Olimpia pisze:TVR - jesli rzeczywiscie chcesz ratowac zwierzeta przed cierpieniem w rzezniach to lepiej zapisz sie do jakiejs organizacji walczacej z egzekwowaniem juz istniejacego prawa. Jak dla mnie teksty typu "jestem wege bo chce ratowac zwierzeta z rzezni" jest czystym i niczym nie skrepowanym UMYWANIEM RAK od calej sprawy - nie jem, nie dotyczy mnie. Nie da sie nagle calej kuli ziemskiej przerzucic na wege i nigdy nie bedzie sie dalo.
Olimpia, a skad wiesz ze tego nie robi? A jesli to robi, ale z miesa by nie rezygnowal to bylby przeciez hipokryta, nieprawdaz?
Olimpia pisze:Co do szczurow, to moze zapytaj je najpierw czy chca byc weganinami - przyjaciela ludzkiego pewnie bys najpierw zapytal, niz mu narzucal swoje nawyki... :/
Hmm... Moze dlatego ich nie zapyta bo by mu zwyczajnie nie odpowiedzialy? A moze dlatego ze nawet nie zrozumieja pytania? Albo dlatego że nie wiedza co to jest wegetarianizm (czy tez weganizm) i nigdy tego nie pojmą?? Nie bardzo wiem jaki sens miala ta wypowiedz...
chudy135, widzisz, to co zanotowales na lekcji biologii raczej naukowym dowodem nie jest, natomiast Twoja pani od biologii to raczej sredni autorytet... Tak więc jak dla mnie nadal nie widzę tu żadnych faktów, dowodów...
Ja np. znalazłam takie oto wypowiedzi:
Panuje opinia, jakoby białko pochodzenia zwierzęcego było bardziej wartościowe dla człowieka, niż roślinne. Taki pogląd sugeruje, że białko zwierzęce to jakiś inny rodzaj białka, niż białko roślinne. Tymczasem zarówno jedno jak i drugie białko zbudowane jest z tych samych aminokwasów, ale tworzących różne kombinacje. Te kombinacje tworzą białka inne np. dla kości, dla krwi, nerwów, błon itp., ale - podkreślmy to jeszcze raz - aminokwasy, które je tworzą, są w każdym przypadku te same, różna jest ich kombinacja. Człowiek, trawiąc każde spożyte białko - tak zwierzęce jak i roślinne - musi je rozłożyć na poszczególne aminokwasy, aby je wchłonąć, bowiem żaden organizm nie włącza w ramy swego organizmu całej cząstki białka obcego. Przeciętny zjadacz kotleta myli się więc grubo, myśląc, że dostarcza organizmowi gotowego "wysokowartościowego" białka. Dostarcza nie białko, lecz (w konsekwencji procesów w organizmie) poszczególne aminokwasy - to one są potrzebne naszemu organizmowi. Takie same aminokwasy można dostarczyć ze źródeł roślinnych. W białku roślinnym nie ma wszystkich aminokwasów, które występują w białku zwierzęcym. Fakty są jednak takie, że spośród 22 aminokwasów potrzebnych do syntezy białkowej, organizm nie potrafi syntetyzować sam ośmiu z nich i należy mu je dostarczyć - są to tzw. aminokwasy egzogenne (lizyna, metionina, leucyna, tryptofan, walina, fenyloalanina, izoleucyna i treonina). Stwierdzono, że owych 8 aminokwasów znajduje się również w ziemniakach, ryżu, brokułach i kaszy gryczanej. Do mitów więc przeszedł pogląd, jakoby jedynym ich źródłem było mięso. A i tak owe 8 aminokwasów można było dostarczyć organizmowi poprzez komponowanie posiłków z różnych składników, z których każdy zawierał któryś z nich - jajka, mleko, rośliny strączkowe i wiele spośród warzyw i owoców.
(...)
Dlaczego soja?
Soja to dla wielu z nas synonim wegetarianizmu. Wyjaśnienie jest proste: W odróżnieniu od innych roślin strączkowych będących źródłem białka, soja zawiera wszystkie 8 podstawowych aminokwasów, których ludzki organizm nie jest w stanie wytworzyć oraz zawiera dużo lizny - aminokwasu rzadko występującego w roślinach. Dlatego uważana jest za substytut mięsa.
a tu taka mała ciekawostka, dająca do myślenia:
- Jesteśmy mięsożercami.
