Pisalam w tym temacie juz po smierci Ciu... jednak w zwiazku ze zmianami na forum to co pisalam przepadlo...
Na dzis moge napisac, ze
Ciu odeszla...
Teraz moge napisac, ze zywi maja trudniej :-( zdecydowanie...
Z tego co wiem przy takich schorzeniach pod koniec zycia szczury juz nie sa swiadome tego co sie z nimi dzieje. A jako, ze na zapalenie mozgu stracilismy juz dwie szczurzyce to moje obserwacje tylko to potwierdzaja. Jednak gdy poszlismy uspic Ciu, chociaz mala nie reagowala juz na zadne bozdze a jedyna jej aktywnosc polegala na duszeniu sie, nie chcialam by umierala samotnie. Na wszelki wypadek, gdyby jednak miala jakies przeblyski swiadomosci to nie chcialam by sie bala i by wiedziala, ze jestem z nia... Trzymalam ja do zastrzyku a pozniej tulam caly czas do niej mowiac az zatrzymalo jej sie serduszko... I w tym momencie zycie Ciu sie zakonczylo. Mam tylko nadzieje, ze to bylo dobre zycie. Mala miala zawsze z kim sie bawic, do kogo przytulac i gdzie psocic... do czasu tego zapalenia cieszyla sie dobrym zdrowiem. Koniec zycia Ciu byl tez koncem jej cierpienia w tej ostatnie fazie choroby. Jednak ani nasze zycie ani zycie BeBe nie zakonczylo sie.... a tak ciezko nam jest bez naszego niebieskiego sloneczka...
Moja przygoda ze szczurami zaczela sie od Adofla, ktorego dostalam w prezencie. Razem z nim dostalam ksiazke o szczurach, ktora byla jedenym zrodlem wiedzy, jaka mialam o tych zwierzaczkach. Niestety, tak jak wiekszosc ksiazek na polskim rynku poswieconym szczurom, wiecej od informacji bylo tam dezinforamacji. I tak przy Adolfie, pomimo dobrych checi, popelnilam cala mase bledow zarowno wychowawczych jak i zywieniowych. Jednym z tych bledow bylo to, ze Adolf cale swoje zycie spedzil bez towarzystwa innego szczura. Ja nawet nie wpadlam na to, ze towarzystwa moze potrzebowac. Bo czemu? Jak mnie nie bylo to spal, jak sie z nim bawilam to byl szczesliwy... a nie wiedziac jak moze zycie szczura wygladac nie wiedzialam, ze moze byc duzo szczesliwszy. On z reszta tez nie wiedzial. Nie znal innego zycia i nauczyl sie zyc ze swoja samotnoscia.
O tym jak bardzo szczury potrzebuja dopiero jak moj drugi szczur Osama mial rok. I przygarniajac mu do towarzystwa 5 tygodniowego Dantego zobaczylam jak rok samotnosci moze skrzywdzic szczura. Osama, chociaz byl dorosly i duzo wiekszy, bal sie panicznie Dantego. Nie wiedzial jak ma sie zachowac ani co zrobic. Tez juz byl przyzwyczajony do samotnosci, nie narzekal na nia, pewnie tez sobie nie wyobrazal by mozna bylo zyc inaczej. Jednak po jakims czasie Osama nauczyl sie zyc z innymi szczurami i widac bylo, ze jest duzo bardziej szczesliwszy niz wczesniej.
A teraz mam doczynienia z zupelnie nowa dla mnie odmiana szczurzej samotnsci. BeBe cale swoje zycia miala towarzystwo. W najlepszym momencie bylo to dwie kolezanki i jeden kolega (kastrat). Jednak szczury niestety nie zyja dlugo i towarzysze BeBe po kolei ja opuszczali... tak samo jak my BeBe kazda smierc przezyla, jednak zawsze ktos jej zostawal do towarzystwa tak wiec nie byla samotna. Po smierci Kruszynki zostala sama z Ciu. Panienki zaczely byc nierozlaczne. W koncu mialy tylko siebie. Teraz BeBe ma tylko nas.
I serce mi sie kraja... Na poczatku widac bylo, ze BeBe nie rozumie sytuacji i nie ma co ze soba zrobic. Ani do kogo sie przytulic ani z kim sie pobawic ani z kim porozmawiac. Z klatki wyjsc nie chciala. Dalam jej troche czasu, w koncu zaczelam ja wyciagac. Przy zmuszenia BeBe jest aktywna... Biega troche po mieszkaniu (ale bez entuzjazmu... zreszta nie dziwie sie: nie ma z kim sie ganiac, z kim zwiedzac, z kim rozmawiac, przed kim sie chowac jak znajdzie smaczny kasek. Chociaz by ja zabawic ganiam ja z piorkiem, na ktore poluje), siedzi ze mna. Ja glaszcze ja i staram sie tlumaczyc, ze musi byc silna i nauczyc, ze zyc dalej. Bo szczury duzo rozumieja jak sie do nich mowi... moze nie rozumieja slow, ale na pewno rozumieja emocje. Ale tak jak i nam jest jej ciezko...
Bedac na uczelni nie moge przestac myslec, ze jest w domu sama....
Juz wczesniej postanowilismy, ze wiecej szczurow nie bedziemy na razie przygarniac... bo tak krotko zyja a tak ciezko sie z nimi zegnac. I wiedzialam, ze w koncu nastapi taka sytuacja, ze ktores zostanie calkiem samo... i ze tak ciezko bedzie przez to nam wszystkim... ale nie sadzilam, ze to nastapi tak szybko.. i ze az tak ciezko nam bedzie.
Dziekuje wszystkim, ktorym chciala sie czytac to wszystko... Chyba musialam sie wyzalic :-(