pruszkowskie gangsterki
Moderator: Junior Moderator
Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
Re: RE: Moje dziewuchy
ciesze sie,ze moglam zrobic Wam taki prezent:)mnie pewnie byłoby przykro jakbym z tymczasu musiała oddac szczuraska ktorego wszyscy pokochali i wcieliłam sie w twoja sytuacje a przyznaje,ze było mi przykro-ale widocznie tak miało byc:)całuski dla Fridy i oczywiscie dla wszystkich szczuraskow i szybkiego powrotu do zdrowia chorej szczureczki:(
pruszkowskie gangsterki - więcej fot małej Emmy
Wczoraj odbył się ogólny przegląd stadka - na szczęście oprócz rzadkiego pokichiwania Sheili wszystkie panny są zdrowe;-) dla niektórych była to pierwsza wizyta u doktora, dla innych kolejna; mała Emi, umaszczona jak dziki ciur... większość czasu spędziła w moim kapturze łypiąc ostrożnie na otoczenie;-) strachulec jakich mało, równie słodki! który zawsze ma wiele do... wysiusiania
ogólny nastrój podczas badania określam jako całkiem wesoły, gdy jedna była badana, pozostałe ciekawsko ganiały po stole, zaczepiały panią doktor, obsikiwały podłoże itp.
mała Emi:
dla amatorów boskich beżyków/rudzielców dorzucam jeszcze trochę Szi:
te piękne porzeczkowe oczyska
i trochę Ritki, naszej kochanej albi [której zresztą pewnego dnia -przez nieuwagę- Frida odgryzła przez pręty klatki kawałek paluszka z pazurkiem (!) i która straciła przez to sporo krwi (ku panice panci), ale której wszystko się prędko zagoiło]:
Natomiast guz Layli jest coraz większy, sprawia jej trudność w sprawnym poruszaniu się... musieliśmy zwiększyć częstotliwość podawania leku przeciwbólowego - teraz dostaje go codziennie; tak szkoda tej bystrej szczurci... na szczęście apetycik dopisuje, a pozycja w stadku wciąż utrzymana
---cóż, to nie zanudzamy dłużej---
ps. coś sobie ubzdurałam, że skoro wiozę do weta ciury podzielone na 2 części (bo Frida mieszka osobno), to wsadzę Fridę w transporeterk, a reszcie będzie "fajniej" w torbie wyściełanej ręcznikami papierowymi i szmatkami; jak ja tego potem żałowałam! całą drogę miałam zajęcie; pamiętacie taką grę, co z dziurek wystawiały łby ryby i trzeba było z refleksem złowić je na wędkę? no, to ja tak miałam z paszczurami; tylko że wędka zamieniona została na moją rękę upychającą pyszczaki do środka; nigdy więcej
ogólny nastrój podczas badania określam jako całkiem wesoły, gdy jedna była badana, pozostałe ciekawsko ganiały po stole, zaczepiały panią doktor, obsikiwały podłoże itp.
