Strona 38 z 81

Re: Słodziaki moje

: śr maja 25, 2011 3:51 pm
autor: manianera
Raną się na razie wcale nie interesuje z prostej przyczyny - jest za słaba żeby dobre pyszczek umyć, a co tu gadać o boczku... Jest to plus, ale z drugiej strony ta słabość mnie przeraża... :-\ Jest wymęczona, ale nie śpi mocno, tylko drzemie z przymkniętymi oczkami lub leży z otwartymi.
Na niewątpliwy plus: pije z poidełka :D ! I nawet jednego chrupka z karmy zjadła :) ! Raczę ją nutri i dałam jej Urinowet, to drugie jej absolutnie nie zachwyciło, a że kolor ma pomidorowy, to teraz Nev wygląda jak wampir ::) . Nie chcę jej myć na razie, bo każda moja ingerencja to stres, a Białosz na razie słabosz... Oczka jej lacrimalem zakropliłam, bo w jednym coś siedziało (wczoraj miała żelem zrobione, ale dzisiaj taka słaba - pewnie żel nie z pełni zszedł, coś się przyczepiło :/ ). U nas dzisiaj chłodniej, więc ma w klatce za przyjaciela małą butelkę z ciepłą wodą obleczoną w polarowy rękaw. I siedzi sobie przytulona do tego tombaku.

Kolorowe siedzą cicho jak makiem zasiał, jak je rano zabrałam blisko klatki Nevinki, to były obie przerażone, siedziały mi w dekolcie nieruchomo jak dwa posążki. Teraz już inaczej - obie wąchały, próbowały wejść na chorobówkę. Wierzę, że czują, że już będzie dobrze :) . Ale też widać, że są oszołomione brakiem Nevulindy. O tym jaka ona samotna wolę nawet nie mówić :-X . Tyle tylko, że póki słaba, to ją miziam w klatce bez problemu, bo refleks jej nie dopisuje, a zawsze to jakiś kontakt, zwłaszcza, że jak jest zdrowa, to głaski lubi...

Re: Słodziaki moje

: śr maja 25, 2011 5:12 pm
autor: manianera
Wyciągnęłam Białosza żeby jednak zmyć bródkę, ale taka była przy tym nieszczęśliwa, że się poddałam. Za to zaczęłam miziać, a Nevis zaległa mi na ręce z głową w zagięciu łokcia tak jak lubi i leżała, leżała, a ja miziałam, miziałam ::) .
Włożyłam ją do klatki, wyszłam przynieść trochę najlepszych kąsków z karmy, wróciłam - a ona na hamaczku :o . On jest bardzo nisko z wiadomych względów, poza tym robi bardziej za kryjówkę. Chciałam pstryknąć dowód rzeczowy, ale zdążyła zejść, więc zdjęcie podłogowe (ogonek pokazuje, gdzie miśka przed chwilą była ;) ):
Obrazek

Re: Słodziaki moje

: śr maja 25, 2011 5:16 pm
autor: ol.
wierzymy, wierzymy :D

na pewno jest dla niej komfortem czuć obok drugą żywą istotę, zanim zostaną jej zwrócone ogoniaste towarzyszki, a te widać wystrachane zapachem, wiadomo że "poszpitalni" inaczej pachną

powoli i spokojnie, Neviś jest na zasłużonym L4 i nigdzie nie musi się spieszyć, skubnie sobie tego i tamtego liźnie i brzuszek napełni, niech wypoczywa; a jeśli da próbkę powracającej kondycji, żeby panią uradować i nas ucieszyć każdym kolejnym krokiem ku zdrowiu - jeszcze milej będzie :)

a ta krew w moczu to jakieś widoczne gołym okiem ilości czy na papierku wyszło ?

Re: Słodziaki moje

: śr maja 25, 2011 5:32 pm
autor: manianera
ol. pisze: a ta krew w moczu to jakieś widoczne gołym okiem ilości czy na papierku wyszło ?
W badaniu wyszło, ale wet powiedział, że też już widać było na ligninie. Ja nijak nie widzę, a zmieniałam jej ręczniczki już X razy, zawsze są mokre na przezroczysto albo z leciutkim żółtawym zabarwieniem. Więc nie wiem jak to jest...

A Neviś znowu na polarku zaległa :D ! Ale już pstrykać nie będę, nie ma po co męczyć.

Re: Słodziaki moje

: śr maja 25, 2011 5:56 pm
autor: ol.
:)

wiesz, zapytałam bo mi podejrzanie często u tego weta stwierdza się krew w moczu - jak jeszcze z Baruchem tam byłam, na papierku wyszło, potem czytałam że u któregoś chłopca z tych sklepowych, teraz Neve, więc nie wiem jak to jest ...
pewnie gdyby mi tak powiedział też wlałabym na zimne dmuchać i leczyć, ale z drugiej strony - dziwne :-\

Re: Słodziaki moje

: śr maja 25, 2011 6:33 pm
autor: manianera
ol. pisze: wiesz, zapytałam bo mi podejrzanie często u tego weta stwierdza się krew w moczu - jak jeszcze z Baruchem tam byłam, na papierku wyszło, potem czytałam że u któregoś chłopca z tych sklepowych, teraz Neve, więc nie wiem jak to jest ...
pewnie gdyby mi tak powiedział też wlałabym na zimne dmuchać i leczyć, ale z drugiej strony - dziwne :-\
Hmm... też się nad tym zastanawiałam... Z tym, że Lei też wcześniej badali i ona miała czysto... Nie wiem już, ale jak pisałam - weta zmieniamy tak czy siak, choć do homeo też mam mieszane uczucia ::) .
Nevince UrinoVet nie powinien zaszkodzić, bo to wyciąg z żurawiny, melisy i pietruszki głównie, nawet mnie ta melisa ucieszyła, bo może spokojniej przez rekonwalescencję przejdzie, o ile działa na szczurki tak jak na ludzi :) .

