Strona 45 z 81
Re: Słodziaki moje
: wt sie 02, 2011 11:52 pm
autor: unipaks
Niech kolejne wieści też będą jak najlepsze!
Ściskamy Was!

Re: Słodziaki moje
: czw sie 04, 2011 8:41 pm
autor: manianera
BIałoszyk wraca do zdrowia, jest pełny energii i nieszczęśliwy z powodu samotności... Staje w klatce wspierając się przednimi łapkami o wapienko i patrzy na mnie takim wzrokiem, że serce mi się kraje. Nawet wybiegi zdają się nic nie dawać, bo chwilę poszaleje, a potem staje i łypie tymi porzeczkami, a ja mam wrażenie, że pyszczek układa się w podkówkę... Całe szczęście, że do poniedziałku już blisko, a po wyjęciu szwów i ocenie wetki miśka wraca do stadka.
Niestety Leia znowu szaleje, muszę sobie zacząc zapisywać żeby sprawdzić jak często się to dzieje. Jedno jest pewne - jutro będzie miała rujkę. A dzisiaj zabarykadowała się w domku i polowała z niego na biedną Stefkę. Gdyby to chociaż było tylko obronne, albo tylko przewracanie - ale nie, czai się i wyskakuje na ofiarę gryząc po głowie...

Zwykle wkładałam ją wtedy do małej klatki na noc lub na kilka godzin, jednak teraz mieszka w niej Neviśko. Polem walk jest domek i jego obrzeża , więc na dzisiaj wyleciał z klatki...
Zdjęcie robione w celach dokumentacyjnych (z 30.07., dwa dni po operacji) i główną rolę gra w nim zszyta rana, jednak i tak je lubię - Nevinuś jest na nim totalnie zrelaksowany i rozmiziany...

Samotny wybieg Białosza



I z górki na pazurki (tak, to ja nabijałam się z
ol., że drabinę na parapet ustawia i tak, to ja układam poduszki Nevinowi coby się wysilać nie musiał

)

Re: Słodziaki moje
: czw sie 04, 2011 9:33 pm
autor: ol.
Szkoda, że Leia wybrała sobie ten akurat moment na chojrakowanie, gdyby w stadku było spokojniej Neve mogłaby dołączyć sobie do koleżanek wcześniej (ja dołączałam po 4, max 5 dniach, ostatnio Hermana nawet po dwóch...)
no ale poniedziałek już blisko, po niedoli wkrótce pamięc zaginie
zresztą ...
- bez przesady z tą niedolą - widać, że dopieszczania przez opiekunkę Neve korzysta z uroków jedynactwa
a jako gosposia na parapetowych włościach też wyglada już na całkiem zwinną i zaprzątniętą swoimi sprawami
chucham - niech się goi !
Re: Słodziaki moje
: czw sie 04, 2011 9:37 pm
autor: unipaks
Uuh, porządna ta rana... Niech goi się jak najszybciej i niech prędko nastąpi dzień powrotu do wspólnej klatki
Lei grozimy z daleka palcem, niech zostawi Stefkę w spokoju i porzuci te agresywne zachowania
Dla wszystkich dziewczynek serdeczne buziaczki

Re: Słodziaki moje
: czw sie 04, 2011 10:23 pm
autor: manianera
Dziękujemy za buziaczki i chuchania!
ol. pisze:Szkoda, że Leia wybrała sobie ten akurat moment na chojrakowanie, gdyby w stadku było spokojniej Neve mogłaby dołączyć sobie do koleżanek wcześniej (ja dołączałam po 4, max 5 dniach, ostatnio Hermana nawet po dwóch...)
Ze względu na rozległość rany i tak częste przepychanki do wspólnej klatki przed zdjęciem szwów nie wrócą, a spotykają się tylko pod okiem wielkiego brata

. Od wczoraj widać już wyraźnie, że z pomocą probiotyku i diety zwalczyliśmy u Neve biegunkę po-antybiotykową, więc dzisiaj już chwilkę razem pohasały mimo nieszczególnej atmosfery. Neviś prawie klaskał uszami i iskał na potęgę, niestety kiedy bardzo niedwuznacznie podjeżdżał pod mordki pozostałych nie dostawał tego, do czego mu tak tęskno i w końcu biedny przychodził do mnie po drapanie po łebku

