moje szczupaki kochane

Dział poświęcony wszystkim zwierzakom, które macie lub chcielibyście mieć. Można tutaj się chwalić i słodzić do woli!

Moderator: Junior Moderator

Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu :)
Awatar użytkownika
Sysa
Posty: 948
Rejestracja: śr gru 30, 2009 1:45 pm
Lokalizacja: Warszawa

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: Sysa »

Cały czas trzymam kciuki za Barucha.. I też Cię podziwiam. Tyle serca wkładasz w leczenie ślicznoty, ze nie może się nie udać :)
ol.
Posty: 6644
Rejestracja: wt gru 16, 2008 7:41 pm

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: ol. »

sssouzie pisze:też siedzę i czytam i czytam...najczęściej odwiedzany wątek?
spis treści w chorobach i leczeniu...
mam wrażenie, że wszystko już wyczytałam, a przecież to wciąż za mało!
Chyba każdy z nas tutaj na forum tak robi – taki „zawód” ???
W dziale o leczeniu też jestem częstym gościem, ale wszystkiego jeszcze nie przeczytałam (mam krótką pamięć i na długo by mi to w głowie nie pozostało ::) ), dokształcam się w miarę potrzeb i też wciąż czuję niedosyt.
zocha pisze: Co do zastrzyków to nie jest łatwa sprawa
Podanie same w sobie nie jest takie straszne, niewykonalne jest jednak przytrzymanie wijca :-\ .
Gdyby współpracował oszczędziłoby mu to codziennych wędrówek do weta (który jest dość gadatliwy i 15 minut na pacjenta to u niego minimum, dziś czekaliśmy godzinę, a były przed nami tylko dwie osoby ::) ).
Obiecywałam Baruchowi kiedy kończyliśmy gentamecynę dwa miesiące temu, że kolejne zastrzyki będą już tylko w razie ostateczności. Niestety w piątek wszystko wskazywało, że taka ostateczność nadeszła :-X Stąd jest jak być musi.

Na szczęście te zastrzyki nie są podobno tak bolesne jak ostatnie, trochę lżej jest przechodzić przez to wszystko, że Baruch nie cierpi (choć strach i stres też miłymi uczuciami nie są)


Choy zjadł dziś z apetytem dwa boby, sporo kłaczków lucerny, potem marchewkowy gerber i moczoną całą dobę kukurydzę.
I miał jeszcze siły, żeby konkurować ze szczupakami o to, kto najdłużej przytrzyma przy swoim pyszczku dłoń pełną suszonych robaków :D .

Myślę, że Wasze kciuki też mają w tym swój udział, więc proszę nie puszczać :)
Awatar użytkownika
unipaks
Posty: 9611
Rejestracja: wt wrz 16, 2008 8:08 am
Lokalizacja: Wrocław

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: unipaks »

Trzymamy nadal , a jakże! :)
Ja też jakoś nie przyjmuję do wiadomości tej wersji o zapaleniu mięśnia serca :P . Niechże jakoś Baruszek wytrzyma resztę tych zastrzyków i wydobrzeje :)
Dla wszystkich szczupaków czochranko od nas :)
[*]Peanut Czarnulka Dżuma Fini Martini Shenzi Fantazja Muffinka Puma Myszka Mika Lala Pepi Bella
Choć inaczej, ale nadal obecne...
Szarak[*] WIKI[*] http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 0#p1031889
Awatar użytkownika
Nue
Posty: 1641
Rejestracja: wt wrz 30, 2008 9:35 am
Lokalizacja: Siemianowice Śl.

