Wiem yssku, że normalne. Co nie zmienia faktu, że koszmarnie irytujące...
Do tej pory, od rana, lekarz sie nie pojawił...
'Plecy' jakieś tam mamy. Jakby nie patrzeć, miasto małe, moja ciotka jest lekarzem, pracowała kiedyś w szpitalu, wszyscy ją znają. Mama farmaceutka, którą też zna większość lekarzy. Ale często to nic nie daje.
Chociaż jak leżałam na neurologii w Opolu, gdzie nas nie znają, to wystarczyło to, że mama była upierdliwa i pokazała, że wie co i jak, że nie jest kolejnym pacjentem, który nie ma zielonego pojęcia co z nim robią i ślepo wierzy w to, że wiedzą co robią i robią to dobrze. Ot przykład: wszyscy pacjenci mieli robiony tomograf, wiadomo: tańszy, mniejsze kolejki, ale i mniej dokładny, trzeba podawać kontrast, itp, ja miałam rezonans. Bynajmniej nie przez to, że byłam bardziej chora, po prostu moja mama sie uparła.
Brat nam tu humor poprawia.
Przyjechał specjalnie z Opola, żeby pójść do ojca do szpitala. Co najlepsze: to nie jego ojciec, tylko mój i drugiego brata. Daniel to syn mamy z pierwszego małżeństwa. On w ogóle jest gigant. Ostatnio wylądował w szpitalu i chcieli dane rodziców, podał oczywiście nie biologicznego, tylko tego, którego uważa za swojego ojca