mała Emi:
dla amatorów boskich beżyków/rudzielców dorzucam jeszcze trochę Szi:
te piękne porzeczkowe oczyska
i trochę Ritki, naszej kochanej albi [której zresztą pewnego dnia -przez nieuwagę- Frida odgryzła przez pręty klatki kawałek paluszka z pazurkiem (!) i która straciła przez to sporo krwi (ku panice panci), ale której wszystko się prędko zagoiło]:
Natomiast guz Layli jest coraz większy, sprawia jej trudność w sprawnym poruszaniu się... musieliśmy zwiększyć częstotliwość podawania leku przeciwbólowego - teraz dostaje go codziennie; tak szkoda tej bystrej szczurci... na szczęście apetycik dopisuje, a pozycja w stadku wciąż utrzymana
---cóż, to nie zanudzamy dłużej---
ps. coś sobie ubzdurałam, że skoro wiozę do weta ciury podzielone na 2 części (bo Frida mieszka osobno), to wsadzę Fridę w transporeterk, a reszcie będzie "fajniej" w torbie wyściełanej ręcznikami papierowymi i szmatkami; jak ja tego potem żałowałam! całą drogę miałam zajęcie; pamiętacie taką grę, co z dziurek wystawiały łby ryby i trzeba było z refleksem złowić je na wędkę? no, to ja tak miałam z paszczurami; tylko że wędka zamieniona została na moją rękę upychającą pyszczaki do środka; nigdy więcej
Re: pruszkowskie gangsterki
Layla taka bida teraz... musiałam ją odseparować od reszty, mieszka we własnym M-1, co umożliwia mi częste doglądanie jej; niestety moje babsztyle nie wykazały się zbytnią empatią i nie tylko, że nie pomagały Layli się myć, ale też zabieraly Jej z pyszczka jedzenie; i leżała tak sama, w kąciku, nie mogąc się ruszyć, a one po niej skakały... poza tym jeden z guzów (a ma ich kilka, większość wychodzi z wnętrza jamy brzusznej) chyba pęka, wydziela się z niego płyn z ropą, trzeba go często przemywać; byłyśmy u weta, okazało się, że oprócz tego wszystkiego mała ma wszy (lub wszoły); więc trzeba ją było jeszcze obsypać insectinem (i resztę stadka również);
widać, że życie smakuje jej coraz mniej, teraz głównie leży, z przerwami na gerberka; ziaren je już bardzo mało, ciężko jej je utrzymać w łapkach; ale apetyt ma, jest w stanie umyć sobie pyszczek; myślę, że Jej czas z nami dobiega pomału końca, ale jeszcze chwilę, dwie...
guzy rosną od końca ubiegłego roku, już pół roku mała dostaje tolfedynę; i tak długo, weci dawali Jej mniej czasu...
widać, że życie smakuje jej coraz mniej, teraz głównie leży, z przerwami na gerberka; ziaren je już bardzo mało, ciężko jej je utrzymać w łapkach; ale apetyt ma, jest w stanie umyć sobie pyszczek; myślę, że Jej czas z nami dobiega pomału końca, ale jeszcze chwilę, dwie...
guzy rosną od końca ubiegłego roku, już pół roku mała dostaje tolfedynę; i tak długo, weci dawali Jej mniej czasu...
Re: pruszkowskie gangsterki
I tak malutka jest bardzo dzielna. Te cholerne guzy zabieraja tyle kochanych stworzonek, a my jestesmy bezsilni.
No niestety szczury nie zawsze wykazuja sie empatia, moje zazwyczaj tez odsuwaly sie od ciezko chorego szczura, albo wrecz sie go baly.
Wymizaij delikatnie bidulke...
No niestety szczury nie zawsze wykazuja sie empatia, moje zazwyczaj tez odsuwaly sie od ciezko chorego szczura, albo wrecz sie go baly.
Wymizaij delikatnie bidulke...
Aniołki: ['] Garek, Jeff(ka), Chrupek, Teodor, Kapunio, Freska, Żelka, Mufka, Bee-Bee, Kluska, Fryt, Keksik, Frocia, Imbirek, Pchełka, Klapuś [']
Re: pruszkowskie gangsterki
dziękję limba, Laylunia odeszła tej nocy. Zasnęła.
Ostatnią dobę nic nie jadła i nie piła, nie przyjmowała NIC i w żaden sposób. Późnym wieczorem była mocno wyziębnięta, gdy okrywałam ją szmatkami, resztkami sił się wydostawała spośród nich.
Ułożyła się do snu, rano leżała w tej samej pozie, zimna...
Ostatnią dobę nic nie jadła i nie piła, nie przyjmowała NIC i w żaden sposób. Późnym wieczorem była mocno wyziębnięta, gdy okrywałam ją szmatkami, resztkami sił się wydostawała spośród nich.
