Strona 41 z 52

Re: Nieji-brak, w zastępstwie kuzynka Ela ;)

: pn gru 07, 2009 1:21 am
autor: Rhenata
no nieźle, człowiek na parę dni zaledwie wyjedzie i takie rzeczy się dzieją ::)
Charlie ma macierzyńskie odczucia wobec małego Ołówka najwyraźniej, uważałabym z reszta bo mógłby bronic zaciekle swojego małego dzieciaczka...co to się dzieje w tym szczurzym świecie, facet sobie dzieciaka adoptował..hehe..samotny ojciec ;D

Re: Nieji-brak, w zastępstwie kuzynka Ela ;)

: pn gru 07, 2009 12:57 pm
autor: Nieja
Chciałam tylko dać znać, że żyję. Zdjęć nie będzie na razie, bo nie mam ochoty na nic, a i aparat został zniszczony podczas kłótni Eli z pewną osobą. Komórką nie ma co robić, bo zwyczajnie nie wychodzą...
Jestem załamana tym co się stało, że tej osoby nie ma. Dobija mnie fakt, że ostatni raz kiedy się z tą osobą widziałam, była między nami kłótnia... Już nie mogę przeprosić... Świat mi się zawalił.
Eli zresztą też ale z innego powodu. Szuka w związku z tym domu dla swoich szczurów. Na razie nie robimy ogłoszenia, bo chce koniecznie znaleźć dom blisko siebie. Jak najbliżej... Ale jeśli do stycznia chłopcy domu nie znajdą, to damy ogłoszenie na forum. A szanse na to są małe więc pewnie w styczniu zawiśnie temat w "Zwierzakach".

Pozdrawiam Was serdecznie.
Do usłyszenia...

Re: Nieja wróciła.

: sob gru 12, 2009 2:42 pm
autor: Nieja
Dziś "Świat" udowodnił, że mnie nienawidzi.

1. Rano się okazało, że nie ma Bezy. Zniknęła. Poszukiwania od 6 rano trwają... Ona ma oczko pooperacyjne i MUSI dostawać leki... W domu na 100% jej nie ma. A mam 100% pewność, że nie mogła uciec...

2. Dziś przeleciałam przez szybę, na szczęście na twarzy tylko draśnięcie, gorzej z prawą ręką. Nie wiem ile szwów założyli. Nie chciałam na to patrzeć...

3. Straciłam pracę (jedną z trzech). O tym dowiedziałam się po powrocie ze szpitala.

Idę dalej szukać Bezuni... Czuję się fatalnie z tym, że coś mogło się mojej kociej córci stać :(

Świat mnie nienawidzi, a ja mam coraz mniej siły na opór...

Re: Nieja wróciła.

: sob gru 12, 2009 2:58 pm
autor: Cyklotymia
Kochana, nie łam się... Beziucha się znajdzie, trzymam mocno kciuki. Też mi się ostatnio niemalże wszystko zaczęło sypać, więc wiem, przez co przechodzisz, ale musisz znaleźć jeszcze trochę siły w sobie, bo potem może już być tylko lepiej, limit złych rzeczy przecież musi się w końcu wyczerpać :(
Pozdrawiam i kciukam mocno!!!

Re: Nieja wróciła.

: sob gru 12, 2009 2:59 pm
autor: odmienna
Nieju: żebyś poczuła jak bardzo Cię rozumiem i jak dziwnymi drogami chadzają nasze koty: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... t#p2987470 . Trzymam mocno kcuki.

Re: Nieja wróciła.

: sob gru 12, 2009 3:35 pm
autor: Paul_Julian
Trzymaj sie mocno ! Bezia może gdzies wlazła , skoro mówisz , ze nie mogła uciec . Koty mogą sie wcisnać wszedzie .
Mam nadzieję , ze zły los sie wreszcie odwróci od Ciebie , bo za duzo na Ciebie spada ! Ja też amm pecha , więc niech ode mnei też sie odwróci .
Kciukamy!

Re: Nieja wróciła.

