Strona 5 z 6

RE: Wypadniecie pochwy/macicy

: pt lip 20, 2007 8:06 am
autor: Elly
Wszystko sie stalo wczoraj bardzo szybko. Zapadla decyzja, ze probujemy ratowac. Nie pamietam dokladnie jak dlugo trwal zabieg. Do godziny 4 rano Meg jeszcze nie mrugala oczami. Sama jej przymykalam, co jakis czas, co 15-20 min zakraplalam oczy. Pozniej polozylam sie i zasnelam. O 6 obudzilam sie jak na bacznosc i poleciałam do kuchni zobaczyc co z Meg, ale juz nie oddychała.
Jak juz lezala na tym termoforze, byla ciepla. Organizm raczej nie wychlodzil sie. Wszystkie lapki byly cieple, cialo tez. Jak ją podnosilam np zmienialam wode w termoforze, to zaczynala sie rzucac po transporterku. Strzelala caly czas zebami, gryzla reczniki. Mnie tez przy okazji ugryzla. Jak ja polozylam, to po prostu zostawala w takiej pozycji. Że zyje widac bylo tylko po oddechu. Nie wiem co moglo byc przyczyną, podejrzewam, ze po prostu jej organizm nie wytrzymal. 9 godzin to w sumie chyba nie jest malo jak na wybudzanie sie szczurka z narkozy.

edit. Ah, zapomnialam jeszcze dodac. Za kazdym razem moje dziewczyny byly operowane w tej lecznicy. Zero komplikacji, zwierzaka dostawalam juz przytomnego i mrugającego. Teraz nawet nie zdązylam pogadac z wetem o tej operacji. Godzina i juz jechalismy do mnie do domu. Dlatego tez napisalam, ze nie wiem czy dostala wybudzacz.

RE: Wypadniecie pochwy/macicy

: pt lip 20, 2007 8:58 am
autor: marrrtina
wiem jak to jest.. z moja szczurka bylo podobnie... tez zdiagnozowano wypadniecie macicy i wet zaproponowal dwa wyjscia: albo uspienie, albo operacja z zaznaczeniem ze zwierzak najprawdopodobniej jej nie przezyje... ja sprobowalam, wet nie mial doswiadczenia jesli chodzi o operacje szczurow, byl bardzo zmeczony bo to bylo w srodku nocy i to jego optymistyczne nastawienie... wszystko wskazywalo na to ze bede sie musiala pozegnac z moja shivka... wybudzanie trwalo strasznie dluugo... ale ona chciala zyc... i jest teraz ze mna....

tak trzymalam za Was kciuki, mialam nadzieje ze sie uda...:-(

Elly zrobilas wszystko co uwazalas za sluszne i nie mozesz sie obwiniac... ja bym jednak jeszcze porozmawiala z wetem o tej operacji, w koncu on ja przeprowadzal wiec wie najlepiej co sie dzialo... moze faktycznie organizm nie wytrzymal... biedny ogonek:-( tak mi przykro:-(

RE: Wypadniecie pochwy/macicy

: pt lip 20, 2007 9:51 am
autor: Elly
marrrtina, strasznie dlugo tzn ile? Teraz juz i tak czasu nie wrocimy, ale moze na przyszlosc komus sie to przyda. Tutaj widocznie organizm był za słaby, albo coś w srodku zaczelo sie dziac.

RE: Wypadniecie pochwy/macicy

: pt lip 20, 2007 11:11 am
autor: Nisia
Elly, Zjawa (kojarzysz?) miała taki przypadek:
U jej, szczurci, wykastrowanej, na kikucie macicy rozwinął się nowotwór, który krwawił. Operowana była w Oazie. Wybudzała się tamże w inkubatorze. Z opowieści słyszałąm, że wybudzanie szło mozolnie, ale już-już zaczynała się ruszać. I nagle klops. Umarła. Nikt nie wiedział czemu. Na pewno nie było przedawkowania narkozy, czy błędu w sztuce. Oni operują wiele ogonów i zwykle nie ma problemów. Może po prostu zabiegi w takich przypadkach, nie wiedzieć czemu, kończą się tragicznie?
A z kolei kastracja samiczek (drogi rodne zdrowe) - zero problemów.

Te oczy mnie zastanowiły. Czy nie doszło do cześciowego porażenia ukłądu nerwowego? Narkoza to świństwo i kto ją tam wie... Tak tylko strzelam.

PS. Bardzo mi przykro... [*] dla Meggy...

RE: Wypadniecie pochwy/macicy

: pt lip 20, 2007 11:56 am
autor: Elly
Mnie tez zastanawiają najbardziej oczy. Jeszcze jedna sprawa tez, dlaczego ruszala sie (wierzgala/rzucala sie) po transporterze tylko gdy ją podniosłam.. Jak polozylam, to od razu lezała jak placek, bez ruchu, czasami tylko sie przesunela w inne miejsce, drgneła łapką itp. Było widac tylko ze oddycha. Chwilowo strzelala zebami.
Teraz juz nic nie da sie zrobic, ale jezeli bedzie taki przypadek jeszcze (oby nie), bedziemy wiedziec na co zwrocic uwage..

