Stefcia już w dużej klatce pozostałymi, nie miałam serca jej osobno trzymać, zwłaszcza, że ranki małe (pokłon w stronę wetki!), ciura w dobrym stanie, tylko odwłok jej rósł w małej klatce

. Obawiam się, że jak pójdziemy na zdjęcie szwów i zważymy to będzie więcej niż z guzami... Swoją drogą sama już nie wiem, czy ona te szwy jeszcze ma czy już nie, bo dość szybko obcięła im "wąsy", a węzełki były mikro i miękkie... Tak czy siak szczur się nie rozłazi, nic się nie wylewa, żyć nie umierać.
Tylko zbrzydło stadko drastycznie - Nevin wygląda jak ofiara pożaru lub opętanego fryzjera, bo sierść dopiero zaczyna odrastać, Stefka ma łyse placuszki po antybiotyku (był rozcieńczony, martwic nie ma, ale zrobiła się taka sucha skórka i odlazła z włosiem...). Tylko Leia jak zawsze śliczna.
Ale bądźmy szczerzy marudzę tak sobie, pro forma, bo nic mnie bardziej nie cieszy, niż to, że moje stado składa się obecnie z trzech wolnych od guzów grubasów! Dziewuszki przeszły operacje cudownie i liczę teraz na dłuższy czas bez obcych!
Stefka jeszcze w niewoli


I dzisiaj, z Leiutkiem
