Strona 49 z 95

Re: Moja trzódka: Teo, Burton, Eman, Satu, Dante

: pt mar 27, 2009 11:03 pm
autor: Telimenka
Zalbi kochana nie wiem co Ci powiedziec. Zadne slowa nie sa tu nic warte.
Wiedz tylko ze przykro mi strasznie. Trzymajcie sie jakos...

Re: Moja trzódka: Teo, Burton, Eman, Satu, Dante

: pt mar 27, 2009 11:05 pm
autor: merch
Trymam kciuki za chorutka.

Re: Moja trzódka: Teo, Burton, Eman, Satu, Dante

: pt mar 27, 2009 11:12 pm
autor: Babli
zalbi, nie umiem wiele sensownego napisać. Po prostu, trzymaj się ciepło... :(

Re: Moja trzódka: Teo, Burton, Eman, Satu, Dante

: sob mar 28, 2009 8:06 am
autor: elusia
to wszystko jest trudne. za trudne by to nazwać.

Re: Moja trzódka: Teo, Burton, Eman, Satu, Dante

: sob mar 28, 2009 8:33 am
autor: zalbi
Obudziło mnie dzisiaj około 6 rano pompowanie koła do roweru taką pompką ręczną. Takie regularne jęki tej pompki. Zaspana wstałam i myślę co za idiota pompuje rower o tej godzinie?. Po chwili uświadomiłam sobie, że jestem przecież w łóżku. Co jest?

To Teo tak oddycha...

Re: Moja trzódka: Teo, Burton, Eman, Satu, Dante

: sob mar 28, 2009 8:50 am
autor: odmienna
...jak to tylko mozliwe, jesteśmy z Wami. Czy da się na odległość przekazać siły do walki o oddech? będziemy próbować....

Re: Moja trzódka: Teo, Burton, Eman, Satu, Dante

: sob mar 28, 2009 10:42 am
autor: anik1
trudno coś napisać, żeby nie wyszło głupio:(
wWem co to walka o oddech, sama mam astmę.Biedny szczurzynek..
trzymajcie się...

Re: Moja trzódka: Teo, Burton, Eman, Satu, Dante

: sob mar 28, 2009 11:05 am
autor: Nakasha
:o tak mi przykro.... normalnie zdębiałam, jak to przeczytałam... biedaczek... mocno za niego kciukam!

Re: Moja trzódka: Teo, Burton, Eman, Satu, Dante

: sob mar 28, 2009 11:18 am
autor: maua_czarna
Wiedz, ze tutaj w Bielsku tez zacisniete sa 4 kciuki i mnogosc szczurzych lapek :-*

Re: Moja trzódka: Teo, Burton, Eman, Satu, Dante

: sob mar 28, 2009 11:55 am
autor: zalbi
Rak. Wredny, wielki rak. Przez noc prawdopodobnie zajął więcej miejsca tak, że Teo już nawet nie je.
Kupiłam mu nutridrinka i tak, jak zawsze się na niego rzucał, tak teraz nie chce. Mamy kropelki, które dziś wieczorem i jutro będę dawać Teusiowi z gerberkiem lub czymś innym, na siłę. Na siłę będę go musiała też karmić chociaż do poniedziałku. Gdyby coś się działo mam dzwonić, wtedy już tylko uśpienie, żeby bardziej się nie męczył. szans nie ma już żadnych.

W poniedziałek albo we wtorek Teuś pojedzie ostatni raz. W poniedziałek jedziemy na kontrolę i wtedy ostatecznie potwierdzi się data pomocy.


Teraz już jedynie mogę prosić o kciuki dla Teuśka, żeby do tego czasu męczył się jak najmniej.
________________________________________________________________________________________________

Wzięłam Emana bo wróciły mu strupki. I co? Został ogolony.. Mam też maść, detreomycyna się nazywa, i mam smarować. Najlepiej by było ogolić całego Emana na łyso ale jest to trudno wykonalne.

Obrazek Obrazek Obrazek

Re: Moja trzódka: Teo, Burton, Eman, Satu, Dante

: sob mar 28, 2009 12:00 pm
autor: merch
moze nie moment , ale moje pierwsze skojarzenie , az tak bardzo pokochalas szczury , ze kazalas Emusia ogolic :P

Trzymam kciuki za chore myszki.

