Nevinek w domu

!
Operacja trwała godzinę i tyle samo Białosz był pod narkozą. Odebrałam miśkę niezbyt rozgarniętą, ale mrugającą, pełzającą, reagującą i to tak szybko

!
Dostała narkozę pół na pół - zwykłą i odwracalną. Pani doktor ważyła ją tak dokładnie, że aż śmiać mi się chciało - "jeszcze proszę końcówkę ogonka włożyć na wagę!", potem obliczała dwa razy ile jej dać. Dawanie było dla mnie średnio radosne, bo trzymałam delikwentkę i dostałam takiego dziaba w mały palec, że sikałam jak fontanna

. W każdym razie pani doktor bardzo zadbała o to, by narkozy dać możliwie najmniej, tylko na czas absolutnie konieczny. Nie przewidziała tylko, że Neviś bardzo szybko zareaguje na wybudzacz i nie zdążyła założyć kołnierza. Po wspólnych rozmyślaniach Białosz pozostał bez anteny, bo ostatnio nie usunęła sobie ani kawałka szwa. Teraz ma ich więcej - aż dziewięć, a cięcie długie, ale licze na to, że będzie się goiło tak ładnie jak ostatnio.
Pani Lisiecka pokazał mi guza w słoiczku, był ogromny, aż dziwne jak się w tym małym Nevinie mieścił. Był lity, z jakijś mięsnej tkanki, może włókniak, może coś innego, poszedł na badanie histologiczne.
Jutro wieczorkiem jedziemy na antybiotyk.
Teraz Białosz kompletnie ogłupiały snuje się po chorobówce. Dostała butelkę z ciepłą wodą jako sztucznego przyjaciela, ale na razie musi opanować motor w dupce żeby z niej skorzystać

.
Na zabieg pojechałyśmy wcześniej (bo ja mam wieczne lęki, że się spóźnię

) i czekając na swoją kolej Nevinek na zmianę przysypiał po moją miziającą rękę i zgrzytał, pulsował, rozbrajał mnie totalnie.
tak bardzo się cieszę, że na póki co jest dobrze

!
Zszokowało mnie ile Neve ważyła - 474g. A to mój najchudszy szczur
! Strach się bać ile waży Stefan...