Nue , ja czasem zaczynam się obawiać , że to już jest tylko tak , że to szczury mają nas
Teraz trzeba coś wyznać , choć głupio trochę
Mianowicie los wykazał się osobliwym poczuciem humoru i spłatał nam figla , w efekcie którego od wczorajszego wieczoru mamy wąsaty kwartet
I jeśli po cichu liczyłam , że rodzina powstrzyma mnie przed realizacją szalonego pomysłu który kluł się niecnie w mojej głowie , to się frontalnie zawiodłam , widać instynkt samozachowawczy zaszwankował zbiorowo.

Panny trafiły do transportera , była właścicielka obdarowała nas wielką króliczą klaciorą i tak uzbrojone , zawitał w nasze skromne progi duecik „tutejszy”

. Ale z uwagi na to , że krakowianki goszczą u nas już od roku , sądzę , że stały się już chyba (z)dolnymi ślązaczkami choćby przez zasiedzenie
Przybyłe dziewuszki ulokowałam w klatce , którą naprędce wyposażyłam w to co się nawinęło ( u nas nie ma klatki jako lokum

.
Dostały długą półkę ale nie drewnianą , na niej tkaninę żeby im się miękko biegało i posiadywało , okrągły koszyczek zawieszony wewnątrz służący jak dotąd za huśtawkę albo element toru przeszkód , drugi koszyczek wymościłam do spania na dole, nad półką mają zawieszony zrobiony naprędce hamaczek , a pod nią - niedużą kuwetkę z podściółką. Wstawiliśmy jeszcze gałązki do wspinania się .
Dziewczynki podjadły troszkę natki , szczurkowego biszkopta , wsunęły nieco kaszki manny , poskubały ziarna , a z marchewką i porcją gruszki pomknęły do "magazynku" w najciemniejszym kątku. W końcu późną nocą zostawiliśmy je w pokoju do spokojnego spania albo kontemplacji (jak zadecydują tak będzie

)
Nasza agutkowa upiorzyca napuszyła się jak wiewiórka na nowy zapach , natomiast czarny kapturek okazał zaintrygowanie , ale nie był podenerwowany. Kłopoty w zaprzyjaźnianiu się , jeśli będą , to raczej ze strony Dżumy - ale kto to wie?
Na razie niech się Martini i Fini zapoznają z nowymi zapachami , wystrojem klaty , naszymi głosami i dotykiem .
Bluetka to małe ADHD, Fini spokojniejsza , ale przy jedzeniu to Fini wypłaca koleżance z liścia , choć dłużej niż ona zastanawia się , czy wziąć w ząbki to co dają , czy nie ; mała bierze wszystko i co najwyżej biegnie do kąta spiętrzyć zapasy.
Na razie mam dużo na głowie ; z czasem znajdę chwilę , to wkleję jakieś nowe fotki bo te parę zrobione nocą i nad ranem są nie najlepsze.
