Nakasha, Satu aktualnie rzuca się na wszystko i wszystkich..
Dzisiaj Burton napędził mi niezłego stracha..
Siedział sobie w koszyczku, oparł pyszczek o wapienko i przymrużył oczka. Zrobiłam mu zdjęcie bo myślałam, że tak zasnął:

Gdy tylko odłożyłam aparat Burton zaczął się dziwnie prężyć. Przednimi łapkami "czesał" sobie futerko na pyszczku i kiwał lekko głową. Wyglądał tak, jakby chciał coś wypluć, ruszał językiem i poruszał zębami na boki. Drgał przy tym lekko i dziwnie się poruszał. Zrobił się cały sztywny. Nie dał się dotknąć, był cały twardy. Z pyszczka wylewało mu się coś jak szary śluz, nie wiem, czy wymiotował czy co mu się działo. Jak na złość weta nie było w zasięgu. Przetrzepałam całe forum i znalazłam tylko jeden podobny temat. Chciałam iść z nim do przychodni do zwykłego pediatry żeby mu pomóc, może akurat coś by to dało. Przez telefon dostałam informacje, że mogę podać mu mleka. Na siłę wlałam mu do pyszczka pół łyżeczki mleka. Siedziałam przy klatce cały czas i już miałam jechać do lekarza gdy Burton wstał, otrzepał się i poszedł do miski jeść. Na prawdę kiedyś dostanę przy tych szczurach zawału. W środę wieczorem pojadę z nim do weta, bo jest ogólnie jakiś osowiały.
A tu Eman:

i bynajmniej nie jest ubrudzony krwią, dostał do wylizania słoiczek po jagodowo malinowo jakimś gerberku...