.
Ogólnie wspólną część wybiegu można by nazwać pociągami pod specjalnym nadzorem, bo ja oka z misiów nie spuszczałam, a wyglądało to tak, że Nevin biegał za Stefem, a Stef biegał za Leia. Leia próbowała przekonać Białosza, że ona mu te niteczki wyjmie. Stefan próbował, zmęczony, zalegnąć na kocu, na co momentalnie małe białe przybiegało w podskokach i zaczynało iskać go po mordce, co sprawiało, że agut wykręcał się w dziwacznej asanie z miną "takie przyjemne, że aż boli" vel "takie okropne, że aż przyjemne". Leia starała się zasugerować zachowaniem, że weteraństwo Nevina na niej wrażenia nie robi, a w ogóle, to ona zostawiła włączone żelazko i spieszy jej się do domku

.
U Stefanka niestety jest martwica po jednym z zastrzyków z theranecronu...

Re: Słodziaki moje
: pn sie 08, 2011 11:04 am
autor: unipaks
manianera pisze: dzisiaj już chwilkę razem pohasały mimo nieszczególnej atmosfery. Neviś prawie klaskał uszami i iskał na potęgę
manianera pisze: Leia próbowała przekonać Białosza, że ona mu te niteczki wyjmie. Stefan próbował, zmęczony, zalegnąć na kocu, na co momentalnie małe białe przybiegało w podskokach i zaczynało iskać go po mordce, co sprawiało, że agut wykręcał się w dziwacznej asanie z miną "takie przyjemne, że aż boli" vel "takie okropne, że aż przyjemne". Leia starała się zasugerować zachowaniem, że weteraństwo Nevina na niej wrażenia nie robi, a w ogóle, to ona zostawiła włączone żelazko i spieszy jej się do domku
No to wesoło...
Oby martwica szybko zeszła, a zastrzyki Stefce pomogły. Trzymamy kciuki za dochodzenie Neviśki do siebie i za udany powrót do stadka! Głaski dla dziewczynek!

Re: Słodziaki moje
: pn sie 08, 2011 6:03 pm
autor: alken
brr ja nigdy nie mogłam patrzeć na te nitki odstajace z supełków i obcinałam

Re: Słodziaki moje
: pn sie 08, 2011 8:25 pm
autor: manianera
U nas już ani nitek ani supełków nie ma i trzy słodziaki szaleją razem w klatce. Nevinek jakby coś brał - biega, podskakuje, prawie podlatuje z radości. Kolorowe spokojniejsze, ale przyjęły Białosza z powrotem bez przepychanek (jak na razie).
A guz okazał się gruczolako-włókniakiem, wynik "na obwodzie preparatu obecne zraziki gruczołu mlekowego z cechami laktacji. W centrum rozrost wrzecionowatych fibroblastów z cechami dyskariozy. Nie można wykluczyć złośliwości"

Re: Słodziaki moje
: pn sie 08, 2011 8:49 pm
autor: ol.
Nareszcie sobie Białosz poużywa na przyjacielskich futerkach, i kapturki też po okresie wstrzemięźliwości prosi się już o ugaszenie wszelkch tęsknot w Nevinym ciałku powstałych
Co do badania, domyślam się ile te kilka specjalistycznie brzmiących słów budzi niepokoju...
Ale bądźmy razem dobrej myśli i cieszmy się z Neve odzyskaniem stadka i niczym już nie ograniczaną już żywiołowością.
A z człowieczych lęków nic nie ma być !
Ściskam i wysyłam moc pozytywnej energii

Re: Słodziaki moje
: czw sie 11, 2011 9:59 am
autor: manianera
Białoszyk chodzi po prostu uśmiechnięty, tego się inaczej nazwać nie da

