Strona 6 z 9

Re: Ropień czy nowotwór?

: pt lis 04, 2011 11:07 pm
autor: kalinda
właśnie dr Piasecki i dr Strugała - do których chodzę. Oni to polecani specjaliści. I obydwoje są przeciw ingerowaniu póki co w pyszczek, jeszcze z uwagi na wiek mojego szczurka... Więc jestem skołowana. Tym bardziej po historii z samcem. :/
Gdyby nie to że widać że jeden policzek jest większy od drugiego to normalnie zdrowy szczur! Razem z gó*** lata i ma się dobrze. :)

Re: Ropień czy nowotwór?

: śr lis 09, 2011 10:55 am
autor: Szczurza.Mama
Na innym forum napisałam.
Trzy miesiące temu jak zwykle rano poszłam do moich szczurków przywitać się. Jest to moja pierwsza czynność zaraz po wstaniu z łożka I co zobaczyłam? Moja Andzia miała na szyi coś, co przypominało guza. Wyjęłam ją z klatki i obejrzałam dokładnie - było to coś w stylu równej i czarnej narośli, na której czubku znajdował się strupek. Wpadłam w lekką panikę, bo dzień wcześniej na pewno tego nie miała. Nie zastanawiając się długo wzięłam ją w drugą klatkę i pojechałam samochodem do weterynarza. Okazało się, że to ropień. Lekarz od razu zabrał się do pracy. Dał jej coś w stylu głupiego jasia i środek przeciwbólowy. Kazał mi jej trzymać pyszczek do góry, a sam rozciął jej ranę, wyczyścił patyczkiem, nasypał jakiś tam antybiotyk (nie zaszywał, bo lepiej się goi ). Śmierdziało nieziemsko, a z rozciętej ranki prysnęła ropa. Weterynarz powiedział, że ten ropień był już dość mocno rozwinięty, ponieważ miał wielki korzeń, który oczywiście wyjął. Trzymałam ją i płakałam jak wariatka, bo mocno piszczała - widziałam, że ją boli. W strzykawce dał mi antybiotyk, który podałam jej następnego dnia. Oddzieliłam ją od Redki, co było dla mnie trudne, ponieważ wiedziałam, że one bardzo się kochają. Ale jak mus to mus. Byłam z nią jeszcze dwa razy na czyszczeniu i póki ci jest wszystko w porządku. Już nawet nie chce mi się wspominać o tym, że całej nocy nie spałam po tym zabiegu, tylko obserwowałam czy moja Andzia żyje.
Czuję się nieco winna tej sytuacji, ponieważ widziałam wcześniej, że ma fałdkę na szyi, ale argumentowałam to jej wielkim apetytem . W załączniku mam zdjęcie zaraz po zabiegu - nieco jeszcze ogłuszona po dawce środka odurzającego. Wspominam o tym, by ostrzec niektórych od ignorowania tego typu narośli. Istnieje głupie przekonanie, że ropień sam pęknie, ale nikt nie wie, że w 90% zabija zwierzaka.

Re: Ropień czy nowotwór?

: pn sty 23, 2012 7:30 pm
autor: Idekk
pytanie z serii bardzo głupich: Baytril wstrzykuje się gdziekolwiek (w sensie, że w rejony 'tyłka') niekoniecznie w bezpośrednią okolicę ropnia?

Re: Ropień czy nowotwór?

: pt sty 27, 2012 3:58 pm
autor: nausicaa
może już za poźno na odp, ale tak. byle gdzie, ale podskórnie. i nie w okolic ropnia, bo będzie boleć, to i tak zadziała. i po enro mogą się tworzyć martwice, ale to samo zejdzie

Re: Ropień czy nowotwór?

: sob sty 28, 2012 11:48 pm
autor: Idekk
dostaje od trzech dni enro, wet na razie nie chce nacinać, bo czyszczenie nic nie dało i się odnawiało. martwica mu się zrobiła tylko w miejscu, gdzie dziura była oczyszczana, jestem lekko przerażona. ale dostanie jeszcze dzień-dwa zastrzyki, później doustnie, a później się będzie nacinać, na razie wokół tego strupa zrobił mu się jakby pierścień z tej ropy, który jest coraz twardszy, podobno to proces gojenia i jest w miarę dobrze. masakra :(

Re: Ropień czy nowotwór?

: sob sty 28, 2012 11:50 pm
autor: Idekk
tzn. nacinać będzie, jeżeli enro samo nie pomoże. ropień jest na boku, ale bliżej grzbietu niż brzucha... nie wiem co o tym myśleć, bo tu się naczytałam o tym, że trzeba oczyścić, no ale jemu kilkukrotne oczyszczenie nic nie dało... spotkał się ktoś z taką metodą leczenia ropnia?

Re: Ropień czy nowotwór?

: ndz sty 29, 2012 12:18 am
autor: Paul_Julian
Jak masz możliwośc- podejdź do innego weta na konsultację. Można wycinać ropnia, ale niektóre sięgają dośc głęboko lub są ukryte.
Mnie sie tez nie bardzo podoba, to że powstał taki pierścień z ropy. Ale czy to faktycznie ropa ( podbiega ropą ?) , czy po prostu zaschnieta tkanka ? Jak sie goi dziura, to troszkę się goi od srodka, a jednoczesnie robi sie pierscień, który robi sie coraz mneijszy i mniejszy.