Ułożyła się do snu, rano leżała w tej samej pozie, zimna...
Re: pruszkowskie gangsterki
Odeszla w kochajacym domku, w swoim domu.
Bardzo mi przykro Ratta.. Wiem ze zadne slowa nie pomoga...
Bardzo mi przykro Ratta.. Wiem ze zadne slowa nie pomoga...
Aniołki: ['] Garek, Jeff(ka), Chrupek, Teodor, Kapunio, Freska, Żelka, Mufka, Bee-Bee, Kluska, Fryt, Keksik, Frocia, Imbirek, Pchełka, Klapuś [']
Sheila [*]; zamieszkał z nami ktoś jeszcze...
jakoś tak się ostatnio nie za dobrze u nas dzieje
jak już pisałam wcześniej, w niedzielę niespodziewanie i nagle odeszła od nas Sheilka; w międzyczasie u Rity odkryliśmy z wetką przechodzone zapalenie płuc (cholera żadnych objawów nie było!!!); mała dostaje antybiotyk, przez 3 dni dodatkowo brała aminofilinę i furosemid; boczki chodzą już znacznie mniej, ale osłuchowo jeszcze nie jest dobrze; na szczęście mała dobrzeje w oczach (tfu tfu), co wywołuje u mnie jakiś optymizm.
Ale nie może być za dobrze... na wizycie kontrolnej wetka znalazla u Rity guzka (wielkości małego groszka); groszka nie było jeszcze w sobotę, pojawił się parę dni później; tak więc gdy wyleczymy płucka, znów do weta, na zabieg;
a przed chwilą odkryłam dokładnie takiego samego guzka u Fridy; w tym samym miejscu co u Ritki, w skórze pod przednią łapką... po prostu pięknie; i jak tu myśleć pozytywnie?
o czym jednak wcześniej nie pisałam, a chciałabym, to to, że od jakiegoś miesiąca mieszka z nami nowa szczyrzynka, o nadanym wcześniej imieniu Zbójka; Zbójka jako zwierz po przejściach, wykazuje umiarkowane zaufanie do człowieka, choć zrobiła już ogromne postępy; Zbójka nie ma końcówki ogonka i jasnej plamki pod brodą, co pozwala ją odróżnić od Fridy; i co ciekawe - Zbójka mieszka właśnie z Fridą (a Frida okazała się niezwykle negatywnie nastawionym ciurem do reszty moich panien i mieszkała jak dotąd sama); tak więc choć tutaj sukces
Zbójka należy do tych biednych ogonów, którym było dane zamieszkać (wraz z innymi małymi szczurkami) w terrarium, gdzie miały stanowić pokarm... jednak los najwyraźniej chciał oszczędzić Zbójkę, więc nie została zjedzona; urosła i terrarysta postanowił się jej pozbyć; tak Zbójka trafiła w czyjeś dobre ręce, gdzie jednak nie mogła dłużej zostać; została więc przekazana w jeszcze inne ręce (również bardzo dobre), a stamtąd trafiła do nas
początki były trudne i smutne - Zbójka była bardzo zamknięta na otoczenie, praktycznie całymi dniami siedziała w kąciku na górnej półce klatki, bojąc się ruszyć; nie schodziła na dół - załatwiała się pod siebie, jedzenie dostawała pod nos, pojnik też musiałam zamontować na górze (po przyjściu z pracy zorientowałam się, że szczura przez cały dzień nic nie piła!); siedziała skulona w "swoim" kąciku, wpatrzona w jakiś punkt przed sobą, nie reagując na nic, bardzo bardzo smutna; nie spotkałam się jeszcze z takim przypadkiem; naprawdę serce się krajało;
