Strona 5 z 38
Re: Perypetie naszych miziadełek
: czw lis 06, 2008 12:00 pm
autor: maua_czarna
Babli
No widzisz, ja to zrobilam zupelnie nieswiadomie,ale jak trafilam

w sumie to nawet zastanawiam sie, czy Szalas nie wymyslil imienia Brynki
Nakasha Żorżeta to ten maly husky z latka na jednym oczku
http://www.youtube.com/watch?v=uu_wLF4UXR0
No i Ciri...filmik nie jest arcyciekawy, ale nie o to w nim chodzilo.
Tak wyglada teraz moje biedactwo...
Re: Perypetie naszych miziadełek
: czw lis 06, 2008 12:38 pm
autor: Nina
Biedna
Solisiowy guz był podobnej wielkości.
Na pewno nie ma żadnej szansy na udaną operacje?
Re: Perypetie naszych miziadełek
: czw lis 06, 2008 5:22 pm
autor: maua_czarna
Guz jest rozgaleziony, Ciri ma prawie 2 lata...
2 [przynajmniej o tylu mi wiadomo] szczurki z tego samego miotu nie przezyly operacji (wtedy kiedy byla mowa o nieprzyswajaniu narkozy - no nie wiem jak to nazwac, ale wiadomo o co chodzi)
Zaden wet, u ktorego bylam nie podjalby sie operacji, a ja nie chce jej meczyc. Poki co ma tylko problemy z chodzeniem - jak widac na filmiku. Wszystko inne zdaje sie byc w porzadku i oby tak bylo jak najdluzej.
Re: Perypetie naszych miziadełek
: pt lis 07, 2008 4:30 pm
autor: maua_czarna
Dzis przy okazji wizyty u weta z niebieska kruszynka, wzielismy takze Ciri.
Poprzednio dwoch weterynarzy mowilo nam, ze guz jest przytwierdzony do narzadow wewnetrznych.
Dzis pan wet stwierdzil, ze to gruczolak, wiec zapewne to, co tamci wyczuwali jako polaczenie z narzadami, jest polaczeniem z gruczolem mlekowym.
Trzech wetow, dwie rozne opinie. Pan doktor nie podjalby sie operacji, jako ze wedlug niego w guzie jest zbyt duzo krwi, co w parze z wiekiem powoduje, ze ta operacja nie mialaby sensu
Pozatym wszystko jest tak, jak bylo, a Ciruchna ze swoim guzem wazy 475g.
Re: Perypetie naszych miziadełek
: ndz lis 16, 2008 3:26 pm
autor: maua_czarna
Ech ech ech...i znowu Gloria...
Mielismy dwa wyjazdy jeden po drugim, wiec zostawilismy dziewczyny pod opieka znajomej, zeby przychodzila je karmic i poic. Wrocilismy w piatek rano i zagladajac do klatki zobaczylam cos dziwnego... szczur,ktory wazyl 400g z duzym hakiem byl tylko cieniem siebie...Gloria probowala sobie umyc zadek i wywrocila sie na plecy...weszla do miski z jedzeniem i zaraz z niej wypadla.matowa siersc, polprzymkniete oczy...czyli dzieje sie cos bardzo zlego. pierwsze co nam przyszlo do glowy, to problemy z blednikiem - czyli zapalenie ucha,mozgu?

...
weterynarz wzial ta kupke nieszczescia i pierwsze co zauwazyl, to przerosniete dolne zeby,ktore od razu przycial. podczas przycinania mala probowala sie wyszarpnac i bardzo brzydko wyrwala sobie pazur

okazalo sie ze z 425g schudla do 300 z kawalkiem...
no i dostala steryd,i antybiotyk do stosowania w domu. hipotezy dwie - albo mala miala problemy neurologiczne i przestala jest,a przez to przerosly jej zeby. albo przerosly jej zeby i w efekcie nie mogla jesc, co spowodowalo problemy neurologiczne.
po przycieciu zebow mala nadal nie jadla, dala sie napoic ze strzykawki, ale tylko troszke...czuwalismy, dostala osobna klatke, zeby lepiej ja obserwowac i zeby pozostale jej nie meczyly.
dzisiaj jest juz lepiej, od wczoraj zjadla prawie caly sloik gerberka z kurczakiem, dzis juz nie musze jej zmuszac do jedzenia. pogryza wafle ryzowe i pestki dyni obrane z lupinek - z twardymi rzeczami za bardzo sobie nie radzi - czy wet mogl zle przyciac zeby?
teraz obserwujac ja myslimy, ze to nie problemy neurologiczne, tylko ogromne oslabienie spowodowane niejedzeniem...wiec mamy nadzieje, ze mala wyjdzie z tego jak najszybciej
trzymajcie kciuki za Glorke
Re: Perypetie naszych miziadełek
: ndz lis 16, 2008 4:16 pm
autor: Nina
Bardzo mocno trzymamy kciuki!!
Re: Perypetie naszych miziadełek
: ndz lis 16, 2008 4:29 pm
autor: pin3ska
Trzymamy - ja i moi panowie

Re: Perypetie naszych miziadełek
: ndz lis 16, 2008 5:47 pm
autor: martucha1991
i my także kciukamy

Re: Perypetie naszych miziadełek
: ndz lis 16, 2008 6:29 pm
autor: Babli
Bardzo mocno, trzymamy!
Re: Perypetie naszych miziadełek
: ndz lis 16, 2008 7:16 pm
autor: grzesia
Ja i moje panienki (wśród nich niebieska od Ciebie

