Strona 6 z 114

Re: Moje babole przebrzydłe :)

: ndz sie 09, 2009 12:27 pm
autor: arrisum
Nue pisze:
moj pokój zamieni się w jedną wielką klatke i będę mieszkała na hamaczku z moimi ogonami :D :D
Ja tam osobiście nie miałabym nic przeciwko... byleby jeszcze ktoś nam na karmę zarabiał ;D

no tak, i tu jest problem :D ::)

Re: Moje babole przebrzydłe :)

: ndz sie 09, 2009 10:23 pm
autor: alken
TŻ mi zmajstrował hamak (ten duży różowy, czerwony narożny jest od Justki). I wnętrze klaciochy wygląda tak. Zastanawiam się nad innymi jeszcze bajerami. Jakby były jakieś odkrywcze idee to pisać.
Obrazek

A hamak jest niezwykle wygodnym miejscem do mycia brzuchola. Można się wyginać artystycznie we wszystkie strony ;)
Obrazek

Re: Moje babole przebrzydłe :)

: ndz sie 09, 2009 10:34 pm
autor: arrisum
ho ho dobrze jest mieć zręcznego TŻ'ta :D ja sobie radze sama i szyje moim facecikom różnego rodzaju hamaczki :P


*________* jej jaki wacik przepiękniastosłodziasty!

Re: Moje babole przebrzydłe :)

: pn sie 10, 2009 10:59 am
autor: alken
Obrazek
A taka duża urosła mi Lileczka :) widać różnicę (A RACZEJ JEJ BRAK) w porównaniu z Ziutką. Ziuta dla przypomnienia ma około roku a Lilunia skończy za 10 dni trzy miesiące.

Re: Moje babole przebrzydłe :)

: pn sie 10, 2009 2:22 pm
autor: arrisum
hoho się szykuje śnieżnobiałe szczurze monstrum ;D
piękne laleczki ^^

Re: Moje babole przebrzydłe :)

: pn sie 10, 2009 2:46 pm
autor: Nue
Ja bym powiedziała nawet, że już jest ciut od Ziutki większa! :o

Re: Moje babole przebrzydłe :)

: pn sie 10, 2009 4:10 pm
autor: alken
Ziuta to była jeszcze mniejsza jak ją przywiozłam. Wklęsła po bokach wręcz. Nigdy nie osiągnie jakichś wybujałych rozmiarów bo przypuszczam, że w okresie wzrostu nie była odpowiednio karmiona (białko itp.) ale za to jest bardzo zgrabna, a odkąd zaczęła wychodzić z klatki i biegać to jeszcze mięśni jej przybyło. Jak się ją weźmie do ręki to się napina i czuć wtedy, że to mały pudzian taki, stalowy szczur ;) wetka się nawet pytała, jak robiła zastrzyk "ej, mała, co ty z drewna jesteś?" :D
Niestety w oswajaniu żadnego przełomu nie było na razie, jest może trochę odważniejsza i nawet bezczelna się zrobiła, ale dotknąć dalej się nie da bez rękawicy. A gryza ma niestety solidnego :P Ale dla mnie najważniejsze jest to, że już nie jest samotna, ma towarzyszkę, smaczne jedzonko, wielką klatkę (jej poprzednia była niewiele większa od plastikowego domku w mojej obecnej klatce :P- dlatego Ziuta ma taki dziwny sposób przeciągania się- robi grzbiet jak kot, podczas gdy inne szczury sie rozciągają na długość). I resztę życia spędzi szczęśliwie. Może na starość się przekona do nas, ludzi.

