Hugcia pisze:a ile masz szczurków bo sie trochę pogubiłam?
Teoretycznie – sześć. Ale często występuje u nas fenomen niebieskich tygrysów Borgesa więc raz jest ich pięć, czasami nie wypatrzysz więcej niż dwóch, a w porywach dochodzą tak do 7-8

.
denewa pisze:BTW Pistolek to taki spory kuperek ma...
Pistol, no cóż... nie da się ukryć, że nadobności tego szczupaka przekroczyły już granice zdrowego rozsądku

.
A taka cienka zwinka z niego była swego czasu...
Niestety nie ma szans, żeby różańce przy misce i godzinki na hamakach najsmuklejszej nimfy nie przeistoczyły w matronę.
Pistol nadal lubi ząbki o sznurki zahaczyć, ale teraz to sznurek musi przyjść do Pistola i nie uciekać zbyt szybko, kiedy już zyska jego zainteresowanie. Tapczan rąbać jest wciąż bardzo przyjemnie, ale po co na stojąco siłować się z materiałem, kiedy można w miękkiej gąbce rozsiąść się na całego i tę rwać na kawałki. Jaki sens w bieganiu, wspinaniu się - świat w miseczce jest równie zajmujący co Dżuma doniczkowe cuda, i bardziej fascynujący niż Hermańskie wyprawy na przedpokój.
Pistol nie jest skomplikowanym szczurkiem. Rozkosze stołu i rozkosze łoża - szczęścia nie trzeba szukać, szczęście leży w miseczce i wszędzie tam gdzie się położy głowę.
Ale fakt, z niepokojem patrzę na jego coraz bardziej monstrualną sylwetkę. Nigdy mnie nie pociągało przelewające się w dłoniach sadełko, nie przez wzgląd na estetykę zjawiska, tylko na zdrowie

. W przypadku Pistola ciemno widzę próby odchudzania, bo musiało by to polegać na ograniczeniu jedzenia. Jego problemem nie jest nadmiar smakołyków i przekąsek, tylko nadmiar jedzenia w ogóle. Choćby nie było nic specjalnego w misce, Pistol siedzi i chrupie - w dzień i w nocy. A to, że ostatnio mało się rusza też nie pomaga
Może wiosna coś zmieni ?
unipaks pisze:
tylko niech już nie chorują szczupaki a wszystko będzie dobrze!
Zdrowie jujek – to sfera, w której o spokój trudno, a całkiem bezpiecznie się chyba już nigdy nie poczuję.
Baruch – wygląda i zachowuje się jak zdrowy, ale wczoraj popołudniu zastałam go z nosem tak usmarowanym porfiryną (aż po brodę), że w pierwszej chwili pomyślałam nawet, że to krew. Na wybiegu doczyścił się i zachowywał normalnie, dziś już ładnie, ale .. no właśnie.
Ulrika – dziś 10 dzień i kończymy antybiotyk, nie psika już, ale jeszcze zdarza się jej zaciągać nosem. Jutro zapytam lekarza o żele, które mi radziliście.
A tak poza tematem - Baruchowi marzy się bezklatkowy żywot

. Jujek nigdy nie ma dosyć biegania

. Jeszcze długo po powrocie do klatki, kiedy inne szczupaki zajmą się już swoimi sprawami, wahadełko przycupnięte przy wyjściu odmierza minuty spędzone w zamknięciu. Aż przykro gdzieś wychodzić wiedząc, że on tam biały i cichy wypatruje wolności. To się ostatnimi czasy domatorką stałam