Re: Moja trzódka: Teo, Burton, Eman, Satu, Dante

: sob mar 28, 2009 12:55 pm
autor: Telimenka
Ojoj biedne Emanisko.. ;).
Skad sie biora te strupki-nie wiem. Ale swego czasu tez mielismy z nimi niezle show

Re: Moja trzódka: Teo, Burton, Eman, Satu, Dante

: sob mar 28, 2009 7:33 pm
autor: Buni@
Jejku.....
Biedny Eman..cały w krostach :-\
A kciuki dla Teusia trzymam już od dawna i nie zamierzam puścić! :-\
Tak, wiec...
Kciuki dla chorutków...Trzymaj się ciepło :-* :(

Re: Moja trzódka: Teo, Burton, Eman, Satu, Dante

: sob mar 28, 2009 8:13 pm
autor: elusia
życzę Białemu Kłębuszkowi jak najmniejszego cierpienia.

i ciężko mi to mówić.. ale spokojnej śmierci też.

to chyba najlepsze czego mogę mu życzyć.

teo :*

Re: Moja trzódka: Teo, Burton, Eman, Satu, Dante

: ndz mar 29, 2009 9:05 am
autor: zalbi
Śniło mi się, że Szejk ożył.. Że ja go chciałam zakopać a on wstał i zaczął chodzić.. chciał wyjść z pudełka.. Wyciągnęłam go, a on się zamienił w coś szczuropodobnego, już bez oczu i w ogóle coś strasznego to było.. I zakryłam go drugim pudełkiem, bo ktoś powiedział mi, że to są takie ruchy przed śmiercią.. I okazało się, że w tym pudle były wszystkie moje szczury i że wszystkie bym zakopała..
Jak sobie przypomnę jak to wszystko wyglądało to aż mnie trzepie.. coś strasznego.. =/


_________________________________________________________________________________________________

Tak leży Teo, żeby odciążyć troszkę zmęczone płucka, tak lepiej mu oddychać:
Obrazek
Przedtem czegoś takiego nie robił.

Potem wrzucę filmik, który pokazywałam pani Agnieszce.


Mam straszne wątpliwości co do tego usypiania. On nawet źle nie wygląda. Tylko to rzężenie, te dziwne jęki jakie wydaje. Ciągle leży albo śpi, boczki chodzą mu z niewiarygodną szybkością, trzęsie się przy tym cały. Spada z półeczek, ale gdy otworzę klatkę chętnie pcha się na podłogę.
Ale pani Agnieszka wie lepiej, skoro im dłużej będzie żył tym bardziej będzie się męczył, to wolę mu pomóc. Pokazała mi na sobie jak będzie wyglądać jego śmierć, jeżeli mu nie pomożemy. Nie chcę, żeby coś takiego się z nim działo.

Ale wczoraj zjadł całą dużą łyżkę gerberka z lekarstwem. I dropsy chętnie zjada.
Z jednej strony nie chcę go usypiać, tak bardzo nie chcę. A z drugiej strony, gdy słyszę te straszne dźwięki które pokazują, że w danym momencie się dusi i nie może złapać oddechu, serce aż mnie boli i skończyłabym to jak najszybciej.

Gdyby chociaż powiedział mi czy mam mu pomóc, czy jego to boli, czy się na prawdę męczy.. Żebym wiedziała, że to na prawdę słuszna decyzja.. "To Ty go widzisz codziennie, Ty widzisz, czy się męczy i co mu jest. Gdy będzie gorzej nie będzie już ratunku. Wcześniej czy później trzeba będzie zadecydować. To kwestia kilku dni, nie pozwolę, żeby tak się męczył. Musisz podjąć tę decyzję" - dobrze jest tak mówić specjalistce, która zrobi jeden zastrzyk i będzie po sprawie, która jest z Teo tylko na wizytach w lecznicy. Chociaż wiem, że obchodzi ją każdy zwierzak, gdy mówi do szczura i jak się z nim obchodzi. Ja nie wiem kiedy będzie to JUŻ, kiedy będzie TRZEBA mu pomóc. A jeżeli go uśpimy a on mógłby jeszcze pożyć?

Mam zdrowo wglądającego szczura, który powoli umiera...

A te dźwięki są coraz straszniejsze i występują z coraz większą częstotliwością..





Oswoiłam te szczury na tyle, że wychodzą do mnie z klatki, z transportera, chodzą po mnie, śpią ze mną, jedzą mi z rąk, zlizują dobroci z palców, nie gryzą, siedzą na kolanach, gdy coś złego się dzieje chowają się pod ręką lub wdrapują na ramię pod włosy, przymykają lekko oczy gdy głaskam po główce, wyskakują na mnie z klatki, pozwalają się kąpać itd.
O tym, jakie mam szczury uświadomiłam sobie wczoraj w poczekalni, gdy pani siedząca obok mnie, widząc Emana na moich kolanach, zadała mi pytanie "Mogę pogłaskać? Nie ugryzie?" a ja odpowiedziałam "Nie, są tak oswojone że nie ugryzą.".

A teraz mam decydować o śmierci przyjaciela. On nie ma nawet dwóch lat.