A wielka Lileczka to była już przerośnięta jeszcze zanim ją wzięłam- Sorrte mi pisała, że "mała" dogoniła już wzrostem jej 3miesięczną samicę, a miała wtedy 4 tygodnie ;D
Dziecko już powoli dorasta i zaczyna odkrywać uroki miziania ^-^ wcześniej była raczej niemizialna, bo nawet gdy spała i zobaczyła łapę zbliżającą się do niej to musiała zaraz wstać, obwąchać, wylizać, poskubać a potem ruszyć w tany zapraszając łysego, pięciopalczastego szczura do zabawy ;) A wczoraj zaczęłam ją głaskać, to się wyciągnęła, ziewała sobie i pulsowała oczkami. Normalnie się zakochałam :D

Re: Moje babole przebrzydłe :)

: pn sie 10, 2009 6:42 pm
autor: Nue
Ziuta ma taki dziwny sposób przeciągania się- robi grzbiet jak kot, podczas gdy inne szczury sie rozciągają na długość).
Oooo, mój Nesiol też tak robi :)

Jak to dobrze, że Ziuta trafiła właśnie do Ciebie! Nie wiem, czy Ty też tak masz, ale ja, jak patrzę na Frapcię (która została kupiona w zoologu jako półżywy szkielecik pokryty rzadziutkim futerkiem), to mi serducho zalewa duma, satysfakcja i radość!

Re: Moje babole przebrzydłe :)

: pn sie 10, 2009 8:43 pm
autor: ol.
Herman też robi kocie grzbiety i jeszcze staje przy tym na palcach, chyba żeby rozciągnąć też mięśnie stóp :D

To najlepiej świadczy o człowieku jeśli potrafi się cieszyć szczęściem zwierzęcia nawet nie biorąc w nim bezpośrednio udziału i sprawiać radość nie oczekując nic w zamian. A Ziuta wygląda na szczęśliwą :) .

Do klatki proponuję: domek (wiem namolna jestem, ale ja go już oczami wyobraźni widzę pod najniższą półeczką ::) ), jakiś koszyk po lewej, tak w połowie wysokości, nie za szeroki, żeby na drzwi nie zachodził, a byłoby takim małym przystankiem pomiędzy hamakiem a tarasem poniżej, z prawej z przodu może takie grube liny do wspinaczki, można tanio z metra kupić w sklepach z materiałami budowlanymi (kiedyś miałam, ale mi się w praniu zgubiła :-[ , muszę się wybrać po nową).

Re: Moje babole przebrzydłe :)

: pn sie 10, 2009 9:09 pm
autor: alken
O koszyku też myślałam tylko muszę kupić nowy bo poprzedni Lilka zjadła będąc trzy dni w klatce tymczasowej :P (tak, to jest efekt nudzącego się szczura, który został wyrwany ze stada i nie wie co ma ze sobą począć)

O linach do wspinaczki też, tylko zastanawiałam się, czy szczuraki z nich korzystają w ogóle?

Natomiast domek włożę, tylko muszę znaleźć coś, co posłuży jako materacyk, żeby tam było przytulniej i żeby to nie były osikane husteczki ;)

Ziuty przeciąganie się może wynika z natury, ale też trochę z tego, że w swoim wcześniejszym domku nie miała jak się rozciągnąć na długość. Lilka próbowała ją w tym naśladować ale woli jednak tradycyjne rozciąganie ;)

Zaczynam mieć wątpliwości, czy to, że Ziuta mniej się boi jest takie super. Coraz ciężej mi jest zagonić ją do klatki po wybiegu. Procedura wygląda tak, że trzeba ją wygodnić z wnętrza sofy, potem spod niej w stronę klatki, a potem zachęcić do wejścia do środka co jest w sumie najatwiejsze. Na poczatku było to banalne- otwierałam sofę, Ziuta właziła pod nią, ja ją delikatnie kapciem przesuwałam w stronę klatki a dalej to już sama leciała do środka. Teraz to po pierwsze bawi się ze mną w głupka- ja do sofy- ona pod sofę, ja pod sofę- ona do środka. Jak już ją szturchnę kapciem to nie wyłazi tak jak wcześniej tylko się zapiera twardo i stoi. Ja wtedy składam całkowicie sofę to ona ucieka za nią, i musze odsuwać i dalej ją szturchać kapciem i tak do skutku aż jakoś poleci w strone klatki. W rękawicy bym jej nie dała rady przenieść na taką odległość- to działa tylko jak Ziuta stoi pod samą klatką a ja ją cap- i do środka.
A złapanie gołą ręką to słaby pomysł. Zęby ma ostre i cela też niezłego. Ja się zwykle nie narażam ale mój TŻ ciągle próbuje ją oswoić z ręką co kończy się podziabanymi dłońmi.
Poza tym mam obawy, że ona jakiegoś zawału mi dostanie. Jak się ja trzyma to sztywnieje i głośno oddycha- takie sapanie, coś jak fukanie. Jak szłyśmy do weta i wsadziłam ją do transportera to sapała dopóki nie wsadziłam do niej Lilki.
A teoretycznie najłatwiejszy sposób, czyli kuszenie przysmakiem tez nie działa bo ona jak widzi, że ma do wyboru przysmak za cenę wyjścia spod kanapy to rezygnuje. Nawet próbowałam ją wcześniej oswajać za pomoca treningu zaufania ale ona ignoruje to co leży na łyżce, choćby nie wiem jak smaczne było, i atakuje tę łyżkę.

