Strona 50 z 80

Re: Żarty, żarciki, anegdotki, czarny humor - co kto lubi ;)

: śr paź 21, 2009 2:36 pm
autor: denewa
;D

Mąż został wezwany do szpitala, bo jego żona miała wypadek samochodowy.
Zdenerwowany czeka na lekarza, wreszcie lekarz się pojawia ze współczującą miną.
- I co?! Co z nią, panie doktorze.
- Cóż...Żyje. I to jest dobra wiadomość. Ale są i złe: żona, niestety będzie musiała przejść skomplikowany zabieg, którego NFZ nie refunduje. Koszt: 25 tys. złotych.
- Oczywiście, oczywiście - na to mąż.
- Potem potrzebna jej będzie rehabilitacja. NFZ nie refunduje. Koszt ok.5 tys. miesięcznie.
- Tak, tak... - kiwa głową mąż.
- Konieczne będzie pobyt w sanatorium, które zajmuje się tego typu urazami, plus ta rehabilitacja cały czas. NFZ nie refunduje...Koszt sanatorium - 10 tysięcy...
- Boże...
- Tak mi przykro...To nie koniec złych wiadomości. NFZ nie refunduje również leków, które przepiszemy pańskiej żonie, a to bardzo drogie leki..
- Ile? - blednie mąż.
- Miesięcznie 12 - 15 tysięcy złotych.
- Jezuu...
- Plus pielęgniarka całą dobę. Na pana koszt. Tu już się może pan dogadać. Myślę, że znajdzie pan kogoś za 10 zł za godzinę...
Cisza. Mąż chowa twarz w dłoniach. Nagle lekarz wybucha serdecznym śmiechem, klepie męża po ramieniu:
- Żartowałem! Nie żyje.

Re: Żarty, żarciki, anegdotki, czarny humor - co kto lubi ;)

: śr paź 21, 2009 6:53 pm
autor: lavena

Re: Żarty, żarciki, anegdotki, czarny humor - co kto lubi ;)

: czw paź 22, 2009 3:02 pm
autor: lavena
Pewnego dnia pani w szkole zadała dzieciom prace domowa - miały sobie wymyślić na następny dzień jakiś oryginalny kolor. Jasio myślał całe popołudnie, aż w końcu wymyślił - kanarkowożółty. Ale pomyślał, ze zadzwoni jeszcze do Małgosi, jaki ona kolor wymyśliła. - Małgosiu, jaki masz kolor?
- Kanarkowożółty.
- Kur** - pomyślał sobie Jasiu - Małgosia jest lepsza uczennica i znów pani powie mi ze ściągam. Musze wymyślić coś innego. Jasio myśli, myśli, myśli - nagle wymyślił - głęboki błękit. Ale stwierdził, ze zadzwoni jeszcze do swojego przyjaciela Stasia i się spyta, jaki kolor on wymyślił.
- Cześć Stasiu - jaki masz kolor?
- Głęboki błękit.
- Kur*** - pomyślał sobie Jasiu - Stasiu jest lepszym uczniem i znów pani powie mi ze ściągam. Musze wymyślić coś innego. Jasiu myśli, myśli myśli... i nic. Wkurzył się i wyszedł się przejść po mieście - nagle patrzy na wystawie leży materiał podpisany jako krwistoczerwony.
Jasia olśniło - to jest to! Wrócił do domu i cały czas powtarza pod nosem krwistoczerwony, krwistoczerwony, krwistoczerwony... Z wrażenia zapomniał zjeść kolacje, myje żeby i nadal mruczy pod nosem - krwistoczerwony, krwistoczerwony, krwistoczerwony...
Kładzie się do łóżka i nadal to swoje - krwistoczerwony, krwistoczerwony, krwistoczerwony... Budzi się rano i znów swoje - tylko krwistoczerwony, krwistoczerwony i krwistoczerwony...
Przychodzi do szkoły, siada w ławce i sobie dalej powtarza
krwistoczerwony, krwistoczerwony, krwistoczerwony... Pani wyrywa do pytania Małgosię: - Małgosiu jaki masz kolor?
- Kanarkowożółty.
- Dobrze Małgosiu, siadaj.
- A ty Stasiu?
- A ja psze pani głęboki błękit.
- Dobrze, Stasiu siadaj.
W tym momencie otwierają się drzwi od klasy i wchodzi pan dyrektor z małym Murzynkiem. Pan dyrektor mówi:
- Dzieci, poznajcie waszego nowego kolegę, oto Mambo - i wyszedł zamykając drzwi za sobą. Pani popatrzyła i mówi:
- Witaj Mambo. Dziś mamy lekcje o kolorach. Wiem, że jesteś nieprzygotowany, ale może powiesz nam jakiś ciekawy kolor?
Mambo myśli i mówi:
- Krwistoczerwony.
- Dobrze Mambo, siadaj.
Jasia mało krew nie zalała - nie jadł kolacji, nic tylko kuł na pamięć tę nazwę, a tu przychodzi taki...
- Jasiu, a powiedz nam jaki ty masz kolor?
A Jasiu wstał i nie może nic z siebie wykrztusić
- No Jasiu?