) bardzo mocno trzymamy kciuki!!!!
Re: Perypetie naszych miziadełek
: ndz lis 16, 2008 10:08 pm
autor: zalbi
może nutri drink mógłby tutaj coś zdziałać? szybciej postawić ją na nogi?
albo jakieś kaloryczne jedzenie.. np kaszka dla dzieci z miodem lub coś w tym stylu.
też kciukamy mocno,, niech wszystko dobrze się skończy
Re: Perypetie naszych miziadełek
: ndz lis 16, 2008 10:24 pm
autor: maua_czarna
Ojej...dziekujemy bardzo za wsparcie...tak mi sie milo zrobilo
Dzis Gloria probowala juz wyjsc z klatki,troszke chodzila po dywanie, ale poki co jest bardzo slaba. Niestety wyrwala sobie uszkodzony pazur i stracila przez to sporo krwi - szczerze mowiac, takiego rozlewu przy wyrwanym pazurze jeszcze nie widzielismy...zatamowalismy krwotok, ale pewnie taka utrata krwi przy oslabieniu tylko jej zaszkodzila...
Jedyne co chciala w ogole jesc, to gerberek, jogurt ze zbozami,ale tylko plynna czesc.probowala poskubac troszke gotowanej rozdrobnionej marchewki. Stawiam na miekkie pokarmy, wiec dalam tez makaron, ale nie umiala utrzymac go w lapkach.
Siedzi w malutkiej klatce z wyjetymi pietrami - nie chcielismy, zeby zrobila sobie krzywde,gdyby probowala sie gdzies wspiac. Klatka to raczej chomikowka,ale Gloria i tak lezy w kacie na szmatkach, ewentualnie podniesie sie do podstawki z gerberkiem.
Co do nutri,to obawiam sie, ze by sie zmarnowal...mala nie chce w ogole pic - wstrzykuje wode z antybiotykiem do gerbera,albo sila ze strzykawki do pyszczka,ale ciezko to idzie.
Ciesze sie,ze cokolwiek je, i zarazem nie moge sobie wybaczyc,ze nic nie zauwazylam, bo zeby (chyba) nie mogly jej tak przerosnac przez tydzien? Jutro nowe wiesci z chorobowki, mam nadzieje,ze lepsze.
Jeszcze raz dziekuje za wsparcie, bo naprawde sie przydaje w takich chwilach

Re: Perypetie naszych miziadełek
: pn lis 17, 2008 5:50 pm
autor: grzesia
Oj biedna Gloria...
Jesteśmy z Wami.
Re: Perypetie naszych miziadełek
: pn lis 17, 2008 9:12 pm
autor: anik1
zalbi pisze:i zarazem nie moge sobie wybaczyc,ze nic nie zauwazylam, bo zeby (chyba) nie mogly jej tak przerosnac przez tydzien?
chyba mogły, znalazłam coś takiego w mądrym artykule:
the adult rat's upper incisors grow on average about 2.2 mm per week (0.31-0.32 mm per day), and the lower incisors grow about 2.8 mm per week (0.4 mm per day)
czyli zęby rosna średnio 2,2 do 2,8 mm tygodniowo, to dużo jak nie są ścierane

Re: Perypetie naszych miziadełek
: wt lis 18, 2008 8:03 pm
autor: maua_czarna
Zawsze mozna sie dowiedziec czegos nowego, bo to jak szybko rozna niescierane zabki dosyc mnie zszokowalo. Szkoda tylko,ze ta wiedze zdobylam w takich okolicznosciach...
Gloria nie chce nic jesc. Wczoraj wmuszalismy w nia wszystko, nawet to,czego w zyciu ogonkom nie dawalam (ciastko,szynka) zjadla 1/6 kruchego ciastka, skubnela sucharka z wyrazna trudnoscia. Woda na sile...duzo tryka zabkami, pulsuje oczkami. Czy to tylko objawy zadowolenia? Moze oznaczaja cos innego o czym nie wiem?
Dzis rano wmusilismy w nia wode, ale raczej wyciekala jej z pyszczka, niewiele wypila. Kiedy wrocilam z uczelni (na zajeciach caly czas myslalam o niej,nie mogac sie na niczym skupic...) malutka spala. Nie chciala zjesc ani gerbera,ani miekkiego rozmoczonego chlebka,konfitury malinowej tez nie...o suchej karmie mozna zapomniec...probuje wsadzic lepek do miski, ale lapek nie da rady, a lepek ma jakby "rozkiwany" na boki.kojarzy mi sie ze starutenka babcia,ktora sie "trzesie".
Spala mi 2 h na kolanach, a od kolejnych dwoch spi na lozku,raz na jakis czas poczolga sie z 10 cm i znowu zasypia. odwracam sie co chwile, zeby zobaczyc czy oddycha.
Nakrecilismy wczoraj filmik jak zachowuje sie mala, jednak zanim uda mi sie go wrzucic na youtube,mina chyba wieki...mysle,ze filmik oddalby wiecej niz moje opisy. jak tylko mi sie uda, to zamieszcze go i mam nadzieje, ze wtedy mi cos podpowiecie...
jesli ktos ogladajac filmik odnioslby wrazenie,ze mecze zwierzaka, bo np. odsuwam ciastko od pyszczka to od razu (dla przewrazliwionych) mowie,ze tak nie jest.chcialam w ten sposob zachecic ja do jakiejkolwiek aktywnosci,a jaki jest efekt- widac...nawet cos slodkiego,rzeczy ktorych nigdy nie miala w pyszczku nic nie pomagaja...teraz mam wyrzuty,ze jesli to juz teraz i ona odejdzie...ze nigdy nie sprobowala niczego slodkiego,niezdrowego,tlustego...a i tak ma 1,5 roku i dotknelo ja jakies paskudztwo...
Dziekuje Wam za wsparcie...