Valhalla - dotychczas Limfocyt nie miał żadnych, najmniejszych zapędów do rządzenia, stąd moje zdziwienie - zwłaszcza, że on się wręcz obawiał konfrontacji, przyjmując rolę uciekającego widza

. Teraz jest chyba najwaleczniejszy, ale na szczęście obywa się bez większych przepychanek - po prostu ci, których postanowił zdominować (Mikrob i Piksel) uznali jego wyższość

.
Ostatnio przyłapałam też Wąglika i Piksela na przepychankach, ale górą był czarnuch

.
Co do pielęgnacji stóp, to, a jakże, też była! Tutaj zdecydowany prym wiodą Mikrob i Piksel (w ogóle oni uwielbiają się mną zajmować

) - zwłaszcza Mikrob. Należę do grupy nieszczęśników z grubym, martwym naskórkiem na piętach oraz małą cierpliwością, by zająć się tym samemu... Dumbouchy więc często siada i dalejże...

A jeśli na drodze stoi mu skarpetka... No cóż, muszę ją zdjąć, jeśli chcę uniknąć bardzo bolesnych szczypnięć

.
A wczoraj Wąglik miał wyjątkowo miłosny nastrój - cały wybieg łaził za mną jak mały szczeniaczek, lizał po palcach, delikatnie przegrzebywał włosy, jeśli tylko były w zasięgu, czasem skradł buziaka, czasem cmoknął w nos... Rozczula mnie on kompletnie, wraz z tymi jego wielkimi koralikami w szczupłej mordce... :*
Już mamy datę - teoretycznie termin mam na jutro, ale potomkowi się nie spieszy - jeśli nic się nie będzie działo - ni dobrze, ni źle - w poniedziałek mają mnie "pogonić"
. Także w poniedziałek...