Głuptaskowe jak głuptaskowe, mi wystarczy kilka susów Hermańskiego i humor poprawiony, co by się nie działo

.
Dziś też miałam ochotę go wycałować. Ale od początku.
Nue zasiała wątpliwość – należy się babskie święto szczupakom czy się nie należy ?
Rozstrzygnięcie nie mogło być inne – należy się ! (we wrześniu zawsze możemy robić powtórkę

) Tylko gdzie znaleźć wiechcia na miarę ich marzeń, kiedy jedyne co w domu jest, to mrożony koperek (co też dostały na koniec) ?
Postanowiłam stanąć na wysokości zadania i powstały pieguski:
http://s889.photobucket.com/albums/ac94 ... C05549.jpg
Degustacja miała odbyć się tradycyjnie na komodzie, ale szybko się okazało, że szczupaki mają inną koncepcję. Opychać się na widoku i narażać, że ktoś będzie im liczył kalorie ? (co i prawda) - czym prędzej ewakuowały się z wysokości z ciastkami w zębach i do zaułka

.
Tropiłam ich jak się dało, żeby zobaczyć czy smakuje, ale jest tylko kilka fotek, bo nie chciałam trzaskaniem lampy po oczach psuć im komfortu spożywania, które (zaszczytnie dla mojego amatorskiego kucharzenia) trwało i trwało

.
Aż strach brał, że grzmoty przesadzą i się pochorują, bo wszystko świeże, popołudniowe zaledwie.
Na szczęście od czegoś się Zakład Oczyszczania Pokoju w osobie Hermana ma ! On zadbał, żeby się resztki wypieków nie walały po kątach i wszystkie pięknie do klatki poznosił

.
Ułatwiło mi to znacznie konfiskatę nadmiaru zapasów, co gdyby nie żarłoczność trójki Misiu-Dżum-Pistol, wcale nie byłoby konieczne, a tak czyni ze mnie kutwę żerującą na naiwności drogiego czuba

Ale cóż, ważne, że jakaś atrakcja była, a ciastek starczy jeszcze na wiele imprez

.
Potem szczupaki popiły mięty, zszamały koperek i buraka. Na zdrowie !
każdy łapie co może i zmyka:
w swoich kątach:
dojadanie resztek, już bardziej na luzie, ale oczy i tak mówią "WARA ! MOJE !"


- się zapieramy
a tutaj Herman przedwcześnie uznał, że Dżum już skończył

; i kiedy się upierał przy swoim piski dzikusa były takie jakby go ze skóry obdzierali; zdeterminowany walił z kopyta każdemu, kto próbował się zbliżyć: jujki w górę wylatywały jak piłeczki, a i Herman wreszcie musiał odpuścić
i chrupanie gałęzi:
