O koszyku też myślałam tylko muszę kupić nowy bo poprzedni Lilka zjadła będąc trzy dni w klatce tymczasowej
(tak, to jest efekt nudzącego się szczura, który został wyrwany ze stada i nie wie co ma ze sobą począć)
O linach do wspinaczki też, tylko zastanawiałam się, czy szczuraki z nich korzystają w ogóle?
Natomiast domek włożę, tylko muszę znaleźć coś, co posłuży jako materacyk, żeby tam było przytulniej i żeby to nie były osikane husteczki
Ziuty przeciąganie się może wynika z natury, ale też trochę z tego, że w swoim wcześniejszym domku nie miała jak się rozciągnąć na długość. Lilka próbowała ją w tym naśladować ale woli jednak tradycyjne rozciąganie
Zaczynam mieć wątpliwości, czy to, że Ziuta mniej się boi jest takie super. Coraz ciężej mi jest zagonić ją do klatki po wybiegu. Procedura wygląda tak, że trzeba ją wygodnić z wnętrza sofy, potem spod niej w stronę klatki, a potem zachęcić do wejścia do środka co jest w sumie najatwiejsze. Na poczatku było to banalne- otwierałam sofę, Ziuta właziła pod nią, ja ją delikatnie kapciem przesuwałam w stronę klatki a dalej to już sama leciała do środka. Teraz to po pierwsze bawi się ze mną w głupka- ja do sofy- ona pod sofę, ja pod sofę- ona do środka. Jak już ją szturchnę kapciem to nie wyłazi tak jak wcześniej tylko się zapiera twardo i stoi. Ja wtedy składam całkowicie sofę to ona ucieka za nią, i musze odsuwać i dalej ją szturchać kapciem i tak do skutku aż jakoś poleci w strone klatki. W rękawicy bym jej nie dała rady przenieść na taką odległość- to działa tylko jak Ziuta stoi pod samą klatką a ja ją cap- i do środka.
A złapanie gołą ręką to słaby pomysł. Zęby ma ostre i cela też niezłego. Ja się zwykle nie narażam ale mój TŻ ciągle próbuje ją oswoić z ręką co kończy się podziabanymi dłońmi.
Poza tym mam obawy, że ona jakiegoś zawału mi dostanie. Jak się ja trzyma to sztywnieje i głośno oddycha- takie sapanie, coś jak fukanie. Jak szłyśmy do weta i wsadziłam ją do transportera to sapała dopóki nie wsadziłam do niej Lilki.
A teoretycznie najłatwiejszy sposób, czyli kuszenie przysmakiem tez nie działa bo ona jak widzi, że ma do wyboru przysmak za cenę wyjścia spod kanapy to rezygnuje. Nawet próbowałam ją wcześniej oswajać za pomoca treningu zaufania ale ona ignoruje to co leży na łyżce, choćby nie wiem jak smaczne było, i atakuje tę łyżkę.