- Napojów gazowanych i chipsów. Czasem napiję się coli (najczęściej w drinku), ale jeśli jest sok, to zawsze go wybiorę. Chipsy mogą dla mnie nie istnieć, chyba, że zwykłe, solone, z jakimś dipem... Ale to raz na ruski rok.
- Ciast, poza biszkoptowymi z owocami. Serniki, makowce, kremówki...Nieee. Wolę śledzia. Albo ogórka kiszonego.
- Placków ziemniaczanych. Nie i kropka

- Szampana. Nawet w sylwestra ledwo mi wchodzi ten symboliczny kieliszek...
- Tłumów. Źle się w nich czuję. Nawet na koncertach wolę stać z tyłu, gdzie jest czym oddychać i nie napiera na mnie ściana ciał (koncert Prodigy spędziłam za szybą nad trybunami). Nie przeszkadza mi sama obecność ludzi, np. w zatłoczonym pubie, ale tłum, który staję się jakby jednym szalonym organizmem, do którego ja nie pasuję. Co ciekawe, lubię zamknięte, ciasne przestrzenie.
- Subkultur. Za czasów nastoletnich sama gdzieś próbowałam pasować i rozumiem potrzebę przynależenia do grupy... Ale z perspektywy czasu uważam, że to niepotrzebne zamykanie się, ograniczanie swoich horyzontów.
- Muzyki nowoczesnej. Mimo, że słucham wielu gatunków, to niewiele z tych utworów które lubię wyszło po roku 2000. Jestem chora na popkulturę. Niestety w pracy jestem skazana na RMF FM (nic innego nie odbiera) i jestem załamana poziomem muzyki... informacji również, ale to inna sprawa.
- Dyskotek. Nie lubię, nie umiem tańczyć - to jedno. Ale drażni mnie sam klimat dyskotekowy, łomot (muzyka?) puszczany tak głośno, że wbija bębenki w mózg, panienki prześcigające się w wysokości obcasów i wysokości spódniczek, hipnotyzujące światła. I tłum, patrz wyżej. Nawet rockoteki i dyskoteki przy muzyce lat 70-90 nie bardzo, chyba, że to mała impreza, gdzie są stoliki, piwo i przestrzeń.
- Marnego piwa. Dodaję, bo niestety, może nie "wszyscy", ale zatrważająca ilość osób pija te popłuczyny, wyplute przez Kompanię Piwowarską, czy inny masowy koncern, nie zdając sobie sprawy, czym tak naprawdę jest PIWO.
- Telewizji. Nie posiadam od dwóch lat i jest mi z tym dobrze. Czasem będąc u mamy włączę sobie Comedy Central, czy Discovery, ale tak naprawdę nie ma tam niczego, czego nie znajdę w internecie.
Za to kocham szpinak!