..
eh, nawet nie wiem jak zacząć ten wpis.. Nie mogę ogarnąć tego,co się stało.
Biorąc Ketonala wiedziałam, że trochę życia ma za sobą, że takie albinoski długo nie żyją.. No ale .. eh! Był trochę ospały parę ostatnich dni, myślałam, że upały. Ale nic się z nim strasznego nie działo, normalnie się zachowywał, łaził po mieszkaniu, jadł.. Wczoraj tylko cały wieczór siedział mi na kolanach, dzisiaj też trochę był zmulony rano, potem niespokojny,a potem znowu sie do mnie gąrnał na ręce. I tak sobie leżał, przysypiał leżąc u mnie, potem go odłożyłam do jego koszyczka, po jakichś 20-30 minutach patrzę,a on..
![Cry :'(](./images/smilies/cry.gif)
masakra, myślałam, że śpi, że nie wiem, cokolwiek. Ale odszedł, odszedł tak cicho w spokoju, bez jakiejkolwiek zapowiedzi. Gdybym wiedziała, że dzieje się cokolwiek, że mogę mu jakoś pomóc.. No ale co ja mogłam zrobić, jak wszystko z nim było normalnie, ahh.. nie wiem, obwiniam się cały czas, że może coś przeoczyłam, cokolwiek zrobiłam źle, nie zauważyłam czegoś. Tylko co mogłam pominąć, kiedy cały czas był ze mną i zachowywał się normalnie?
Masakra, jestem załamana.. Nie był ze mną długo, ale to jakaś część mojego życia.. Tak ładnie się pozbierał po kastracji, miałam go połączyć z Cappym, w końcu, myślałam jeszcze o 3.. A teraz? Nie wiem co dalej, nie wiem, jak to będzie bez niego.. Moja myszka, taka kochana przytulanka..
Jeszcze parę chwil przed tym, jak do dałam do koszyczka, jak siedział u mnie na rękach koleżanka mi zrobiła zdjęcie z nim
Przepraszam, jak napisałam nieskładnie,ale nie umiem tego ogarnąć,a wiem, że Wy zrozumiecie
![Cry :'(](./images/smilies/cry.gif)