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: Nue »

On jakby się nie przejmował charkotem ani rzężeniem jakie się z niego wydobywa, jakby nie jego dotyczyło. Wczoraj dźwięki osiągnęły takie nasilenie jakby ktoś piłował drewno tępą piłą – a on siedząc w hamaku na kości ogonowej najnormalniej w świecie mył sobie stópki i brzuch. Co noc słychać żałosne skomlenie, kiedy zapalam światło okazuje się, że jujek bynajmniej nie użala się nad sobą – spaceruje sobie, grzebie w ściółce, spokojny
Neś mój ma to samo, piłuje, rzęzi, parska i jednocześnie wygląda jak okaz zdrowia :-\ Wygląda na to, że te dźwięki najbardziej przeszkadzają nam, nie szczurze. Ostatnio rano i wieczorem skrapiam szmatkę olejkiem Olbas, pomaga, gruchanie się uspokaja na trochę. Może też spróbujecie?
[*] Mała Kawowa Apokalipsa... ciąg dalszy nastąpi. [/color][/size]

Gdyby szczury nie istniały, należałoby je wymyślić.
ol.
Posty: 6644
Rejestracja: wt gru 16, 2008 7:41 pm

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: ol. »

Nue, próbowaliśmy, i nic :-[

Stanęliśmy z Baruchem w miejscu. Jest lepiej niż w te dni kiedy było źle, ale już od kilku nie dostrzegam dalszych postępów w leczeniu. Czasem charczenie słychać, są okresy przerwy, a my wciąż czekamy na czysty, cichy dzień.
W tej sytuacji zastrzyki się przeciągną :(

Nadal ciężko idzie z jedzeniem: twardych rzeczy nie je (boję się, że mu zęby przerosną), ziaren moczonych niewiele, płatków owsianych także. Nawet jeśli uda się utrafić z czymś co mu zasmakuje, zje tego trochę i już nie może ? nie chce ?
Swoje ulubione dropsy – wczoraj zjadł ledwo połowę, podzieloną na maleńkie okruszki.
Ma przecież siłę żeby biegać, a nie żeby chrupać coś dobrego ???
Brzuszek nie jest wzdęty a kupki prawidłowej gęstości. Czy możliwe żeby była jakaś blokada ze strony układu trawiennego ? Albo z samym przełykaniem ?
Wersja optymistyczna zaś (chociaż chyba mniej prawdopodobna) - to krańcowe rozpieszczenie. Baruch nie jada już praktycznie obiadów z innymi szczurami. Jeśli mnie widzi opiera nos na prętach i czeka aż dostanie coś specjalnie dla niego. Kiedy wychodzę z pokoju i obserwuję z daleka, pogrzebie przez moment w talerzu, ale za krótko, żeby się najeść. Liźnie raz i drugi i wraca na pozycję. Daję mu więc w rękawie nutri, banana, mozzarellę itp.: pociapie, pociapie i już schodzi pobiegać. A ja za nim - podsuwając mu choćby po najmniejszych kąskach inne rzeczy, żeby chociaż w biegu zjadł.
Zawsze był niejadkiem, ale teraz siły mu potrzebne żeby zdrowieć !


Oprócz problemów z Baruszkiem, w szczupakowie miał miejsce przykry wypadek: Herman wspinał się po prętach na półkę, na brzegu której stał Urczyk. Urczyk nic nie zrobił, wychylił się lekko żeby powąchać Hermana, ale chyba nawet go nie dotknął i tylko nie usunął się, żeby zrobić miejsce grzmotowi. Herman zawisł przez ułamek sekundy na prętach, wiedziałam, że nie podciągnie się wyżej, ale na interwencję miałam ułamki sekund. Nie zdążyłam, Herman runął, obijając się o półkę niżej.
Nic mu się nie stało, ale to już nie po raz pierwszy obserwuję przykre oznaki słabości się mojego czarnego zatraceńca :-[
Chyba Baruch zacznie się z nim dzielić witaminą B.
Awatar użytkownika
unipaks
Posty: 9611
Rejestracja: wt wrz 16, 2008 8:08 am
Lokalizacja: Wrocław

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: unipaks »

Biedulka :( Mam nadzieje , że nie było wysoko? Ucałuj ten jej śliczny czarny pyszczek i wygłaszcz od nas :)
Tak pomyślałam , czy Baruch miał dokładnie sprawdzone zęby , gardzołko - może coś tam tkwi , może coś się zrobiło przy ząbkach , dokucza i nie pozwala jeść bez bólu?
Poczochraj wszystkich od nas , trzymamy za was kciuki i czekamy na lepsze wieści :-*
[*]Peanut Czarnulka Dżuma Fini Martini Shenzi Fantazja Muffinka Puma Myszka Mika Lala Pepi Bella
Choć inaczej, ale nadal obecne...
Szarak[*] WIKI[*] http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 0#p1031889
ol.
Posty: 6644
Rejestracja: wt gru 16, 2008 7:41 pm

