Ostatnio z braku czasu nie miałam kiedy napisać nawet posta w naszym temacie, ale już się poprawiam
Mimo ostatnich ogromnych wydatków (leczenie oczka, sterylki), gdy tylko nadarzyła się okazja, wymieniłyśmy naszą klateczkę na ogromny pałac (Toddy Roll 150)
Mieści on według kalkulatora aż do 17(!) szczurów
Mieszkają w nim obecnie jedynie moje 4 królewny, choć przyznam, że gdy tylko "urosła" klatka, zwiększyła się też chęć powiększenia stadka. Mimo to, ze względu na ostatnie wydatki, staramy się przez chwilę jeszcze jakoś powstrzymać
U bab ogólnie wszystko jest w porządku, mają aż za dużo energii, czasem nie nadążam
Nie widać ani trochę, że jeszcze niedawno były cięte... Zdjęć z wybiegu raczej nie mamy, bo po prostu nie da się tych oszołomów złapać w kadr
A jeśli już się uda, to jako rozmazaną "smugę", która nie nadaje się nawet do oglądania. Jednak kilka zdjęć mamy, większość z klatki, podczas snu, ale tak po prostu najłatwiej jest cokolwiek uchwycić
"Spiderrat" - tak się schodzi z parapetu
Drapanko i zazdrosna Śnieżynka
Przytulanko
A tak śpimy
I po spanku, wśród ogonków
Sputnikowanie ze zdziwioną Śnieżynką i biednym oczkiem Kiry
Nózia <3
Ze spraw mniej przyjemnych... Panny przyjechały do mnie wszystkie cztery, jednak tuż po przyjeździe oczka Kiry zaczęły puchnąć i znowu wykształciły się ropnie, na obu powiekach... Musiałam więc znów wysłać ją do Warszawy na czyszczenie. Na szczęście znalazł się transport, nawet "tam i z powrotem", także w ciągu jednego weekendu wszystko udało się ogarnąć i łysolka wróciła do mnie
Teraz dostaje kropelki i antybiotyk. Na razie oczka wyglądają ok, choć zauważyłam, że lewe znów jest delikatnie przymrużone, a powieka jakby ciut spuchnięta. Jednak może jestem już przewrażliwiona... Póki co cieszymy się sobą, mała dokazuje i wcale nie widać po niej żadnych dolegliwości, ani nawet stresu związanego z ciągłym jeżdżeniem, leczeniem i wpuszczaniem kropelek