Re: Słodziaki moje

: śr maja 25, 2011 10:35 pm
autor: unipaks
Dzielna Neviśka! :D
Urinowet jej dawaj, dobrze działa i w razie rzeczywistych kłopotów pomoże; dziwne, że ona go nie chce, u nas szedł jak ciepłe bułeczki ::) :D
Spokój, ciepełko, bezpieczeństwo , dobre jedzonko i trochę hołubienia rekonwalescentki, a na pewno będzie wszystko w porządku :) Zdrowiej nam ładnie, Nevinko! :-*

Re: Słodziaki moje

: czw maja 26, 2011 7:21 am
autor: Pająk
Jak się ciesze, że Neviś się wybudziła i energia powoli jej wraca. ;D
Trzymam nadal kciuki za odzyskanie w pełni sił.

Re: Słodziaki moje

: czw maja 26, 2011 4:29 pm
autor: zocha
Cieszę się bardzo, że Neviś się wybudziła (mogę sobie jedynie wyobrazić przez co przechodziłaś).

Teraz tylko niech wypoczywa i wraca do pełni sił :) trzymam mocno kciuki :-*

Re: Słodziaki moje

: czw maja 26, 2011 5:06 pm
autor: manianera
Neviś całą noc i większość dnia przespała. Teraz wróciłyśmy z zastrzyku-antybiotyku i pierwsze co to rzuciła się na jedzonko :D . Myje się już, więc wygląda ładnie, uszka już mocno różowe, a nie blade, tylko jeszcze słaba dość.

Bardzo dziękujemy za kciuki :-* :-* :-* !

I zagadka: jak się nazywa człowiek, który radośnie chichocze, kiedy szczur go gryzie?
Odpowiedź: nie wiem jak się to w psychiatrii nazywa, może ktoś wie :P . W każdym razie ja tak wczoraj miałam, bo to było takie typowo Nevisiowate: pełzała po kołdrze, dopełzła do mojej dłoni strzegącej bezpieczeństwa i ... dziab! ::)

Re: Słodziaki moje

: czw maja 26, 2011 7:53 pm
autor: ol.
nie wiem jak się nazywa taki człowiek, ale takich lubię, i podobne szczurencje też są mi dosyć bliskie ;)

cieszymy się z rumieńców, które Neve odzyskała :)

Re: Słodziaki moje

: pt maja 27, 2011 5:39 am
autor: unipaks
Znaczy, wraca do nas Neviśka , jaką znamy - w swej własnej dziabiącej osobie! :D Chociaż myślę, że pozostanie też ta, której nie będą niemiłe Twoje pieszczoty :)
Jak najszybszego zyskiwania sił białoszowi życzymy i ładnego gojenia się :-*

Re: Słodziaki moje

: pt maja 27, 2011 9:09 pm
autor: manianera
unipaks pisze:Znaczy, wraca do nas Neviśka , jaką znamy - w swej własnej dziabiącej osobie!
Oj tak, dzisiaj w końcu ze spokojem mogę powiedzieć, że Białosz wraca do formy :D ! Dwa razy już mi krew upuściła kiedy w klatce zbyt odważnie sobie poczynałam.
Ale też rozbraja mnie całkowicie, bo kiedy ułożę ją sobie na ręce i miziam zgrzyta jakby chciała żeby ją sąsiedzi słyszeli i pulsuje na potęgę :D ! A nigdy wcześniej tego nie robiła! Tak bardzo chciałam zobaczyć czerwone pulsujące oczka i się doczekałam długaśnych pokazów :D .

Rano jeszcze była słabizna i jeść nie chciała, ale wieczór powitała już z energią i apatytem, mogę w końcu odetchnąć z ulgą i podziękowac Wam wszystkim za tak skuteczne kciukanie :-* !

Reszta słodziaków też mnie rozpieszcza, dzisiaj wyjęłam jedną po drugiej - najpierw zgrzytająco-pulsującą Nevinę, potem Leiuszka, który wlazł na najwyżej położony i zarazem podkoszulkowy punkt mnie i udawał cykadę, a na koniec Stefka po delikatnym rekonesansie ułożyła się pod moją koszulką i zasnęła kiedy ja czytałam. Co ja bym bez nich zrobiła...

Re: Słodziaki moje

: sob maja 28, 2011 1:59 pm
autor: manianera
Białosz śpiący
Obrazek
Białosz zaspany
Obrazek

Re: Słodziaki moje

: sob maja 28, 2011 2:22 pm
autor: ol.
Jaka ona duża ! jest prawie długości Twojego przedramienia :o więcej kochanego ciałka do mizania ^-^

Grzanie i muzykowanie , jak miło, a kiedy do tego dochodzi czerwonookie wibrato to już w ogóle człowiek usidlony :)

Ściskam Neviśkę, co tak się pięknie w ostatnich dniach spisała i niezawodne kapturki - nie mniej mocno !