na szczęście z upływem czasu mała poczuła się bezpieczna, zaczęła się rozglądać, ostrożnie próbować schodzić na dół klatki, pomału wychodzić na zewnątrz; zaczęła się otwierać; no a teraz jest już bardzo dobrze, aż miło patrzeć; jestem bardzo szczęśiwa, że cierpliwość i łagodne traktowanie (no i obecność innych ciurasów, nie ulega kwestii) przyniosły takie efekty; wreszcie widać błysk rozrabiaki w Zbójkowym oku, tę szczurzą ciekawość świata, skłonność do figlowania i spory apetyt na smakołyki
na dodatek Zbójka okazała się być szczurem kanapowym, który po pewnym czasie zwiedzania mieszkania ochoczo usadawia się na kołdrze i z miną pełną szczurzej godności i dostojności po prostu obserwuje sobie otoczenie;
nie unika kontaktu z nami, chętnie wskakuje na kolana, przychodzi wołana, ale z głaskaniem - ostrożnie; o braniu na ręce nie ma mowy (przynajmniej na razie); całokształt zaznajamiania się ze Zbójką oceniam bardzo pozytywnie i jestem pełna nadziei, że będzie jeszcze lepiej
reszta moich babsztyli ma się dobrze; Emma wywołuje u nas szczery śmiech, gdy poirytowana, że jakiś obcy ciur śmie ocierać się o jej (jej własną! osobistą!) klatkę, zaczyna swe ostrzegawcze tańce; wyobraźcie sobie taką niewielkich rozmiarów burą ciurę, która zamyka oczka, napusza się osiągając kształt idealnie okrągłego balona i podskakuje popiskując (gdzieś w powietrze) w celu odstraszenia intruza reszta, tzn. Rita i Ziuta patrzą na nią z pobłażaniem i lekkim zaskoczeniem (mają miny pt. "a tej co znowu odbiło?" czy "czego się tak drze" albo "konusek znów szaleje") Ziutka jest obecnie chyba najzdrowszym moim ciurem, bo nie wykryłam u niej - jak dotąd (i mam nadzieję, że wcale) - guzów, ani nie zauważyłam niepokojących objawów wszelkiego innego choróbska; nawet skóra i futerko takie ładniutkie, mimo skłonności do nawrotów świerzbowca;
w dużej klatce, po odejściu Layli i Sheili zrobiło się tak pusto... tak smutno...
i nie mogę odgonić od siebie tej myśli, że moje stadko zaczyna się starzeć, że każdy dzień może przynieść nowego guza albo inne badziewie; a niestety, próg 1,5 roku został już przekroczony i teraz należy się z tym liczyć; oby jeszcze wiele miesięcy uplynęło nim którąś z tych okruszynek coś dopadnie...
strasznie kocham te moje panny; są wspaniałe
jak już pisałam wcześniej, w niedzielę niespodziewanie i nagle odeszła od nas Sheilka; w międzyczasie u Rity odkryliśmy z wetką przechodzone zapalenie płuc (cholera żadnych objawów nie było!!!); mała dostaje antybiotyk, przez 3 dni dodatkowo brała aminofilinę i furosemid; boczki chodzą już znacznie mniej, ale osłuchowo jeszcze nie jest dobrze; na szczęście mała dobrzeje w oczach (tfu tfu), co wywołuje u mnie jakiś optymizm.
Ale nie może być za dobrze... na wizycie kontrolnej wetka znalazla u Rity guzka (wielkości małego groszka); groszka nie było jeszcze w sobotę, pojawił się parę dni później; tak więc gdy wyleczymy płucka, znów do weta, na zabieg;
a przed chwilą odkryłam dokładnie takiego samego guzka u Fridy; w tym samym miejscu co u Ritki, w skórze pod przednią łapką... po prostu pięknie; i jak tu myśleć pozytywnie?