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: ol. »

trochę było :-[
wytuliłam go zaraz po tym incydencie, może nawet nie tyle on sam, co to co oznacza mnie martwi ...

co do zębów, to masz rację, tego nie sprawdzaliśmy :-\
zaraz jutro poproszę weta, żeby zajrzał, może we dwójkę nam się uda

dziękuję unpiaks :)
ol.
Posty: 6644
Rejestracja: wt gru 16, 2008 7:41 pm

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: ol. »

Nowy smutny sposób rozróżniania jujek - podać coś do zjedzenia:
- Ulrika wyrywa z ręki i biegnie pod komodę pałaszować (Urczyk waży 241 g !)
- Baruch patrzy się, lekko kiwa, w końcu odchodzi z poczuciem zawodu w czerwonych oczach.
Czego Ci Baruszku trzeba ? Próbujemy tak z dziesiątkiem rzeczy, ale żadna nie jest ambrozją, która Ci się sekretnie marzy.
A może marzy Ci się święty spokój ?


Sprawdziliśmy dziś zęby, które wyglądają normalnie, na dziąsłach nic podejrzanego, tylko głębiej nie dało się zajrzeć.
Z zastrzykiem zaś poszło fatalnie, Baruch się szarpnął, nie wiem czy lekarz nie wszedł za głęboko :-X .
A jutro mam mu poradzić sama...

Jedna dobra rzecz to to, że dziś jujek nie charczał. Niechby już tak zostało.
Awatar użytkownika
Nue
Posty: 1641
Rejestracja: wt wrz 30, 2008 9:35 am
Lokalizacja: Siemianowice Śl.

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: Nue »

Może te leki działają hamująco na apetyt? :-\ Może spróbujcie z Nutridrinkiem itd? Mokka też wykazywała niechęć do twardego jedzenia jeszcze w 2 tygodnie po operacji...
Co do przerośnięcia zębów - nie wydaje mi się, żeby Baruch do tego dopuścił, pewnie to, co trzeba, ściera o wapienko itd. Szczurasy wydają się same pod tym względem pilnować, chyba że ząbki rosną nieprawidłowo.
Kawusie z właścicielką mocno trzymają kciuki!
[*] Mała Kawowa Apokalipsa... ciąg dalszy nastąpi. [/color][/size]

Gdyby szczury nie istniały, należałoby je wymyślić.
sssouzie
Posty: 2692
Rejestracja: sob gru 20, 2008 5:33 pm
Lokalizacja: Nasielsk
Kontakt:

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: sssouzie »

ol...a jeszcze niedawno to ty nas pocieszałaś...
Mu jeszcze długo nic jeść nie chciała, tak samo było z jej "rarytasami" których nagle tknąć nie chciała..
jeszcze coś pojeść to tak, ale nie byłam w stanie wlać w nią coś do picia. bałam się odwodnienia, Mu chudła.

przypadkiem przyjechała moja siostra i jadła w obecności Mu płatki owsiane na mleku ciepłe słodzone.
nigdy mleka nie słodzę, więc i moje dziewczyny nie znają tego smaku. ciepłe mleko jednak ruszyło Mu i zaczęła pić pić pić.
nie żałuję, że jej pozwoliłam na ta słodycz, bo potrzebne to jest takiemu wykończonemu organizmowi.
może u was spróbujcie? może coś drgnie?

trzymam kciuki za Baruszka

( jeśli dostawał antybiotyk doustnie- dawałaś lakcid?
antybiotyk doustny niszczy florę bakteryjną w żołądku i to ponoć wpływa na tragiczny brak zainteresowania jedzeniem..)

ściski dla szczupaków ślemy. i dla ciebie Ol również, bądź dalej tak dzielna a wszystko będzie dobrze :-*
...czyż nie dobija się koni...?
Awatar użytkownika
*Delilah*
Posty: 2040
Rejestracja: pt lut 01, 2008 2:37 pm
Lokalizacja: krk

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: *Delilah* »

Na pewno to po antybiotyku, niestety wiekszosc powoduje brak zainteresowania jedzonkiem... pewnie probowalas nutridrinki dopyszcznie za pomocą strzykawki? (Glupie pytanie, bo pewnie probowałaś już wszystkiego ,czego człowiek na forum i poza nim nie wymyślił.)
Trzymam kciukasy swoje i szczurze, aby Baruch wyzdrowiał i przestał zasmucać swoją Opiekunkę i resztę czytających...
Buziaki !!!!!
+ Anioły:Banshee,Buba,Carphata,Cirilla,Dziabaducha,Jacuś,Kokarda,Kroova,Layla, Lilitu,LordKlaklon,Masumi,Mushishi,Nefilim,Noktula,Pudlich,Runa,Rosalka,Sandija,Shiloh,Shirin,
Spirulina,Rubin,Trebuszka +
Na moim ramieniu:PaniFujibe~
ol.
Posty: 6644
Rejestracja: wt gru 16, 2008 7:41 pm

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: ol. »

Nue, Delilah - nutri był w użytku, na spodku lub na palcu kiedy już wszystko inne było "be".
Strzykawką nie, Baruch jadł jak ptaszek, ale przez cały czas jadł sam. Nie chciałam mu pchać na siłę, żeby się nie zniechęcił do rzeczy, które jeszcze jako tako toleruje.

Souzzie - podskórnie, ale florę i tak podawałam, bo antybiotyk, mimo że nie ma bezpośreniej styczności z florą jelitową, dosięga ją i niszczy przez krwiobieg.


A teraz: Byliśmy wczoraj u kontroli i lekarz nas zaskoczył oznajmiając, że Baruszadusza jest zdrowy ;D
Jechałam z cichą nadzieją, że zmieni nam antybiotyk na jakiś doustny, bo małe białe jest już pokłute niemiłosiernie, a nie powiedziałabym, że doszedł kompletnie do siebie (po względnie cichym piątku i sobocie, niedziela przyniosła porfirynę aż na brodzie i nowe świsty) - a tu takie stwierdzenie !
Mamy kontynuować witaminy i florę (dał nam jakąś typowo dla zwierząt).
Brak apetytu, jego zdaniem, nie jest związany z antybiotykiem. Może ze zbyt kalorycznym jedzeniem (tylko że dostawał kaloryczne, właśnie dlatego, że nie jadł zwykłego – błędne koło :-\ ) ?
Zęby i gardło, jeszcze raz dokładnie obejrzane, zostały ocenione na zdrowe i zdatne do użytku.
Apetyt ma ponoć wracać stopniowo. Trzymam za słowo.

Wczoraj to wszystko było jeszcze abstrakcją - jechałam tam z chorym i zmarnowanym (w moim mniemaniu) zwierzem, a wracałam z cudownie ozdrowiałym (opinia lekarza). Dziś wypada mi, acz jeszcze nie dowierzając całkowicie, przyznać rację specjaliście - Baruch wygląda dobrze, jest ruchliwy lecz cichy oddechowo, zszamał sporo kukurydzy gotowanej, kurczaka...
może, może... :)

Już nie pierwszy raz ten lekarz zaskakuje zupełnie inną praktyką leczenia niż te, o których można poczytać na forum. Do tej pory skutecznie, chociaż całkowicie moich wątpliwości to nie rozwiewa: dyskusyjne leki, czas ich stosowania – do ustania objawów zaleca się pociągnąć antybiotyki trochę dłużej - on od razu odstawia, żeby nie przeciążać organizmu (dożywotnia antybiotykoterapia, o którą go zagadnęłam, to dla niego hererezja), diagnozował tylko na podstawie osłuchu...
???


