Ociawia , słodziak mały to był , cudny!

Obawiam się , że mój ...hm...dekolt nie byłby dlań zbyt komfortowy

Ol., z tym terenem neutralnym jest faktycznie problematycznie , ale drugi pokój od biedy można wykorzystać , bo tam naszych nie puszczamy . Z zapoznawania w wannie nic nie wynikło , bo trzy wprowadzone tam ogonki wyskakiwały z niej niemal natychmiast po znalezieniu się w środku ; Dżumy nie brałam , bo nie byłam pewna , czy zdołam opanować cztery naraz. Niewiele pomogło moje wejście tam , gdyż panny jedna po drugiej wchodziły na mnie i zbratane wspólnym nieszczęściem siedziały mi , niczym kwoki, na ramionach, ale przynajmniej się do siebie nie stawiały. W jakiś czas po opuszczeniu łaźni miejskiej zabrałam je do przedpokoju – tam biegały , głównie nowe za Czarnulką , która opędzała się od nich nie nazbyt energicznie , za to piszczała protestująco , gdy tylko zbliżała się któraś z nich . Niebieskie usiłowało się z nią poboksować , ale kapturek nie dał się wyprowadzić z równowagi , raz jednak zniecierpliwiony natarczywością Martinki wywrócił ją na plecki i przytrzymał . Do momentu w którym z odsieczą przybiegła Fini

.
Fotki nie ma , bo w takich momentach wolę mieć obie ręce wolne w razie jakby co.
Po południu przez kilka minut również Dżuma wylądowała w wannie ( z Martinką – obie nad wzajemne animozje przedłożyły wydostanie się z niej i też siedziały mi na ramieniu bez awanturowania się) , a potem w przedpokoju ; tym razem w towarzystwie zabrakło Fini , bo uznałam, że niebieściak choć drobniejszy , to bardziej bojowy i w kaszę nie da sobie dmuchać. Było obwąchiwanie się , Dżuma się nie puszyła a Martinka nie skakała z piąstkami . Na koniec było dramatyczne przeżycie dla Dżumy , kiedy zamknęłam ją wraz z Czarnulką w klatce nowych . Pierwsza miotała wewnątrz jak diabeł pośród wodospadów święconej wody , druga – jako że wchodziła tam już wcześniej z własnej woli w rujce będąc – postawiona na nóżki w środku , nie zmieniając nawet pozycji wsadziła pyszczek w miseczkę nowych i zabrała się za ich niedojedzone ziemniaczki z marchewką i gotowanym mięskiem z obiadku mojej mięsożernej rodzinki

.
Wpuszczone na powrót do swojego pokoju , nasze dziewczyny zaczęły gruntowne mycie , jednocześnie poszturchując się od czasu do czasu i posikując nerwowo na fotelu.
Fini z Martinką do późna będą korzystać z otwartych drzwiczek , na noc wrócą do swojej klatki , bo pokój nie jest pusty i nie możemy ich zostawić w nocy na wolności

.
Trochę fotek z dzisiejszego dnia:
Pobudka! Stajemy do apelu!

Wychodzimy z zimy?
Po małej blue szybko nie było śladu , rozważna Finlandia dba o zachowanie ostrożności
Najpierw spójrzmy w lewo:

potem w prawo :
a następnie znowu w lewo :

jeszcze drobna chwilka wahania:
no i wreszcie:
Penetrowanie przedpokoju
9przerywane od czasu do czasu wzajemnym poszturchiwaniem się i demonstrowaniem , jak to się pięknie prezentujemy w pionie

)
Sama Czarnulka nie wiedziała , co o tym sądzić ;siadła nieopodal i skrobała się z zafrasowaniem tu i tam:
