Strona 45 z 85

RE: Moje smrodziuchy... Klusienka odchodzi ...

: pt lut 09, 2007 9:57 pm
autor: odmienna
Limba! Klusia!...

RE: Moje smrodziuchy... Klusienka odchodzi ...

: pt lut 09, 2007 10:38 pm
autor: Lulu
O boziu... nie :(

Obrazek Limbus, jestesmy z Toba i Klusia...

RE: Moje smrodziuchy... Klusienka odchodzi ...

: pt lut 09, 2007 11:53 pm
autor: IVA
:( Przytulam mocno

RE: Moje smrodziuchy... Klusienka odchodzi ...

: sob lut 10, 2007 9:38 am
autor: Gryska
Limba... ;(
Trzymajcie się dziewczyny!!! Ja wiem jaka to trudna decyzja...

Mogę tylko podpowiedzieć.... jak już będziesz musiała ją podjąć.... można wezwać weta do domu, żeby nie umierała w obcym groźnym gabinecie. Moja Sonia (psinka) odeszła w domu, na moich kolanach... było ciężko.... ale i tak łatwiej niż gdybym musiała ją wieźć do lekarza.

Trzymaj się!!!

RE: Moje smrodziuchy... Klusienka walczy dzielnie...

: sob lut 10, 2007 2:02 pm
autor: Ewqa
Naprawde ciężka decyzja, trzymajcie się.

RE: Moje smrodziuchy... Klusienka walczy dzielnie...

: sob lut 10, 2007 3:56 pm
autor: merch
Trzymaj się.

RE: Moje smrodziuchy... Klusienka walczy dzielnie...

: pn lut 19, 2007 11:08 pm
autor: limba
dziekuje wam kochani za cieple slowa... Pomagaja bardzo.
Kluseczka jeszcze jest dzielna, ma ochote na spacerki pomimo tego ze z powodu guzow jedna lapka juz jest praktycznie nie sprawna.
Nastawiam sie juz na te mysl, tzn chcialabym sie nastawic ale nie wiem czy jest to mozliwe.

Keks przeszedl zapalenie oskrzeli, i napedzil mi ogromnego stracha. Dzis tydzien na antybiotyku i sterydzie i maly na szczescie czuje sie coraz lepiej.
Imbir robi sie wielki, niestety tez przytyl i wyglada jak pluszowy szczur ;). Jest przekochanym miskiem ktory jak Kenio bardzo zle sie czul z klatki wychodzil na chwile, po czym wracal i go dogrzewal. Mial mala burze hormonow niedawno, ale zadnej agresji w stosunku do mnie.
Fryt ma sie tfutfu dobrze, jest chyba najwiekszy z moich szczurow. Osttanio upodobal sobie spanie ze mna na kanapie ;)
Klus z Frytem w koncu przekonaly sie do nowej klatki. Ciesze sie ze Kluseczka zdarzy jeszcze pomieszkac w klatce ktora dla nich wymarzylam.
Gnojowy czyli Mesz i Pcheł maja chyba bardzo rozwiniete ADHD ;) Wleza wszedzie. Z malych kulacych sie na widok czlowieka pokraczek zrobily sie z nich odwazniary ze hoho. Przesladuja mnie na kazdym kroku, wiec znowu chodze szurajac. Zaprzeczaja w ogole stereotypom szczurow ze sklepu. One uwielbiaja czlowieka, bawia sie z reka, same zaczepiaja.
Niestety, Mesz od poczatku ma przepukline. Niestety jest ona duza. dzis po wizycie zapadla decyzja o operacji, przy okazji mala bedzie wysterylizowana. zastanawiam sie tez powaznie nad sterylizacja Pchely.

szczurasy razem ze mna przeprowadzily sie do 2x wiekszego pokoju wiec dopiero teraz maja pole do popisu.

Ponad 2 tyg mieszkala z nami Pestka malfasa. Sliczna czarna panienka, ktora zostawila mi ladna blizne na przedramieniu. Pierwszy raz w zyciu mnie tak uzarl szczur. Zalalam krwia pol pokoju, krwiaka mialam na pol reki. Ale to akurat z moje wlasnej winy. A z Pestka bardzo sie polubilysmy. :)

To chyba tyle na razie z wiesci...

RE: Moje smrodziuchy... Klusienka walczy dzielnie...

: pn lut 19, 2007 11:29 pm
autor: IVA
Cieszę się, że z Klusia lepiej. Niesamowite jest to jak silną maja chęc życia, jak się nie poddają. Mam nadzieję, że Klusia będzie miała te siły jak najdłużej.
Zmartwiłaś mie Keksikiem, to mój ulubieniec wśród Twoich ogonków. Trzymam mocno kciuki aby wyszedł z choróbska bez szwanku. Zresztą za Klusię też kciuki mocno zaciśnięte (a swoją drogą szkoda, że tych kciuków nie ma wiecej).
Co do reszty, ja tam uwielbiam duze misiowate szczurasy. Masz szczęście, że takie Ci się trafiły :).
Młodziaki - hm, juz dawno wiem, ze nie ma reguły. Ze sklepu też bywają bardzo człekolubne. To chyba raczej jest sprawa charakterku a nie tylko zyciowego startu. Oczywiście ważne jest aby nie zaznały agresji ze strony człowieka.
A co do szczurzych zębów - współczuję, ale niestety nasi ulubieńcy czasem potrafia je wykorzystac przeciwko nam. :?