: pn gru 14, 2009 9:13 am
autor: Berdog
Nie łam się będzie dobrze.

Re: Nieja wróciła.

: pn gru 14, 2009 9:33 am
autor: Nieja
ZNALAZŁAM BEZĘ !! Jest cała i zdrowa!! Po południu idziemy na kontrolę oka i ogólnego stanu zdrowia. Lepszego prezentu Świątecznego nie mogłam sobie wymarzyć!!!! BEZUNIA W DOMU!!!

A z tych fatalnych wieści: Widziałam w końcu moją ranę na ręce. Liczyłam, że będzie mniejsza... 9 szwów, blizna będzie długa na całe przedramię :'( Ale chrzanić to, ważne że moja Bezunia jest w domu.

Miałam sen, że ją znalazłam. Akurat we śnie ją tuliłam kiedy dostałam telefon, że chyba widziano mojego kota. Biegiem w piżamie i na klęczka po parkingu (bo podobno tam pobiegła). Wołam ją i po chwili rozmiauczana podbiega do mnie i chop na ręce !!
A tyle chodziłam po parkingu, tyle wołałam... Podejrzewam, że ją albo ktoś podrzucił, bo ją zabrał i głupio mu się zrobiło, albo odeszła gdzieś daleko ale w końcu wróciła...

Tak się o nią bałam! Kamień z serca, kot w domu !!!

P.S. Nadal nie wiem jak uciekła :(

Re: Nieja wróciła.

: pn gru 14, 2009 9:42 am
autor: denewa
Jak dobrze, że się Beza znalazła!!!

Nieja trzymaj się - niech się szybko ręka zagoi.
Przesyłam dużo ciepłych myśli!

Re: Nieja wróciła.

: czw sty 14, 2010 7:39 pm
autor: Nieja
Ja Was potrzebuję :'( Czemu "Świat" mnie ciągle kopie po D***? :(
Dużo się ostatnio złego działo, humor mój stawał się coraz gorszy. Chwilami zaczynałam już odreagowywać na "niewinnych" osobach. Potrafiłam wybuchnąć po zapytaniu "pożyczysz długopis"? :( Byłam wredna, zła, sarkastyczna, niemiła... Po rozmowie z kimś uświadamiałam sobie "o co mi w ogóle chodziło?". Gorsze jest jednak to, że stałam się w sposób nieuprzejmy szczera i tu swoim komentarzem, a raczej wypowiedzią uraziłam kogoś tak, że nie wiem czy kiedykolwiek się do mnie odezwie...


KOLEJNE POŻEGNANIE
Jednak stało się dla mnie coś znacznie gorszego, tragicznego... Ołówek zmarł [']. Zasnął 4 stycznia. Po śmierci zaczęłam go tulić, i dziękować, że "odmienił" Charliego... Po dłuższej rozpaczy, że Charlie stracił kogoś tak ważnego dla siebie, wyczułam guzek w brzuchu Ołówka. Chyba guzek... W tym momencie pękłam. To moja wina, że nie pomogłam mu :'( Nie wykazywał żadnych objawów, wszystko było w najlepszym porządku! Może moją czujność uśpił jego wiek ... Dobiło mnie to, że Charlie tulił się do jego ciałka i spał z nim jakby chciał go ogrzać... :'( Pochowałam Ołóweczka ale kiedy kopałam mu grób nie mogłam przestać myśleć o Charliem.

CHARLIE
Miałam nadzieję, że Charlie w ogóle nie odczuje tego, że jest sam... Ciągle myślałam co robić. A jak to był jedyny taki którego polubił? Co w nim takiego było? Charlie zachowywał się gorzej niż liczyłam... Ciągle szukał malucha :( Za każdym razem, kiedy węszył i szukał go mi pękało serce :( Obszukał mnie całą, biegał po pokoju jakby myślał, że schowałam Ołówka. Ryczałam jak dziecko.

Podjęłam decyzję, że znajdę mu małego szczurka. Liczyłam, że chodziło o wielkość i wiek. Modliłam się, żeby to było to... Poszukiwania malucha w okolicy, dzikie przeszukiwanie forum, natrętne pytanie znajomych zaszczurzonych i nie tylko, może ktoś wie coś o jakimś miocie wpadkowym w Opolu i okolicach?