o czym jednak wcześniej nie pisałam, a chciałabym, to to, że od jakiegoś miesiąca mieszka z nami nowa szczyrzynka, o nadanym wcześniej imieniu Zbójka; Zbójka jako zwierz po przejściach, wykazuje umiarkowane zaufanie do człowieka, choć zrobiła już ogromne postępy; Zbójka nie ma końcówki ogonka i jasnej plamki pod brodą, co pozwala ją odróżnić od Fridy; i co ciekawe - Zbójka mieszka właśnie z Fridą (a Frida okazała się niezwykle negatywnie nastawionym ciurem do reszty moich panien i mieszkała jak dotąd sama); tak więc choć tutaj sukces
Zbójka należy do tych biednych ogonów, którym było dane zamieszkać (wraz z innymi małymi szczurkami) w terrarium, gdzie miały stanowić pokarm... jednak los najwyraźniej chciał oszczędzić Zbójkę, więc nie została zjedzona; urosła i terrarysta postanowił się jej pozbyć; tak Zbójka trafiła w czyjeś dobre ręce, gdzie jednak nie mogła dłużej zostać; została więc przekazana w jeszcze inne ręce (również bardzo dobre), a stamtąd trafiła do nas
początki były trudne i smutne - Zbójka była bardzo zamknięta na otoczenie, praktycznie całymi dniami siedziała w kąciku na górnej półce klatki, bojąc się ruszyć; nie schodziła na dół - załatwiała się pod siebie, jedzenie dostawała pod nos, pojnik też musiałam zamontować na górze (po przyjściu z pracy zorientowałam się, że szczura przez cały dzień nic nie piła!); siedziała skulona w "swoim" kąciku, wpatrzona w jakiś punkt przed sobą, nie reagując na nic, bardzo bardzo smutna; nie spotkałam się jeszcze z takim przypadkiem; naprawdę serce się krajało;
na szczęście z upływem czasu mała poczuła się bezpieczna, zaczęła się rozglądać, ostrożnie próbować schodzić na dół klatki, pomału wychodzić na zewnątrz; zaczęła się otwierać; no a teraz jest już bardzo dobrze, aż miło patrzeć; jestem bardzo szczęśiwa, że cierpliwość i łagodne traktowanie (no i obecność innych ciurasów, nie ulega kwestii) przyniosły takie efekty; wreszcie widać błysk rozrabiaki w Zbójkowym oku, tę szczurzą ciekawość świata, skłonność do figlowania i spory apetyt na smakołyki
na dodatek Zbójka okazała się być szczurem kanapowym, który po pewnym czasie zwiedzania mieszkania ochoczo usadawia się na kołdrze i z miną pełną szczurzej godności i dostojności po prostu obserwuje sobie otoczenie;
nie unika kontaktu z nami, chętnie wskakuje na kolana, przychodzi wołana, ale z głaskaniem - ostrożnie; o braniu na ręce nie ma mowy (przynajmniej na razie); całokształt zaznajamiania się ze Zbójką oceniam bardzo pozytywnie i jestem pełna nadziei, że będzie jeszcze lepiej
reszta moich babsztyli ma się dobrze; Emma wywołuje u nas szczery śmiech, gdy poirytowana, że jakiś obcy ciur śmie ocierać się o jej (jej własną! osobistą!) klatkę, zaczyna swe ostrzegawcze tańce; wyobraźcie sobie taką niewielkich rozmiarów burą ciurę, która zamyka oczka, napusza się osiągając kształt idealnie okrągłego balona i podskakuje popiskując (gdzieś w powietrze) w celu odstraszenia intruza reszta, tzn. Rita i Ziuta patrzą na nią z pobłażaniem i lekkim zaskoczeniem (mają miny pt. "a tej co znowu odbiło?" czy "czego się tak drze" albo "konusek znów szaleje") Ziutka jest obecnie chyba najzdrowszym moim ciurem, bo nie wykryłam u niej - jak dotąd (i mam nadzieję, że wcale) - guzów, ani nie zauważyłam niepokojących objawów wszelkiego innego choróbska; nawet skóra i futerko takie ładniutkie, mimo skłonności do nawrotów świerzbowca;
w dużej klatce, po odejściu Layli i Sheili zrobiło się tak pusto... tak smutno...
