Re: o Stadzie Magicznym.
: ndz sie 24, 2014 12:02 am
Szybka aktualizacja.
Po wydaniu ostatniej piętnastki trafiła nam się kolejna niespodzianka z tego samego sklepu. Tym razem na świat przyszła cała siedemnastka maluchów. Zaczęło się dokładnie tak:

Na szczęście potem już było nieco ładniej.

Okazało się, ze mamy 6 chłopców i 11 dziewczynek. Przy moich 7 i 3 tymczasach (w tym ojciec obu miotów, Boski Alvaro, który szukał domu również tu, na forum.
) Dawało to 28 szczurów. Mój absolutny rekord został przekroczony, myślałam, że nasze małe mieszkanko pęknie od takiego zagęszczenia lokatorów. Przerażały mnie osobne wybiegi dla pięciu(!) różnych stad. Im bardziej maluchy rosły tym bardziej ja się bałam. Choć wyglądały niewinnie - już siały małe spustoszenie.






My jakoś sobie poradziliśmy, a domki znalazły się w moment. Mam jakieś szczęście w nieszczęściu w tej całej sprawie z Rawą Mazowiecką, ale naprawdę - w obu przypadkach udało się chyba najlepiej jak tylko mogło. Pierwszy miot to dziś już całkiem duże szczury. Drugi, choć ogólnie drobniejszy (w masie, nie w liczbie
) od poprzedniego też rośnie jak na drożdżach. Jutro żegnam się z większością, i jak tak narzekałam na to, że nas tu za dużo... tak teraz mi przykro. W dwa miesiące tak bardzo przywykłam, że teraz będzie mi chyba zbyt spokojnie. 






To może pokażę jeszcze dumną mamę:
(na wszelki wypadek wspomnę, kołowrotek jest tak mocno przykręcony do kratki, że się nie kręci
Służy jako jedno z wielu Idealnych Miejsc do Natychmiastowej Drzemki.
)
I przypomnę tatę:

No to wracamy do normalności. U nas całkiem nie-różowo, w stadzie niby niezłe zdrowie, ale męczą małego Urfa. Stanie sobie na kilka tygodni z dwójką młodziaków, którzy zostają chwilowo u nas to może odpocznie. Z resztą domowników, bardziej lub mniej stałych wcale nie lepiej. Perełka z serduszkiem, Labik Dudu z neurologią, więc na chwilę dajemy sobie odpocząć z tymczasami.
Zwłaszcza, że zbliża się termin mojego długo planowanego doszczurzenia. Jeszcze nie poczęty, już wyczekiwany...
Po wydaniu ostatniej piętnastki trafiła nam się kolejna niespodzianka z tego samego sklepu. Tym razem na świat przyszła cała siedemnastka maluchów. Zaczęło się dokładnie tak:

Na szczęście potem już było nieco ładniej.


Okazało się, ze mamy 6 chłopców i 11 dziewczynek. Przy moich 7 i 3 tymczasach (w tym ojciec obu miotów, Boski Alvaro, który szukał domu również tu, na forum.







My jakoś sobie poradziliśmy, a domki znalazły się w moment. Mam jakieś szczęście w nieszczęściu w tej całej sprawie z Rawą Mazowiecką, ale naprawdę - w obu przypadkach udało się chyba najlepiej jak tylko mogło. Pierwszy miot to dziś już całkiem duże szczury. Drugi, choć ogólnie drobniejszy (w masie, nie w liczbie








To może pokażę jeszcze dumną mamę:

(na wszelki wypadek wspomnę, kołowrotek jest tak mocno przykręcony do kratki, że się nie kręci


I przypomnę tatę:

No to wracamy do normalności. U nas całkiem nie-różowo, w stadzie niby niezłe zdrowie, ale męczą małego Urfa. Stanie sobie na kilka tygodni z dwójką młodziaków, którzy zostają chwilowo u nas to może odpocznie. Z resztą domowników, bardziej lub mniej stałych wcale nie lepiej. Perełka z serduszkiem, Labik Dudu z neurologią, więc na chwilę dajemy sobie odpocząć z tymczasami.
Zwłaszcza, że zbliża się termin mojego długo planowanego doszczurzenia. Jeszcze nie poczęty, już wyczekiwany...
