Śniło mi się, że Szejk ożył.. Że ja go chciałam zakopać a on wstał i zaczął chodzić.. chciał wyjść z pudełka.. Wyciągnęłam go, a on się zamienił w coś szczuropodobnego, już bez oczu i w ogóle coś strasznego to było.. I zakryłam go drugim pudełkiem, bo ktoś powiedział mi, że to są takie ruchy przed śmiercią.. I okazało się, że w tym pudle były wszystkie moje szczury i że wszystkie bym zakopała..
Jak sobie przypomnę jak to wszystko wyglądało to aż mnie trzepie.. coś strasznego.. =/
_________________________________________________________________________________________________
Tak leży Teo, żeby odciążyć troszkę zmęczone płucka, tak lepiej mu oddychać:

Przedtem czegoś takiego nie robił.
Potem wrzucę filmik, który pokazywałam pani Agnieszce.
Mam straszne wątpliwości co do tego usypiania. On nawet źle nie wygląda. Tylko to rzężenie, te dziwne jęki jakie wydaje. Ciągle leży albo śpi, boczki chodzą mu z niewiarygodną szybkością, trzęsie się przy tym cały. Spada z półeczek, ale gdy otworzę klatkę chętnie pcha się na podłogę.
Ale pani Agnieszka wie lepiej, skoro im dłużej będzie żył tym bardziej będzie się męczył, to wolę mu pomóc. Pokazała mi na sobie jak będzie wyglądać jego śmierć, jeżeli mu nie pomożemy. Nie chcę, żeby coś takiego się z nim działo.
Ale wczoraj zjadł całą dużą łyżkę gerberka z lekarstwem. I dropsy chętnie zjada.
Z jednej strony nie chcę go usypiać, tak bardzo nie chcę. A z drugiej strony, gdy słyszę te straszne dźwięki które pokazują, że w danym momencie się dusi i nie może złapać oddechu, serce aż mnie boli i skończyłabym to jak najszybciej.
Gdyby chociaż powiedział mi czy mam mu pomóc, czy jego to boli, czy się na prawdę męczy.. Żebym wiedziała, że to na prawdę słuszna decyzja.. "
To Ty go widzisz codziennie, Ty widzisz, czy się męczy i co mu jest. Gdy będzie gorzej nie będzie już ratunku. Wcześniej czy później trzeba będzie zadecydować. To kwestia kilku dni, nie pozwolę, żeby tak się męczył. Musisz podjąć tę decyzję" - dobrze jest tak mówić specjalistce, która zrobi jeden zastrzyk i będzie po sprawie, która jest z Teo tylko na wizytach w lecznicy. Chociaż wiem, że obchodzi ją każdy zwierzak, gdy mówi do szczura i jak się z nim obchodzi. Ja nie wiem kiedy będzie to JUŻ, kiedy będzie TRZEBA mu pomóc. A jeżeli go uśpimy a on mógłby jeszcze pożyć?
Mam zdrowo wglądającego szczura, który powoli umiera...
A te dźwięki są coraz straszniejsze i występują z coraz większą częstotliwością..
Oswoiłam te szczury na tyle, że wychodzą do mnie z klatki, z transportera, chodzą po mnie, śpią ze mną, jedzą mi z rąk, zlizują dobroci z palców, nie gryzą, siedzą na kolanach, gdy coś złego się dzieje chowają się pod ręką lub wdrapują na ramię pod włosy, przymykają lekko oczy gdy głaskam po główce, wyskakują na mnie z klatki, pozwalają się kąpać itd.
O tym, jakie mam szczury uświadomiłam sobie wczoraj w poczekalni, gdy pani siedząca obok mnie, widząc Emana na moich kolanach, zadała mi pytanie
"Mogę pogłaskać? Nie ugryzie?" a ja odpowiedziałam "
Nie, są tak oswojone że nie ugryzą.".
A teraz mam decydować o śmierci przyjaciela. On nie ma nawet dwóch lat.