Re: Moje babole przebrzydłe :)

: wt sie 11, 2009 1:00 pm
autor: arrisum
ojej ciężki przypadek z Ziutką. U mnie Hamlet jest niedotykalski, tz można go głaskać, ale wtedy nieruchomieje, a jak się bierze go na ręce to się wyrywa i na ślepo leci gdziekolwiek ::) ale jest lepiej - przestał się tak strasznie wszystkiego bać, na początku to potrafił na jakiś nagły ruch/dźwięk wyskoczyć do góry na paredziesiąt cm ! Teraz to się nawet ciekawski zrobił, więc myślę, że z czasem i Ziutka się nauczy, że nie gryzie się ręki , która ją karmi ;D

Re: Moje babole przebrzydłe :)

: śr sie 12, 2009 4:14 pm
autor: ol.
Misiek bardzo lubił linę, Herman poruszał się na niej z mniejszą gracją, lina go kilka razy zwaliła i po pewnym czasie zaczął ją ignorować. Gwarancji nie ma że będą korzystać, ale jeśli są ciekawe nowego i lubią się wspinać to czenu nie. Na dywanik do domku to w zależności jak go będą wyorzystywać, jeśli zrobią spiżarnię to wystarczy papierowy ręczniczek który codziennie się wymienia, jeśli zaś postanowią , że w domku będzie .. domek to jasne coś miłego i miękkiego się przyda :)
alken pisze:Teraz to po pierwsze bawi się ze mną w głupka- ja do sofy- ona pod sofę, ja pod sofę- ona do środka. Jak już ją szturchnę kapciem to nie wyłazi tak jak wcześniej tylko się zapiera twardo i stoi. Ja wtedy składam całkowicie sofę to ona ucieka za nią, i musze odsuwać i dalej ją szturchać kapciem i tak do skutku aż jakoś poleci w strone klatki.
"Zabawa w głupka", trafne to określenie, znamy, dobrze znamy. Ty masz zapewne trudniej ze względu na specyfikę Ziutki, ale nawet kiedy aniołek Misiaczek (a może szczególnie wtedy) bawi się ze mną w ten sposób to potrafi człowieka roznieść na kawałki >:D .
Pisałaś, że Ziuta robi postępy, a więc na pewno jej stosunek do was też się kiedyś zmieni. Życzę tego z całego serca szczurkowi i wam.

Re: Moje babole przebrzydłe :)

: śr sie 12, 2009 4:52 pm
autor: alken
Uwierzyłam potworom, zaufałam, i co? Lileczka zjadła mi pościel i dwie książki, grrr. ::) A wiem że to ona bo ją przyłapałam :P Co za paskuda okropna jedna. Normalnie zakleję jej tą nienażartą paszczękę. Kagańce dla szczurów, to byłby biznes :D

Re: Moje babole przebrzydłe :)

: śr sie 12, 2009 5:46 pm
autor: arrisum
hah paskuda :D dobrze, że mam w łóżku schowek na pościel ::)

Re: Moje babole przebrzydłe :)

: śr sie 12, 2009 6:51 pm
autor: alken
o tak, ja też mam w łóżku schowek na pościel, ale pościeli w nim nie ma bo są w nim szczury :P