Powoli ich łączymy, notabene, zaczynają się sobą interesować, ale ja cykor jestem

a i Myszkę Calvin zaakceptował (ponoć rosyjskie niebieskie są dość powściągliwe) i zaczął się o nią łasić, nim zdążyłam zareagować... no cóż, odczulanie od pierwszych miesięcy

ol. - one się urodziły z otwartymi oczami! I ten jeden zapierdzielał wokół klatki, ku mojemu zaskoczeniu... Dlatego tak się martwiłam - jeden stoi na łapach i trzęsąc się jak paralityk, ale łazi, a drugi nawet łebkiem nie rusza...? Ale najwyraźniej urodził się później i jeszcze się nie ogarnął...
I niestety oddaję je po Nowym Roku... Ale mam zamiar postawić warunek - jako że Piasecki zamierza je hodować, zażyczę sobie, jak mu nieco hodowla podrośnie, jakieś potomstwo, jak ja też się ogarnę

Wąglikowe paskudztwo nie rośnie, na szczęście. Nie maleje, ale...

Na kota reagują różnie. Na początku się w ogóle nie bali, dopóki... nie zaczął mruczeć. Wtedy zapanowała panika

a Mikrob?
a Mikrob żre

Inna sprawa, że kiedy chłopcy poczynili odwrót na z góry upatrzone pozycje, tak wystraszyli kota, że ten też schował mi się za nogą...
Fotki

Mikrob the Charming
w tle tygrysowy facet. dobrze, że nie dała mi zdjęć ze swojej komórki, bo Ł. stałby się nowym bohaterem internetu, ma takie cudne zdjęcia z Mikrobem, że...
i tak we dwóch sobie drzemali




Mikrob the Devil

Mikrob the Explorer


(klatka stoi obok suszarki na pranie. Ostrzegałam nie raz, ale i tak Ł. parę razy znalazł swoje skarpetki pod dupkami chłopców)
Chłopcy pomagają mi sprzątać...




Naklatkowi przystojniacy



No i myszy kolczaste (bardzo fajne stworzonka, zwłaszcza ta panna)
tuż po urodzeniu, widać, że dziewucha wpiernicza łożysko ^^' a pod małym kawałek pomidora


a tu na następny dzień
