odmienna pisze:Kurczę, ładnych kilka stron „tyłów” zarobiłam, a tu takie fantastyczne rzeczy....każde z tych zdjęć pasowałoby pokontemplować nieco, sama nie wiem co lepsze: łapencje Mu

, Mizelka na kolanach - cudna! w dodatku na widok brokuła głód poczułam...
ojej ojej
mówcie do mnie tak wciąż
takich słów nigdy za wiele..chociaż- nie wiem czy nie pogorszyłby się jeszcze stan kuocisk
zalane zalane, włochatemu kotu to jeszcze się buzią na dodatek wylewa
ale jak się "wypłynie" na powierzchnię to jaka satysfakcja "przeżyłam!"
denewa pisze:Nikt mnie nie widzi... nikt mnie nie widzi...
rozwalają mnie te kamizelkowe podchody..ona takie pozy przy tym robi..
szczerze mówiąc zastanawiałam się, czy nie zostało jej to po chorobie (to podpieranie się niczym...zalanego

)
być może coś z tej choroby zostało- ale przypomniało mi się, że ona od początku te strachulcowe pozycje przybierała
obserwowałam dziś uważnie posiłek dziewcząt..Mu z Nigmą rzucają się zawsze do łowienia. w miseczce z wodą są różne rodzaje ziaren- żyto, pszenica, jęczmień, owies ...
nie znam się szczerze mówiąc zbytnio na tym, ale niektóre z nich są już "obrane" a niektóre mają osłonkę. leniwce moje dwa wyrzucają z miski te z osłonką i wyszukują te obrane. po nich przychodzi Mizelka (albo nawet równocześnie) lecz ona nie podchodzi. usadowi się z boczku i wybiera te rozrzucone ziarna- tak ładnie bierze je w łapki i obiera... jedyna porządna dziewczynka w tym rozgardiaszu
nie mogłam się napatrzeć dziś na te maleńkie łapki tak sprawnie operujące paluszkami...przecież wiedziałam, że tak jest, czasem jednak mamy czas i nastrój do zatrzymania się nad tak codzienną czynnością, przyjrzeniu się jej i przemyśleniu jej dogłębnie..wzruszyłam się jej starannością, podczas gdy łaciate krówska przebierały w dostatku, ten kopciuszek nie pozwala, by coś się zmarnowało!
foooty. miały być słoneczne...ale z powodu prawie generalnego porządku nam nie wyszło, słońca nie złapałyśmy. ale za to lśni i pachnie jak od daw....a nie, nie powiem, nie będę się kompromitować
