęła mi go z ręki , a następnie już na stole przystąpiła do nieśpiesznej , metodycznej konsumpcji. Bynajmniej nie jak dama

Kilka fotek zarękawkowej Dżumy oraz czarnej amatorki cudzych jabłek poniżej