! Energii ma tyle co dwie pozostałe razem wzięte, wydaje się już wcale nie pamiętać o operacji! I korzysta na potęgę z dostępnych ciepłych ciałek, choć i czasem przyśnie sama w swojej ulubionej rurze.
Chciałam wczoraj porobić zdjęcia wybiegowe, bo tak razem biegały i rozrabiały, ale złośliwość rzeczy martwych sprzysięgła się z moją sklerozą - baterie w aparacie odmówiły współpracy...
Stefanik dzisiaj idzie pod nóż o 14:00, ja trzęsę portkami od wczoraj...
Re: Słodziaki moje
: czw sie 11, 2011 10:22 am
autor: unipaks
Miejmy nadzieję, że fibroblasty okażą rozsądek i nie skorzystają z możliwości tego, co nie zostało wykluczone! Niechże Neviś pozostanie już tylko uśmiechnięta w uszczęśliwiających objęciach stadka oraz w wolności od guzów.
Przytul tam białosza ode mnie, Stefkę też, i szepnij agutce, że będziemy mocno kciukać i ślemy pozytywnej energii.

Re: Słodziaki moje
: czw sie 11, 2011 3:23 pm
autor: manianera
Pierwsze koty za płoty - Stefcia wybudziła się przepięknie i już jesteśmy w domu. Zjeżona i choć ciałko na chodzie to umysł śpi, ale ranki niezbyt duże, łapka wokół której były guzy sprawna, więc jestem bardzo dobrej myśli

!
Początkowo nie chciała zasnąć, już był początek myślenia czy coś dodać, ale odczekali 15 minut i Stef padł pokazowo! Z ważenia przedoperacyjnego - 580g

. Sama operacja trwała 30 minut z goleniem włącznie! A wcześniej w homeo wet mówił, że możliwe, że będą potrzebne dwie operacje (dwa guzy były)... Muszę przyznać, że mój zachwyt dr Lisiecką wzrasta, choć naprawdę będę się cieszyć jak miną 24 godziny.
Guzy były oba gruczołów mlekowych, choć w dotyku były tak różne. Poszły na histopato.
Agut właśnie pije z poidełka, co za dzielna bestia

! Neviś potrzebował 12 godzin żeby sobie przypomnieć do czego służą płyny!
Re: Słodziaki moje
: czw sie 11, 2011 7:32 pm
autor: unipaks
Re: Słodziaki moje
: pt sie 12, 2011 5:40 pm
autor: ol.
ojej, aleście się szybko uwinęły
brawa dla Stefanka ! i teraz tylko wytrwałości w pięknym gojeniu się
czyli za kilka dni wszystkie słodziaki już będą zajączkować lekkie i nowonarodzone

Re: Słodziaki moje
: pt sie 12, 2011 6:27 pm
autor: manianera
Byłyśmy dzisiaj na kontroli i antybiotyku i okazało się, że Stefa nie zjadła żadnego szwu! Szokujące

!
Prawda jest taka, że agut dopiero teraz doszedł do siebie na tyle by być w pełni sobą, bo wcześniej była bardzo osowiała, pić i jeść chciała prawie wyłącznie ze strzykawki albo z palca, choć miała i przebłyski z jedzeniem chrupek z karmy. Ogólnie - dzielna jest, ale widać, że operacja była przeżyciem i zmęczyła bieduchnę. Obecnie zajada się arbuzem, pojada chrupki, co jakiś czas daję jeszcze nutri, w którym jest szczerze zakochana (pewnie ze względu na waniliowy smak).
Niepokoiło mnie, że pokarm wchodzi, ale oprócz siuśków nic nie wychodzi, wetka kazała dać maślanki i obserwować, jutro dzwonić jakby co. Dałam maślanki, probiotyku i jeszcze dwie kropelki oliwy z oliwek, a kiedy odzyskała trochę sił wymacałam i okazało się, że się bida zakorkowała, więc... odkorkowałam

. I mam nadzieję, że dalej już będzie samo szło.
Mój kochany jeżyk wczoraj, jeszcze mocno niekumaty
Białoczarne oczekiwanie na aguta



I zbliżenie na pozycję z serii "tylko Nevin potrafi"
A tu nieposzatkowane księżniczkowate przedstawia historyjkę pod hasłem "kradzione to nawet ziarno smakuje"