- JEB*** CZARNY!

Re: Żarty, żarciki, anegdotki, czarny humor - co kto lubi ;)

: czw paź 22, 2009 3:09 pm
autor: yss
lavena, dałam ten kawał na 47 stronie. ledwo 3 strony temu.
czyżby kończyła się światowa pula kawałów? :)

Re: Żarty, żarciki, anegdotki, czarny humor - co kto lubi ;)

: czw paź 22, 2009 10:16 pm
autor: Landrynka
List studentki
Kochani Rodzice!

Nie pisałam do Was od czasu mojego wyjazdu na studia i naprawdę jest mi przykro, że mogłam być tak bezmyślna i nic do Was nie napisać wcześniej.
Teraz jednak opowiem Wam o wszystkim, co się u mnie wydarzyło, tylko bardzo Was proszę - usiądźcie przed przeczytaniem dalszej części tego listu, dobrze?

No wiec, u mnie już teraz wszystko jest naprawdę nieźle. To pękniecie czaszki i wstrząs mózgu, które miałam wtedy, gdy wyskoczyłam z okna akademika - bo zaraz po moim przyjeździe wybuchł tutaj pożar - już są prawie całkiem zaleczone.
W szpitalu byłam tylko dwa tygodnie i teraz widzę już prawie całkiem normalnie, a te okropne bóle głowy miewam już tylko raz dziennie.
Na szczęście ten pożar akademika i mój skok z okna widział nalewacz ze stacji benzynowej, która znajduje się obok akademika. To właśnie on zadzwonił po straż pożarna i karetkę pogotowia. Odwiedzał mnie też w szpitalu, a ponieważ nie miałam gdzie mieszkać, bo akademik się spalił, był tak miły, że zaprosił mnie do swojego mieszkania i pozwolił mi tam mieszkać.
No, właściwie to jest tylko pokój w suterenie, ale za to bardzo fajnie urządzony. On jest bardzo sympatycznym chłopcem, bardzo się kochamy i zamierzamy się pobrać. Nie ustaliliśmy jeszcze dokładnej daty ślubu, ale odbędzie się na pewno zanim moja ciąża stanie się bardziej widoczna. Tak, kochani Rodzice, spodziewam się dziecka! Wiem, jak bardzo chcecie zostać dziadkami i świetnie sobie wyobrażam, jak ciepło powitacie mojego dzidziusia. Jestem pewna, ze obdarzycie go taka miłością, poświęceniem i czułą opieką, jakimi obdarzaliście mnie, kiedy byłam dzieckiem. Powodem opóźnienia daty naszego ślubu jest to, że mój chłopak cierpi na drobną infekcję, którą z resztą się od niego zaraziłam, a która chwilowo uniemożliwia nam pomyślne przejście przez przedmałżeńskie badania krwi. Jestem pewna, że przyjmiecie mojego chłopaka do naszej rodziny z otwartymi ramionami. On jest bardzo fajny i choć niespecjalnie wykształcony, ma jednak naprawdę duże ambicje.