i nie mogę odgonić od siebie tej myśli, że moje stadko zaczyna się starzeć, że każdy dzień może przynieść nowego guza albo inne badziewie; a niestety, próg 1,5 roku został już przekroczony i teraz należy się z tym liczyć; oby jeszcze wiele miesięcy uplynęło nim którąś z tych okruszynek coś dopadnie...
strasznie kocham te moje panny; są wspaniałe
Re: pruszkowskie gangsterki
Miziu, miziu. Śliczne.
Re: pruszkowskie gangsterki
Sliczne Panny.. dawno tu nie zagladalam do Ciebie. Kojarze tylko jak mala76 mi mowila wlasnie ze miala brac Fride ale sie w niej zakochaliscie i nie dziwie sie jest piekna. Przypomina mi moja Telimenke nie wiem czemu.. ale ona byla bardzo proludzka.. moj maly Anioleczek..
Moze z Fridy tez "wyrosnie" taka mizialska kuleczka.Pannice sa swietne.. ucaluj je i wymiziaj.
A guzow to nie skomentuje.. bo to wstretne swinstwo.I mamy cos wspolnego moje 4 baby tez wszystkie przekroczyly juz dawno wiek 1,5 roku .
Moze z Fridy tez "wyrosnie" taka mizialska kuleczka.Pannice sa swietne.. ucaluj je i wymiziaj.
A guzow to nie skomentuje.. bo to wstretne swinstwo.I mamy cos wspolnego moje 4 baby tez wszystkie przekroczyly juz dawno wiek 1,5 roku .
W oczekiwaniu na dwa Nakotowe Bebetki :) <3
[']..: Rudolf,Telimenka,Bazylek,Jogi,Kuha,Pupa,Ylah,Eliot,Capri,Ember,Ekler,Fizyk, Flos...
[']..: Rudolf,Telimenka,Bazylek,Jogi,Kuha,Pupa,Ylah,Eliot,Capri,Ember,Ekler,Fizyk, Flos...
Re: pruszkowskie gangsterki - mieszka z nami Zbójka
Bardzo wzruszająca opowieść o Zbójce, bardzo się cieszę , źe Zbojka dzięki Twojej cierpliwości moze zakosztowac szczęścia bycia szczuem kanapowym .
Usciski i pozdrowienia dla stada.
Usciski i pozdrowienia dla stada.
Re: pruszkowskie gangsterki - mieszka z nami Zbójka
Telimenko - bo też ja i dawno nic tu nie pisałam; choróbsko za choróbskiem i tak zleciało kilka miesięcy; Frida jak najbardziej jest proludzka i miziasta (choć mocno charakterna), to Zbójka trzyma jeszcze dystans (ale pracujemy, pracujemy);
merch - a jak ja się cieszę! miałam szczurzynę niczym w letargu (i wcale mnie to nie dziwi - co się musiało dziać w jej małym serduchu po takich perypetiach), a teraz mam normalnego, ciekawskiego i ruchliwego ciura! to niesamowite, że tym zwierzętom czasem tak niewiele z nas potrzeba, by na nowo potrafiły zaufać i się otworzyć, wpuszczając nas do swojego interesującego szczurzego świata!
dziękujemy Wam za ciepłe słowa
i jeszcze kilka fotek:
tu widać różnice między Fridą a Zbóją - Frida ma bardziej czarne futro, a Zbója ciemno-brunatne, poza tym ogonki; ale na perwszy rzut oka - klony
z sesji łóżkowej: ciekawa poza:
zwiedzamy resztę świata:
i Frida w fiolecie (fiu, całkiem do twarzy):
merch - a jak ja się cieszę! miałam szczurzynę niczym w letargu (i wcale mnie to nie dziwi - co się musiało dziać w jej małym serduchu po takich perypetiach), a teraz mam normalnego, ciekawskiego i ruchliwego ciura! to niesamowite, że tym zwierzętom czasem tak niewiele z nas potrzeba, by na nowo potrafiły zaufać i się otworzyć, wpuszczając nas do swojego interesującego szczurzego świata!