Czy rzeczywiście? Długość ludzkiego układu trawiennego względem całego ciała posiada proporcje takie jak u wszystkich roślinożerców - jest 12-krotnie dłuższy niż tułów. Mięsożercy mają jelita 4-krotnie krótsze, dostosowane do szybkiego wydalania rozkładających się resztek mięsa, a ich wątroba ma zdolność do eliminowania kilkunastokrotnie większej ilości kwasu moczowego (który jest produktem ubocznym trawienia mięsa) niż wątroba istot roślinożernych. Jakie są więc konsekwencje zjedzenia kawałka mięsa dla naszego układu pokarmowego? Mięso, ze względu na dużą ilość białka jest trawione bardzo szybko i równie szybko powinno być wydalone. Jednak długość naszego przewodu pokarmowego powoduje, że mięso zalegając w jelicie grubym i ulegając procesom gnilnym, wytwarza związki chemiczne o właściwościach toksycznych - skatol, indol, tyraminę, fenol, kadawerynę - już po samych nazwach tych substancji można się zorientować, że nie są one "dla ludzi". To, co wynika z długiego ich zalegania w jelitach, stanowi ogromny materiał badawczy dla klinik onkologicznych. Niestrawione resztki potrafią zalegać w jelitach długo. Osoby, które leczone były głodówką, lub stosowały głodówkę w celach oczyszczenia organizmu, potwierdzą, że po zadziwiająco długim czasie "niejedzenia" następują jeszcze regularne wypróżnienia. Specjaliści twierdzą, że jelita potrzebują na oczyszczenie nawet do trzech lat. Cześć toksycznych substancji, powstałych w wyniku procesów gnilnych w jelitach, nie wydalona z kałem, zostaje wchłonięta przez tkanki, tworząc złogi w całym organizmie, co skutkuje między innymi rakiem odbytnicy, miażdżycą, chorobami reumatycznymi, a nawet cukrzycą. O hemoroidach nie wspomnę - da się z nimi żyć, ale podobno tylko na stojąco. Owoce, jarzyny i otręby - wszystkie rośliny bogate w błonnik - to najbardziej skuteczne środki wspierające proces opróżniania i oczyszczania długiego ludzkiego jelita. To pożywienie roślinne, a nie mięso zawiera ów błonnik, który jakkolwiek sam nie posiada jakichś wartości odżywczych, ale rola jaką odgrywa w organizmie, ma znaczenia kapitalne - błonnik bowiem działa na jelita jak szczotka do zamiatania.
(oba cytaty wg książki Pani Małgorzaty Rejter)
Pokarmy roslinne zawierają wszystkie potrzebne człowiekowi aminokwasy, ale w innych proporcjach niż w tkankach ludzkich. Z tego względu wykorzystanie tych białek jest ograniczone, poniewaz jeśli nawet biako danej rośliny zawiera wystaczająca ilośc wszystkich aminokwasów oprócz jednego, to i tak ilośc wykorzystanego białka będzie proporcjonalna do ilości tego jednego, ograniczającego aminokwasu. Uproszczając mozna powiedzieć że jest to jak z nawlekaniem koralikow o scisle okreslonej kolejnosci paciorkow: nie wazne ze mamy jeszcze spory zapas czerwonych i niebieskich, jak zabraklo zółtych to utkniemy w miescu gdzie miał być zółty. Ponieważ aminokwasy ograniczajace sa rożne w różnych roślinach, można zastosować prawidlowe polaczenia: gdy produkty uzupelniają sie pod wzgledem aminokwasowym, zostaje przyswojone więcej białka niż z pojedynczych artykułów.
Niedobor metioniny w strączkowych uzupełnia metionina w ziarnach zboz, a brak lizynyw zbozu- lizyna straczkowych.
(fragment artykułu ze strony vegie.pl)
Większość warzyw i owoców nie ma tak pełnowartościowego białka, jak mięso (czyli zawierającego wszystkie niezbędne do prawidłowego funkcjonowania organizmu aminokwasy - budujące go "cegiełki"). Są jednak takie rośliny, które z powodzeniem mogą je zastąpić.
Najcenniejszym roślinnym źródłem białka są warzywa strączkowe, zwłaszcza soczewica. Jest nie tylko lekko strawna, ale także niezwykle bogata w składniki mineralne i witaminy: A, B1, B2, B12, C i E. Na uwagę zasługuje również soja, która zawiera witaminy z grupy B oraz wiele makro- i mikroelementów. Z warzyw strączkowych można przyrządzać smaczne - i niemal równie wartościowe jak mięsne - pasztety, pasty, pierogi, zapiekanki, gulasze oraz zupy.
(Konsultacja artykulu: mgr Anna Kłosińska, specjalista ds. żywienia)
Na koniec dodam że zaczęliśmy się tu już wgłębiać w słusznosc czy też aspekty zdrowotne diety wegetarianskiej i nie-wegetarianskiej u CZŁOWIEKA wyłącznie. A musimy pamiętać że zapotrzebowanie zywieniowe zwierzat i czlowieka jest czesto bardzo rozne pod wzgledem niektorych elementow. Tak wiec nawet jesli to co Twoja pani od biologii Ci podyktowala jest prawda, to dotyczy to wylacznie czlowieka. Tak samo zreszta jak cytaty ktore wyzej umiescilam. Na temat wegatarianizmu u zwierzat miesozercow jest juz znalezc jakiekolwiek materialy o niebo trudniej, a jesli jeszcze sprecyzujemy ze chodzi o szczura, to jeszcze gorzej. Wciaz wiec nie ma ani faktycznych argumentow przemawiajacych "za" ani "przeciw" w tej kwestii dlatego nie rozumiem tego wielkiego oburzenia przeciwnikow calej tej sprawy, nie majac na to zadnych podstaw naukowych (oczywiscie zwolennicy tez nie maja, ale oni sie tak nie oburzaja...).