9 STYCZEŃ
Dokładnie 23:30. Już mam się kłaść, kiedy przychodzi mój facet, cały rozradowany i woła od progu: CHODŹ! NO CHODŹ!. Idę zrezygnowana, a on wyciąga spod pazuchy dużą mysz. Po chwili zrozumiałam jednak, że to coś, co trzyma na rękach to mały szczurek. Chudy, lekko łysawy, maleńki... On szczęśliwy, że załatwił takiego jak Ołówek, a ja pełna obaw (i między innymi wściekła, że robił coś za moimi plecami). Zapytałam, czy szczur jest z zoologa. On na to, że nie. Pytam więc skąd. On pyta "A czy to ważne?". Wybucham. Poleciało kilka niemiłych słów, powiedziałam mu że dla mnie jest niesamowicie ważne (użyłam brzydkich słów...), że mam dosyć umierania szczurków w tak młodym wieku, że chcę znać pochodzenie, rodziców, chce wiedzieć wszystko. On wyraźnie posmutniał. Chciał zrobić niespodziankę, cieszył się jak dziecko że zrobi mi przyjemność, a ja do niego z mordą... Jak już się uspokoiłam, to go przeprosiłam. Nie miałam prawa tak go potraktować. On zrozumiał że jest mi ostatnio bardzo ciężko... A jednak do dziś jest mi przykro, że go tak zaatakowałam...

MALUSZEK KRUSZEK
Szczurek jest podobno od kumpla terrarysty (tylko że wiem na 100%, że on takich kolegów nie ma :-\ ). Jak pytam który to, to on mówi że nie znam. Zapytałam czy możemy pójść do niego i dać maluszka do matki, bo on taki malutki jest. Okazuje się, że matka maluchów zmarła. Nie powiedział mi co z resztą maluchów, ale podobno "tego jednego" dało się "uratować". Zamęczałam go, że może je zabierzemy i znajdziemy im domki, na pewno znajdą się chętni. W tym momencie przytulił mnie, pocałował w czoło jak małą dziewczynkę i powiedział "Nie". Odebrałam to jednoznacznie. Maluchów już nie ma. Zadałam mu potem już tylko jedno pytanie ze łzami w oczach: "zapłaciłeś"? Na szczęście powiedział "nie".
Szczurek wygląda strasznie. Kości na ogonku, chudziutki, malutki. Ma już jąderka więc o tyle dobrze. Dostał imię KRUSZEK...
Mój facet tak strasznie się cieszył, że znalazł takiego samego szczurka jak Ołówek... On nie widzi różnicy między nim a Ołówkiem, a kolorystycznie strasznie się różnią, choć obaj są blue... Szkoda, że nie mogę zrobić fot :(

ŁĄCZENIE
Postanowiłam zaryzykować. Charlie natychmiast zajął się maluszkiem. Nie dominował, nie dręczył, wylizał i wyczyścił futerko. Zawsze śpią razem... Charlie zaczął jeść, bo od odejścia Ołówka nie jadł. Maluszek dostał witaminki i jest porządnie dokarmiany. Podaję mu rozcieńczone kocie mleko, żeby wyrósł na zdrowego. Charlie nawet mu z łapek nie wykrada jak maluch na coś pysznego. Dogadują się...

Chciałam coś jeszcze napisać, ale to innym razem.
Chcę tylko powiedzieć, że unikam na razie wypowiadania się na forum, żeby swoją "jadowitością" i "sykliwością" nie odstraszać ludzi...

Czemu ja nie mogę żyć spokojnie jak każda inna "studentka" w moim wieku :( Strasznie przeżywam każde odejście zwierzaka, zamykam się w sobie, żeby potem wyżalić się na forum :(

Re: Nieja wróciła.