dziękujemy Wam za ciepłe słowa
i jeszcze kilka fotek:
tu widać różnice między Fridą a Zbóją - Frida ma bardziej czarne futro, a Zbója ciemno-brunatne, poza tym ogonki; ale na perwszy rzut oka - klony
z sesji łóżkowej: ciekawa poza:
zwiedzamy resztę świata:
i Frida w fiolecie (fiu, całkiem do twarzy):
mój cały babiniec już za TM...
[*] Fiona Pumka Lusia Tola Layla Sheila Zbójka Rita Frida Ziuta Emma Laguna Dotka Szelma Andariel i kotka Loona
[/size]
[*] Fiona Pumka Lusia Tola Layla Sheila Zbójka Rita Frida Ziuta Emma Laguna Dotka Szelma Andariel i kotka Loona
[/size]
Re: pruszkowskie gangsterki - mieszka z nami Zbójka
Jakie piękne kobitki.
Czytam o Zbójce ze ściśniętym sercem.... mój odebrany terraryście Gacuś, jest ze mną trzy tygodnie a dopiero wczoraj, po raz pierwszy podszedł nieśmiało do ręki.... te smutne oczy, siedzącego w kąciku klatki okruszka... nie wyobrażałam sobie, że szczurze dziecko może być tak przerażająco grzeczne, tak jakby chciało całemu światu wmówić: „mnie tu nie ma, nie widzisz mnie, przecież nie ruszam się, nie jem...” i te paluszki rozpaczliwie zaciśnięte na prętach klatki przy próbie wyjmowania go... ech, kupię mu do pogryzienia pasek z wężowej skórki... choć; co niby wąż zawinił? Mam nadzieję, że uda się i Zbójce i Gacusiowi wynagrodzić traumę, coś im się wszak należy od gatunku ludzkiego
Czytam o Zbójce ze ściśniętym sercem.... mój odebrany terraryście Gacuś, jest ze mną trzy tygodnie a dopiero wczoraj, po raz pierwszy podszedł nieśmiało do ręki.... te smutne oczy, siedzącego w kąciku klatki okruszka... nie wyobrażałam sobie, że szczurze dziecko może być tak przerażająco grzeczne, tak jakby chciało całemu światu wmówić: „mnie tu nie ma, nie widzisz mnie, przecież nie ruszam się, nie jem...” i te paluszki rozpaczliwie zaciśnięte na prętach klatki przy próbie wyjmowania go... ech, kupię mu do pogryzienia pasek z wężowej skórki... choć; co niby wąż zawinił? Mam nadzieję, że uda się i Zbójce i Gacusiowi wynagrodzić traumę, coś im się wszak należy od gatunku ludzkiego
Re: pruszkowskie gangsterki - mieszka z nami Zbójka
dokładnie, co do słowa, tak samo; ale jak widac po naszej Zbójce - można do nich dotrzeć i pokazać świat w milszych barwach; a zwłaszcza jak Twój Gacus jest mlody. Przy tak dobrym podejściu i sercu jak Twoje, po prostu musi się udać; będzie dobrze!odmienna pisze: jakby chciało całemu światu wmówić: „mnie tu nie ma, nie widzisz mnie, przecież nie ruszam się, nie jem...”
mój cały babiniec już za TM...
[*] Fiona Pumka Lusia Tola Layla Sheila Zbójka Rita Frida Ziuta Emma Laguna Dotka Szelma Andariel i kotka Loona
[/size]
[*] Fiona Pumka Lusia Tola Layla Sheila Zbójka Rita Frida Ziuta Emma Laguna Dotka Szelma Andariel i kotka Loona
[/size]