Chorowitki jako tako... wszystko opisane jest niżej w bilansie.
Bilans listopadowy
Suzie (Klusia):
-342 g
-2 lata 7 miesięcy
-Nasza kochana Klusia jest niestety coraz słabsza. Łapki już prawie całkowicie odmawiają posłuszeństwa... trzeba jej pomagać w czyszczeniu uszu za co jest bardzo wdzięczna, bo podczas tego iska mnie i liże, jest taka zadowolona. Samopoczucie ma za to bardzo dobre, jest wesoła i chętna do miziania, chce zwiedzać teren, ale niestety już jej na to nie pozwalam.
Maja:
-340 g
-2 lata 4 miesiące
- Maja ma jednego guzka, który na szczęście powoli rośnie i przez to ma powiększone węzły chłonne. Samopoczucie rewelacja, jest wesoła jak zawsze, ma też charakterystyczne dla siebie humorki, czyli raz jest w humorze iskającym, raz w gryzącym. Ostatnio miała nawet rujkę, jestem w szoku, że szczur w tym wieku jeszcze może mieć ruję.
Prezes:
-548 g
-2 lata 2 miesiące
- Jest zdrowy a jego życie ogranicza się do spania, jedzenia i dokuczania reszcie, jest bardzo dowcipny.
![Wink ;)](./images/smilies/wink.gif)
Opis z zeszłego miesiąca jest taki sam, bo... nic się nie zmieniło.
Franio:
-670 g
- 2 lata 2 miesiąc
- Franio stał się powolny, bardzo dużo śpi i leżakuje... bardzo się przez to roztył, ale i guzisko strasznie rośnie. Leczenie farmakologiczne niewiele daje, a operacja w tym wieku to wyrok... tym bardziej, że jedną operację już przeszedł w swoim życiu. Zarówno ja jak i wet jesteśmy pomiędzy młotem a kowadłem... Teraz już wiem, że to genetyczne - jedna z córek Frania ma taki sam guz, tylko umieszczony na dole, w okolicach dróg rodnych.
Ogólnie moje stado już nie wychodzi na wybiegi po całym mieszkaniu. Bezsens jest je puszczać a one pokładają się na dywanie lub w psiej kennelówce... dlatego wybiegi teraz ograniczają się do łóżka i są krótsze niż kiedyś, co było do przewidzenia, że kiedyś tryb wybiegowy się zmieni. Coraz częściej jest tak, że w ogóle nie chcą wychodzić na wybiegi, z klaki trzeba je wyciągać, a one poleżą trochę na podusiach i wracają do siebie. Z jednej strony jest to takie... bezobsługowe, ale z drugiej brakuje mi tych żwawych, szalonych szczurów buszujących po każdym zakątku mieszkania. Boję się, że niedługo może się zacząć dla nas przykry czas...