Uściślając są to susły Richardsona, które żyją naturalnie na preriach w Ameryce. Na razie nie są one tak całkiem dobrze poznane, więc jest dużo zagadek. Trudno też je hodować, dlatego mam parkę i nie wymagają sterylizacji (mają już imiona: Tosia i Leonek). W Polsce chyba nie ma hodowli aktualnie, są tylko jakieś próby. Okres rozmnażania przypada u nich raz do roku, na wiosnę, dlatego aby w ogóle kupić susła, trzeba przygotować się na duży wydatek.
Te dwa egzemplarze pochodzą z Chin. Przy okazji chciałam polecić sklep ZooFaktor w Piastowie - jest prowadzony przez fantastyczne osoby o ogromnej wiedzy. Prywatnie mają różne małe zwierzęta, w tym szczury, susły też
Susły ogólnie są roślinożercami, ale potrzebują trochę białka zwierzęcego, np. drewnojady, świerszcze. Myślałam, że nie przekonam się do larw, ale karmienie nimi daje dużo radości, bo suseł to bardzo kontaktowe zwierzątko
Z dietą w ogóle trzeba u nich bardzo uważać, a nawet w ogóle podejść do tego zupełnie inaczej niż u szczurów. Szczury są delikatne, ale właściwie wszystkożerne. Suseł nie. Można im zbierać zieleninę z łąki, kupować różne świeże warzywa. Owoce już niekoniecznie -kiepsko metabolizują cukier.
Po trzech tygodniach mogę stanowczo stwierdzić, że są bardzo inteligentne (jak na gryzonie - postawiłabym je w czołówce).
Są bardzo dobrymi obserwatorami, zwłaszcza Leon. Trzy dni temu pokazałam mu, że istnieje świat poza klatką (i to był błąd, bo nie przygotowałam na to mieszkania). Umie już otwierać klatkę, wspina się i skacze. Co do zasady, są to wiewiórki naziemne, więc nie ma mowy o skakaniu jak szczur, ale zakres wspinaczek mają nieograniczony (żyją w tunelach pod ziemią, więc mają bardzo silne łapy, umożliwiające im wspinaczkę - gorzej ze schodzeniem).
Są bardzo czyste. Suseł nigdy nie paskudzi w gnieździe. W klatce mają jeden narożnik i robią tam zarówno bobki, jak i siku, więc sprzątanie klatki polega na codziennej wymianie żwirku w narożniku, a reszta raz na miesiąc
Jakieś tam zdjęcia jeszcze wstawię w wolnej chwili, ale muszę zgrać z telefonu.