Wymiziam jak wstaną.
Julka jest coraz grubsza.

W porach od 16 do którejś tam w nocy można zobaczyć tylko wielki, czarny tyłek i ogon zwisające z brzegu miseczki.
Jak tak dalej pójdzie, to zaczniemy dietę odchudzającą. Aż boję się przekonać, ile waży.
A dopiero teraz się przekonałam jak to fajnie jest całować taki gruby brzuchol.
Frutka nabiega ciałka bardzo powoli- w przeciwieństwie do Julki.
Jest jak mała modeleczka: pełna gracji, lśniąca, czysta sierść z jakimiś nowymi odcieniami

, wielkie, czarne jak węgielki oczęta, szczuplutka figurka.
Kruszynka ma zdolności destrukcyjne...
Zniszczyła mi piżamę. Taką żółto-niebieską z kłapouszkiem, jadną z moich ulubionych.

Nie żeby coś się rozerwało, to jest dziura, wielka wygryziona dziura!
I poszatkowała mi na przodzie jedną z ulubionych bluzek. Czarna z pszczółką, wyszukana- inna niż te masówki z New Yorkera. Mam nadzieję, że to się da zeszyć, albo zrobić jakieś szfy dodatkowe...
Mamy nareszcie ustaloną hierarchię. Frucia- oczywiście alfa. Julka pośrednio, Kruszynka na spodzie.
Mam kilka nowych filmików, dodam jak będę miała czas.