RE: Wypadniecie pochwy/macicy

: pt lip 20, 2007 12:10 pm
autor: PALATINA
Bardzo mi przykro... :(

Mam tylko pytanie, bo nie zrozumiałam lub nie doczytałam zbyt uważnie.
Czy szczurka miała usuniętą macicę, czy jedynie zreponowaną pochwę + szew kapciuchowy, żeby znów nie wypadła?

Spotkałam się z przypadkiem wypadania pochwy przy ropomaciczu. Szczurka miała 3-krotnie reponowaną pochwą i dopiero za 4tym razem otworzono jamę brzuszna, a tam wielkie ropomacicze....

RE: Wypadniecie pochwy/macicy

: pt lip 20, 2007 12:28 pm
autor: marrrtina
Elly, juz nie pamietam dokladnie.. to bylo w nocy, wet oddal ja niewybudzona... kazal dogrzewac, ja siedzialam z nia na wpol przytomna, pewnie z 4 godziny... dla mnie to bylo dlugo... moj pierwszy szczur i pierwsza szczurza operacja, wszytko bylo dla mnie wtedy masakryczne... potem jak juz zaczela pelzac, ja padlam i zasnelam...

tak dla porownania, kiedy shiva miala druga operacje (tluszczak) dostalam ja po nawet nie 2 godzinach juz pelzajaca... no ale tluszczak to nie operacja drog rodnych...

RE: Wypadniecie pochwy/macicy

: pt lip 20, 2007 12:37 pm
autor: Elly
No dokladnie tak bylo z moimi zawsze, jak piszesz marrrtina, obudzone po 2 godzinach (przy gruczolakach).
Palatina, pochwa byla zreponowana i zalozony szew kapciuchowy. Z rany leciał jakis plyn (nie krew), gdzie Meg nie lezala tam bylo mokro. O tym chyba nie wspominałam.

RE: Wypadniecie pochwy/macicy

: pt lip 20, 2007 1:10 pm
autor: Nisia
Hmmm... z tego co piszesz i napisałą Palatina. Skoro wet nie otworzył brzuszka, to nie wiadomo, co tam było. Może doszło do zakażenia wewnętrznego i stąd śmierć?
To by tłumaczyło jej zachowanie przy podniesieniu. Może ją bolało. A jak ją kładłaś z powrotem na termoforku to mogła się ułożyć tak, aby nie bolało. I z powodu bólu nie chciała chodzić.
Ale czemu nie mrugała...

RE: Wypadniecie pochwy/macicy

: pt lip 20, 2007 1:21 pm
autor: krwiopij
Moim zdaniem doszło do jakiegoś uszkodzenia mózgu. Przebieranie łapkami (przypominające próby ucieczki), mycie pyszczka czy zgrzytanie zębami to odruchy, które mogą zajść nawet jeśli mózg jest poważnie uszkodzony i szczur nie ma świadomości.

RE: Wypadniecie pochwy/macicy

: pt lip 20, 2007 1:53 pm
autor: Elly
Cały czas zakraplalam oczy, po operacji jedynie przez jakies 40 min nie miala zakroplonych, bo jechalismy do mnie i nie mielismy czym. Nie wiem czy to od tego. Oczy wyglądały normalnie, wytrzeszcz jej sie zmniejszył wiec chyba były w porządku.
Mozliwe to uszkodzenie mozgu, tak mi sie wydaje. Wszystko bylo mozliwe chyba po takiej operacji.

RE: Wypadniecie pochwy/macicy

: pt lip 20, 2007 4:05 pm
autor: maggie
Boże jak to czytam..Błagam tak bardzo bym chciała powiedzcie że dobrze zrobiłam i że ją nie bolało ... Boże ne darowałabym sobie tego. I nie byłam przy niej...Boże nie byłam przy niej może mogłabym ja wesprzeć???? Brak zapachów znajomych osób,operacja,może i ból...Chryste dlaczego???? ;`(

RE: Wypadniecie pochwy/macicy

: pt lip 20, 2007 4:41 pm
autor: jola-kk
Najgorsze jest to,że nigdy nie wiadomo czy nasza decyzja o operacji jest pomocą,czy skazywaniem na cierpienie.Obym nigdy nie musiała dokonywać takiego wyboru.
Przykro mi bardzo z powodu szczurki.

RE: Wypadniecie pochwy/macicy

: pt lip 20, 2007 5:38 pm
autor: krwiopij
Moim zdaniem w sytuacji, gdy wybieramy między śmiercią a szansą na życie i wyzdrowienie, nie ma co długo się zastanawiać...

RE: Wypadniecie pochwy/macicy

: pt lip 20, 2007 6:14 pm
autor: PALATINA
Meggie, nie zamartwiaj się, robiłaś, co było można!
Chciałaś dla niej jak najlepiej!
Nie myśl w ten sposób, proszę... To nie ma sensu!


Ja tymczasem naprawdę się zastanawiam, czy tu też nie mogło dojść do ropomacicza i dalej intoksykacji organizmu (objawy nerwowe mogą tu pasować) i śmierci z tego powodu.