: czw sty 14, 2010 8:21 pm
autor: Paul_Julian
Nie przejmuj się . Masz kochanego faceta i to naprawdę super , ze wykazał sie ogromną wyrozumiałością . czasem niewazne jest pochodzenie maluszka . Jest przecież na swiecie . Nie oddasz, nie wyrzucisz .
To , ze Ołówek umarł to okropne , niesprawiedliwe .... Ale to nie Twoja wina. W takich chwilach człowiek wini siebie , ale tak nie wolno . Dobrze mu sie zyło z Charliem . Teraz pilnuje go z góry i grozi łapką , zeby był grzeczny dla Kruszka.

Złe odejdzie . Zawsze odchodzi. We wszystkim , co nas spotyka są dobre i złe rzeczy, i wzajemnie sie uzupełniają . Nigdy nie ma tak , ze tylko same nieszczescia nas spotykają . Wszystko ma swój cel.

Nawet nie zauwazyłem, że Beza sie znalazła :) To wspaniała nowina , mam nadzieje , że nie będzie już uciekać .

Trzymaj sie , zajmij sie Kruszkiem. DObrze , ze Charlie się nim opiekuje :)

Re: Nieja wróciła.

: czw sty 14, 2010 8:33 pm
autor: Nieja
Masz racje, mój facet jest kochany i nie wiem czasami jak on ze mną wytrzymuje :-\ Sama czasem ze sobą nie potrafię wyrobić ::)
Ołówek był taki śliczny. Znałam go krótko a pokochałam niemalże natychmiast :( Takie odejście młodego szczurka jest dla mnie ciężkim szokiem po prostu. On był stanowczo za młody :(

I mam nadzieję, że masz rację na temat uzupełniania dobrego i złego, bo jak nie, to osobiście złoże skargę na "Świat".

Dzięki za miłe słówko!

Ciekawi mnie tylko co mogło być przyczyną, że Kruszek ma takie rzadkie futerko. Weterynarz go obejrzał i nic nie stwierdził niepokojącego.

P.S. Charlie właśnie myje kruszka, bo ten umorusał się w gerberku.

O! Kruszek własnie wysyła Ci pozdrowienia Paul_Julian!

Re: Nieja wróciła.

: czw sty 14, 2010 8:40 pm
autor: Paul_Julian
Świetnie sie czyta takie dobre wiadomości , ze Charlie sie nim opiekuje . To jest bardzo niesamowite , może kiedyś jakiś starszak mu dogryzał i toleruje tylko maluchy ...
Odejscie maluchów zawsze boli ... Ale starszych też , bo chciałoby sie , żeby żyły wiecznie .
A futerko Kruszek moze dlatego takie liche , bo on jest mały i pewnie niedozywiony :(
Zrób fotę chociaz komórką :) Zawsze coś :)

Re: Nieja wróciła.

: czw sty 14, 2010 8:46 pm
autor: Nieja
Powiem Ci, że Charlie jest dla mnie wielką zagadką, która zaskakuje każdego dnia. Żałuję, że nasze ogoniaste stworki nie mogą Nam powiedzieć o wszystkim. Chętnie poznałabym jego historię.

Oh, ile ja bym dała żeby szczury żyły minimum 5 lat. Byłoby cudownie.

Kruszek jest na 100% niedożywiony. Kości na ogonku widać gołym okiem :( Zresztą w dotyku kości pokryte skórą i nic więcej.

Wiem, że fota komórką nie wyjdzie bo mam słaby aparat ale spróbuję, a nóż się uda ;) To do usłyszenia za chwilkę z fotą!

Re: Nieja wróciła.

: czw sty 14, 2010 9:04 pm
autor: Zyzia
O Charlim czytalam od poczatku, nieprawdopodobne ze w koncu sie przekonal do szkraba. Szkoda Olowka, ze tak mlodo odszedl. Szkoda Charliego, ze stracil przyjaciela. Ale znalazl sie Kruszek i dobrze ze Charli go polubil.

"Kto szuka dobra, z trudem je odnajduje, zlo natomiast i bez szukania mozna znalezc. Demokryt"

Trzymam kciuki, ze zle sie odwroci i bedzie tylko lepiej.