RE: Moje smrodziuchy... Klusienka walczy dzielnie...

: pn lut 19, 2007 11:41 pm
autor: limba
Oj potrafia... Moj przyjaciel sie smial ze wygladam jakby pitbull mnie ugryzl a nie szczur. Ale jak mowie, nie zrobila tego specjalnie, ale czulam jak z wsciekloscia wbijala zebiska coraz glebiej. Tamowalam chyba ze 30 min, juz nawet o ostrym myslalam, ale musialabym mame obudzic a ona by chyba zawalu dostala wiec przeczekalam ;).

Gnojowy, moze i zle wspomnienia maja (Pchel nie ma prawie polowy ogona :/ , ale mogl jej kuku tez inny szczur zrobic), ale chyba juz zapomnialy. Generalnie lobuzuja za 20 szczurow, i bardzo lubia ludzkie towarzystwo. Musze Oleczke zaprosic zeby je zobaczyla jak sie zmienily, to w koncu dzieki niej trafily do mnie na "tymczas" ;)

Klus faktycznie mnie tez zaskakuje. Zreszta pamietam i Mikunie Esti i Love. Ilez te zwierzaki maja checi zycia i godnosci w swojej chorobie.

Kenio mnie strasznie wystraszyl. W przeciagu godziny dostal potwornych dusznosci, caly sie nastroszyl. Na szczescie bylo to chwile przed przyjazdem mojej mamy z pracy ktora natychmiast zawiozla nas do pani doktor. Do piatku jeszcze charcza, a raczej wydawal okropne dzwieki z nosa, nawet ciezko to opisac. A teraz wlasnie leje sie z gnojowami przez kratki ;) i lezy sobie z Birem na pieterku...

RE: Moje smrodziuchy... Klusienka walczy dzielnie...

: wt lut 20, 2007 12:17 am
autor: IVA
Dzielny chłopak :), niech tam dołoży łobuziakom.
A Klusia, cóż, też pamiętam i Mikusię i Love. Oprócz tego moja Frusię, żyła rok z nowotworem, z czego pół roku praktycznie niewiele się ruszała, a zawsze była taka pogodna, taka wesoło i zadziorna (jak juznie chodziła to chociaż łapała za futro i ogone, te ktore wokól niej biegały)
Rysiek mówi, że takim ogoniastym należy sie medal za podejście do zycia, do swojej choroby, że ludzie bardzo wiele powinni sie od nich uczyć, A ja mu w tym względzie przyznaję rację
Całuski dla stadka

RE: Moje smrodziuchy... Klusienka walczy dzielnie...

: wt lut 20, 2007 2:42 pm
autor: yss
śliczne stadko...
szkoda, że szczurki chorują, szkoda, że odchodzą... ale stado trwa :D
pozdrawiam i cmokam wszystkie twoje szczurki :)

RE: Moje smrodziuchy... Klusienka walczy dzielnie...

: śr lut 21, 2007 10:44 pm
autor: limba
Z Kluseczka w miare bez zmian. Tzn gorzej o tyle ze zaczyna podkrwawiac z jednego guza...#$%$%^$% nadal ma duzo sil. Podziwiam ja kazdego dnia coraz bardziej. Wtula sie to slonko we mnie, odwdziecza za drapanie i czyszczenie uszek...;( (Zaraz znowu sie rozrycze)...

Kenio praktycznie zdrowy. Mam wrazenie ze to chorobsko rozwijalo sie bezobjawowo od jakiegos czasu. Po antybiotykach inny szczur. Przemieszcza sie dziarsko po pokoju, widac po tym jego slodkim ryjku jaki zadowolony jest. Apetyt mu sie wzmogl, a to zawsze moja szczurza anoreksja i niejadek. Mam wrazenie ze od wizyt u weterynarza wzroslo jego zaufanie do mnie. Chociaz jak zawsze wybalusza te swoje oczyska i bez wyrywania wytrzymuje no 7 sekund a nie 5 ;). Glupol moj kochany.

RE: Moje smrodziuchy... Klusienka walczy dzielnie...

: czw lut 22, 2007 5:05 am
autor: odmienna
różnica między 5 a 7 sekund bez wyrywania- to różnica ogromna :D- wiem coś o tym, bo mój Wybałuszacz Gał vel Jędrula osiąga taki wynik tylko, gdy się zdrowo zagapi:) - dobrego dnia życzę Klusi i całej reszcie stada (że o Opiekunce nie wspomnę :D)

RE: Moje smrodziuchy... Klusienka walczy dzielnie...

: czw lut 22, 2007 9:20 pm
autor: merch
też ,życze wszytskim zdrówka jak najwiecej , a te skrycie rozwijające sie infekcje płuc ech....czasem ma sie ochotę co tydzien przeswietlać szczury ,zeby to jeszcze dla nich taki stres nie był :(

PS A ile ma lat Klusek?

RE: Moje smrodziuchy... Klusienka walczy dzielnie...

: czw lut 22, 2007 9:51 pm
autor: limba
Klus ma 2 latka i 2 miesiace...