Psiakrew!
Podchodzę do klatki...
Wyobraźcie sobie białego szczura, leżącego na dnie klatki a od łopatki aż do środka brzuszka ma na futerku dobrą łyżkę powoli ściekającego, czerwonego bobovita... że też nie dostałam zawału! Chyba mam serce jak dzwon. Zrobiłam się sztywna: „ Darek zagryzł Brata???!!! Jak to??? Przecież...no i jestem cały czas- tak w milczeniu???.... Dolaruuuuu! mój Dolaruuu... a Dolaru, leniwie wstaje, podchodzi i pytająco patrzy: „masz coś lepszego od tego spagetti?”
Historie o Tymitunie i ananasie, to mój Daruś między bajki...
bo też z tego co piszecie wygląda, że mój myszka ma bardzo dobre prawo do krzyku. W końcu to poważny szczur i co mu jakiś człowiek ma mieszać. Tym bardziej, że człowiek ten często się z niego, Dara śmieje.... ale jak ja mam się nie śmiać, kiedy to Myszolstwo udrze się, bo np. zabrałam mu coś, pomyśli chwilkę; „myju,myju,drap,drap”, podbiega do mnie, żeby mnie „poczęstować” kropelką, odskakuje; „myju,myju,drap,drap” . Niebieskookie Panisko na włościach:

i drapdrap
