Dziękujemy wszystkim za kciuki  

  Z pewnością będę wylewać swe rozterki an forum, targana nadmierną ilością kofeiny (choć u mnie chyba nie czegoś takiego jak nadmierna ilość kawy 

 ) oraz podwyższonym poziomem cukru, będę publicznie panikować i domagać się zrozumienia 
Arau pisze:Właśnie przez to chyba nie chciałabym mieć samiczek... Strach przed chorobami hormonalnymi, kosztowne sterylki...
Niestety nie da się przewidzieć wszystkich ewentualności i nie wszystko zależy od płci. Też początkowo chciałam chłopaków, nie ze względu na choroby bo wtedy jeszcze nawet nie miałam o tym pojęcia. Wyszło jak wyszło, absolutnie nie żałuję - to musiało być przeznaczenie 

 "Człowiek nie wybiera sytuacji, ale musi jej sprostać" - no i damy radę, pieniądze to tylko pieniądze, jakoś się uciuła, a najważniejsze, żeby panny były szczęśliwe i zdrowe 

 i i tak nie zamieniłabym je na żadnego innego chłopaka, o 
Arau pisze: Zresztą - chłop to zawsze chłop, prosty jak budowa cepa, pełna micha i trochę czułości i jest Twój 
  
Hahahahaha, to u mnie tak z Gytią jest 

 Ona chyba miała być chłopcem: nie dość, że wszystko obsikuje, to jeszcze praktycznie cały czas naleśnikuje, najchętniej na kolanach, i rozmyśla o zawiłościach wszechświata, a jak dorwie się do czegoś smacznego... to już w ogóle szczurzy raj 

 Jako jedyna uwielbia mizianko, reszta zawsze gdzieś pędzi 
ami_k pisze: Moja Łatka (siostra Gaby) też jest taka waleczna, więc to chyba rodzinne.   Łatka często zaczepia Myszkę i próbuje ją zdominować. Przedwczoraj dziewczyny tak się naparzały, że Myszka wyszła z tego z zadrapaniem.  Ale wczoraj Myszka stwierdziła, że ma już dosyć i w pewnym momencie przycisnęła Łatkę do podłogi i tak trzymała dłuższą chwilę, nie dając się ruszyć młodej. No i na razie przepychanki się skończyły. Ale zobaczymy co będzie dalej.
No patrz, a za maleńkości była milusia i potulna 

 Może faktycznie jakieś geny, Trish u Dorloc też na dzień dobry dała się we znaki, a Neska to cyrkowa akrobatka 

 Nieprzeciętny miot, nie da się ukryć 

Takie normalne przepychanki to spoko, to codzienność. Ale to wczoraj to naprawdę mnie przeraziło, wydobył się z gardzieli taki skrzek (coś jak u wkurzonego kota) 

 Co do ran, to Gaba ma całe podgardle w sznytach, bo Greta się nie patyczkuje jak jej smarkula podskakuje i na szczęście dociera to do Gaby i daje się zdominować. U Ciebie też wygląda na to, że Myszka straciła cierpliwość i pokazała  Łatce, żeby nie fatygowała się z podskakiwaniem, bo nic jej po tym 