Nie będę wybiegać myślami mocno naprzód, bo perspektywy rysujące się przed Baruchem nie są wesołe, uszkodzone serce będzie powodować kolejne i kolejne zapalenia …
Trzeba wykorzystywać czas kiedy jest dobrze (jeśli jest dobrze).

Baruch wczoraj 7 godzin spędził w podróży więc do szczupakowa powrócił bardzo radosny.
W ostatnich dniach mimowolnie wypielęgnowaliśmy wespół pewien zwyczaj, który doprowadza do pasji inne szczupaki: podkarmianie przez pręty ::) .
Podając miękisz chleba, makaron czy owoc w formie szczypty przez pręty, jogurt na czubku palca, liczę, że kilka dodatkowych kalorii trafi do Baruszego brzucha. Motywy Barucha w tej grze, podejrzewam, są tyleż gastronomiczne co rozrywkowe. Jak to fajnie okiwać resztę szczupaków cisnących się po kąski, które jakimś szczęśliwym trafem lądują tylko w jego buzi :P .
Wprawę w zawodach nabyliśmy z Baruchem taką, że jedzonko w prawie że bezstratnie trafia tam gdzie jest kierowane. Mimo stada hien, które również szczerzy zęby do smacznych kąsków.
Nie dziwota, że szczupaki, których tusza nie kwalifikuje do tego typu dokarmiania (nie mniej niż oni sami nad tym boleję), rozgoryczone rezygnują po jakimś czasie i smętnie idą rozłożyć swoje niekochane cielska po hamakach.
A wtedy najczęściej okazuje się, że i Baruszadusza właśnie stracił ochotę do jedzenia. Cyrk ::)
Awatar użytkownika
unipaks
Posty: 9611
Rejestracja: wt wrz 16, 2008 8:08 am
Lokalizacja: Wrocław

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: unipaks »

Kochane słonko! :-* Jak dobrze przeczytać takie wieści ; niechże już Baruszek dojdzie do zdrowia i smoczego apetytu , bardzo mu tego wszyscy życzymy :)
A może w procedurze podkarmiania przez pręty należałoby zawrzeć podpunkt mówiący o tym , że pozostałym szczupaczkom ma coś od czasu do czasu do pyszczków trafić , tak aby motywować ducha walki u obu rywalizujących stron? ;)
A jak Baruch zapatruje się na herbatkę z miodem, lubi czy nie bardzo? Może trochę leków z bożej apteki dobrze by mu zrobiło?
Wszystkie szczupaczki serdecznie od nas wyczochraj i daj po cmoktasie w nosek :-*
[*]Peanut Czarnulka Dżuma Fini Martini Shenzi Fantazja Muffinka Puma Myszka Mika Lala Pepi Bella
Choć inaczej, ale nadal obecne...
Szarak[*] WIKI[*] http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 0#p1031889
Awatar użytkownika
denewa
Posty: 1502
Rejestracja: pt sie 07, 2009 9:13 am
Lokalizacja: Pruszków

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: denewa »

Wreszcie jakieś pozytywne wiadomości :)

Skąd ja to znam - dokarmianie czymkolwiek co zyska aprobatę, wysokokalorycznym, niezbyt dobrym dla szczura... aby tylko jadł... ech
Cieszę się, że jest lepiej :)
Nasza brygada-pamiętamy tęsknimy
Diesel[*][/b] na zawsze w naszych sercach[/color], Febra[*][/b] nasza mała kochana pchełka[/color], Deli[*][/b] nasz spokojny skromny duszek[/color], Katar[*][/b] wulkan energii[/color], Puma[*][/b] kluska[/color], Polar[*][/b] dreptak[/color], Kysiel[*][/b] kluska[/color], Inka[*][/b] byczek[/color]
Awatar użytkownika
Sysa
Posty: 948
Rejestracja: śr gru 30, 2009 1:45 pm
Lokalizacja: Warszawa

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: Sysa »

Strasznie się cieszę, że Baruszek czuje się dobrze i trzymam kciuki, zeby bło z nim coraz lepiej! No i żeby już żadnych klatkowych upadków nie bło, łobuzy jedne ::)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nasi pupile”