Acha, zapomniałam Wam jeszcze napisać, skąd w ogóle wziął się ten pożar. Otóż jak robiliśmy zawody, który z kolegów najszybciej rozbierze po ciemku jedną z nas, mój partner miał szanse na wygranie, bo zdjął już ze mnie wszystko, oprócz biustonosza - tego, który mi kupił za 600 zł profesor ze statystyki podczas naszego romantycznego wypadu do Kazimierza.... Wiec ten kolega nie potrafił rozpiąć tego biustonosza, mimo że przecież rozpinał mi go już nie raz - i to często przy wyłączonym świetle. Może, dlatego, że był już po "kilku piwach" i musiałam go podtrzymywać, bo by się przewrócił.
Wiec, Ahmed (bo tak ma na imię) chciał sobie pomóc z tym rozpinaniem i usiłował oświetlić zapięcie biustonosza światłem zapalniczki. I udało mu się - zrobiło się całkiem jasno, bo zapalił się również mój biustonosz, a od niego zajęły się moje włosy... Ale nie martwcie się: wszyscy mi tu mówią że bez włosów wyglądam równie atrakcyjnie (podobno coś między Kojakiem a Sinnead O'Connor). A blizny po oparzeniach na plecach kumpel pięknie zatuszował kolorowymi tatuażami: mam tam na przykład wytatuowanego Nosferatu-Wampira, Monikę Lewinski z cygarem, oraz jedną z najsłynniejszych scen filmowych... Teresy Orlowski z trzema kochankami.

A powracając do pożaru - jak już z wrzaskiem zrzuciłam palący się biustonosz, to przez przypadek wpadł on do 50-litrowej beczki ze spirytusem. I to był właśnie pech - bo gdyby wpadł on do drugiej beczki z zacierem, albo do skrzynki z amfetaminą, to byśmy bez problemu go ugasili- to znaczy oni by ugasili, bo ja już wtedy byłam nieprzytomna, po upadku przez okno i świadomość odzyskałam dopiero w łóżku Ahmeda, w jego pokoju, który dzieli z sześcioma innymi Libijczykami.
Ci Arabowie to dziwny naród - podobno u nich jest bardzo ciepło - bo jak odzyskałam przytomność, to wszyscy stali nade mną nago. No i to by było na tyle.

Całuję Was mocno,
Wasza Zuzia

PS.
Kochani Rodzice,
Teraz, kiedy już wszystko wiecie o moim obecnym życiu, chciałam Wam powiedzieć, że nie było żadnego pożaru w akademiku, nie miałam pęknięcia czaszki ani wstrząsu mózgu, nie byłam w szpitalu, nie jestem w ciąży, nie jestem zaręczona, niczym się nie zaraziłam, ani nawet nie mam chłopaka.
Ale w tym semestrze dostanę dwóję z fizyki i trzy z dwoma minusami z chemii.
Chciałabym wiec, żebyście spojrzeli na te stopnie z odpowiedniej perspektywy.

Re: Żarty, żarciki, anegdotki, czarny humor - co kto lubi ;)

: czw paź 22, 2009 10:31 pm
autor: Rhenata

Re: Żarty, żarciki, anegdotki, czarny humor - co kto lubi ;)

: czw paź 22, 2009 10:39 pm
autor: Cyklotymia
http://www.joemonster.org/filmy/19783/K ... jasniajace_ popłakać się ze śmiechu można :D

Re: Żarty, żarciki, anegdotki, czarny humor - co kto lubi ;)

: pt paź 23, 2009 1:26 pm
autor: lavena

Re: Żarty, żarciki, anegdotki, czarny humor - co kto lubi ;)

: pt paź 23, 2009 9:39 pm
autor: Ivcia

Re: Żarty, żarciki, anegdotki, czarny humor - co kto lubi ;)

: sob paź 24, 2009 10:05 am
autor: LaCoka

Re: Żarty, żarciki, anegdotki, czarny humor - co kto lubi ;)

: sob paź 24, 2009 1:20 pm
autor: Landrynka

Re: Żarty, żarciki, anegdotki, czarny humor - co kto lubi ;)

: pn paź 26, 2009 12:16 am
autor: Isiaczek

Re: Żarty, żarciki, anegdotki, czarny humor - co kto lubi ;)

: pn paź 26, 2009 7:07 pm
autor: lavena

Re: Żarty, żarciki, anegdotki, czarny humor - co kto lubi ;)

: wt paź 27, 2009 4:03 pm
autor: Asmena
Czego to Japończycy nie wymyślą? xD...

http://www.geeky-gadgets.com/bowlingual ... -24-07-09/

Re: Żarty, żarciki, anegdotki, czarny humor - co kto lubi ;)

: śr paź 28, 2009 3:07 pm
autor: lavena
Noc. Mąż śpi z żona w łóżku, gdy nagle budzi ich głośne łup łup łup w drzwi. Przewraca się na bok i patrzy na zegarek - trzecia w nocy.
"Kurde, nie będę się o tej porze z wyra zrywał", myśli przewraca się z powrotem.
Słychać głośniejsze łup łup łup.
- Idź otwórz, zobacz kto to, - mówi żona.
No więc zwleka się półprzytomny i schodzi na dół (mieszkają w domku). Otwiera drzwi, a na progi stoi facet, od którego jedzie alkoholem:
- Dobry wieszor, - bełkocze. - Szy mochby pan mnie popchnąć?
- Nie, spadaj facet, jest trzecia w nocy. Wywlokłeś mnie pan z łóżka,- warczy maź i zatrzaskuje drzwi. Wraca do żony i mówi co zaszło.
- No co ty, jak mogłeś? - mówi żona. - A pamiętasz, jak nam się wtedy zepsuł samochód, kiedy jechaliśmy odebrać dzieci z kolonii i sam musiałeś pukać do kogoś, żeby nam pomógł? Co by się wtedy stało, gdyby też ci powiedział, żebyś spadał?!?!?!?
- Ale kochanie, on był pijany!
- Nieważne, potrzebuje pomocy.
No wiec mąż jeszcze raz zwleka się z łóżka, ubiera się i schodzi na dol.
Otwiera drzwi, ale z powodu ciemności nic nie widzi, więc woła:
- Hej, czy nadal trzeba pana popchnąć?
Z ciemności dochodzi głos:
- Taaaa...
Ale ponieważ nadal nie potrafi zlokalizować faceta, krzyczy:
- Gdzie pan jest?
- W ogrodzie, na huśtawce...


Małżeństwo było na wakacjach w Pakistanie. Poszli na targ, aby kupić kilka
pamiątek, które mogliby wręczyć znajomym. Zaszli w dziwną uliczkę, gdzie był
tylko jeden mały sklepik z sandałami. Już mieli zawrócić, gdy ze sklepu
dobiegł ich głos:

- Hej, wy! Zagraniczni! Wejdźcie do mojego sklepiku!

Weszli do środka. Tam w ukłonach przywitał ich mały człowieczek i
powiedział:
- Mam dla was specjalne sandały, które mają magiczną moc. Sprawiają, że
jesteś tak dziki w łóżku, jak spragniony wielbłąd na pustyni. Żona
natychmiast zapragnęła kupić te sandały, jednak maż zrobił się bardzo
sceptyczny. Uważał, że nie potrzebuje takich sandałów, a poza tym nie
wierzył w ich moc. Zapytał więc sklepikarza:

- Jak to możliwe, że sandały mogą mieć tak wielką moc?
- Po prostu je przymierz. Sandały ci to udowodnią - odpowiedział sklepikarz.

Nie chciał ich przymierzać, ale po naleganiach żony, zgodził się. Ledwie
wsunął swoje stopy w sandały, natychmiast poczuł silne podniecenie. W oczach
pojawił mu się błysk pożądania i poczuł coś czego nie czuł od lat - wielką i
brutalną potęgę seksu. W mgnieniu oka złapał sklepikarza, brutalnie zmusił
go do skłonu, oparł o stolik, ciągnął mu spodnie i zaczął sobie na nim
używać. Sklepikarz zaczął krzyczeć tak przeraźliwie, jak jeszcze nikt nigdy
nie krzyczał:
- Stój! Stój! Założyłeś lewy na prawy!


Rozmawia żyrafa z zającem:
-zając... mówię ci... jak to wspaniale mieć tak długa szyję, gdy widzę młody listek na drzewie to bez problemu sięgam go i delikatnie zrywam, żuje,żuje mmm... i wtedy czuję jak on przechodzi przez moją długą szyję,przez każdy kręg, każdy odcinek... a gdy piję zimna wodę w upalny dzień czuję jak chłodzi moją wspaniale długa szyję, przepływa przez każdy odcinek mmm
Rozmarzyła się żyrafa, zając siedząc obok żyrafy znudzony podnosi głowę i pyta:
- żyrafa, a rzygałaś kiedyś?