Moze masz mozliwośc dodać fotkę ?

Re: Ropień czy nowotwór?

: ndz sty 29, 2012 12:43 am
autor: Idekk
teraz jest ciemno, więc raczej mi zdjęcie nie wyjdzie, spróbuję to zrobić jutro, chociaż nie wiem, czy będzie widać.
zaczęło się od tego, ze miał ropnia, który został oczyszczony. ale w ciągu jednego dnia znów urósł. więc znów. i powtórnie, ale już nie taki głęboki, a bardziej 'rozlany': płytszy, ale na większej powierzchni. teraz w miejscu tego głównego ropnia ma dużego strupa, bezpośrednio pod nim jest płasko, ale wokół niego zrobił się taki spory pierścień (naprawdę spory). Pierścień jest coraz twardszy, podobno 'proces gojenia postępuje'. Szczur zamienił się w małego śmierdziela, strasznie czuć od niego ropą. (jednocześnie nie ma żadnych innych objawów: apetyt mu dopisuje, lata po pokoju jakby miał motorek w tyłku).
Jutro idę z nim czwarty raz na zastrzyki, może mi się uda złapać innego weta, najwyżej jeżeli nie zobaczę poprawy do poniedziałku, to w poniedziałek spróbuję się dostać w zupełne inne miejsce

Re: Ropień czy nowotwór?

: ndz sty 29, 2012 12:59 am
autor: Paul_Julian
To niedobrze, że czuć ropą. Ciekawe czy jest mozliwośc sprawdzenia czy to nie jakis nowotwór z takim tworem na górze ? Nie podoba mi się ten opis.

Tu http://szczury.org/viewtopic.php?p=821785#p821785 jest przepis na płyn Oliwkowa. Można tym spróbowac, Sylwiaj (chyba SYlwiaj) miała bardzo dobre efekty po tym.

Ale wycięcie jest być może lepsze, jeśli jest dobry wet.

Re: Ropień czy nowotwór?

: ndz sty 29, 2012 1:07 am
autor: Idekk
Na razie wolę nie robić nic na własną rękę, ale dziękuję. Jutro spróbuję szczęścia i innego weta z tej lecznicy, jeżeli nic sensownego nie zaproponuje, to w poniedziałek biegnę do jeszcze innego.

(załamać się można, miał już dwa ropnie wcześniej, wystarczyło oczyszczenie+rivanol, a teraz taki cyrk, mój szczur alfa, moja miłość największa, 'pierworodny', ech, drugą noc nie śpię)

Re: Ropień czy nowotwór?

: ndz sty 29, 2012 11:15 am
autor: Idekk
więc tak: sprawdziłam, na zdjęciu zupełnie nic nie widać, wszystko oprócz strupa jest pod futrem.
wygląda to jak gruby wał skóry- ropa się przez to nie przebija, nie widać jej bezpośrednio pod skórą, na samym pierścieniu nie ma żadnego strupka. ale myszol zalatuje ropą i wydaje nam się, że jednak samą torebkę ropnia da się wyczuć.

za jakąś godzinę powinnyśmy być u weterynarza, zdam 'raport' jak wrócimy i wtedy będę prosić o rady: co z tym fantem zrobić. a na razie bardzo, bardzo, bardzo proszę o kciuki :)

Re: Ropień czy nowotwór?

: ndz sty 29, 2012 2:12 pm
autor: Idekk
Chyba robię spam, ale nie ma edycji...
wróciliśmy, wet mu trochę oczyścił i powiedział, że nie chce się goić, że szkoda go męczyć i że jednak trzeba go wyciąć. Podał mi szczurzego weta mającego wziewkę (akurat chciałam do niej jutro iść się skonsultować tak czy siak)...

Re: Ropień czy nowotwór?

: ndz sty 29, 2012 2:32 pm
autor: Paul_Julian
nie robisz spamu, dodajesz nowe informacje:)

Dobrze, ze wziewka. Osobiście ja bym wycinał, jesli szczurek jest w pełni sił. Taka czysta rana szybciej i dużo ładniej sie zagoi niz babrający sie ropień.

Re: Ropień czy nowotwór?

: ndz sty 29, 2012 2:43 pm
autor: Idekk
Zobaczymy co mi jutro powie dr Sulima, trochę się boję, że rana będzie bardzo duża, bo ten ropień jest rozlany strasznie, oczywiście panikuję przed komplikacjami, ale z tego co czytam to ta doktor jest obok Anny Jędruch najlepszym szczurzym wetem w Szczecinie, więc w pełni jej zaufam. Moja pierwsza szczurza operacja, więc się zaraz dokształcę tutaj.

Dzięki za rady :)

Re: Ropień czy nowotwór?

: pn sty 30, 2012 5:44 pm
autor: Idekk
jednak nie będzie wziewki, nikt w szczecinie jej nie ma...
sytuacja jest ciężka, na całej ogromnej powierzchni ropnia (prawie 1/3 boku) zrobiła mu się ogromna martwica, ropień nie ma torebki, operacja ma być w środę o 10, będzie podobno bardzo długa, nie można dać gwarancji, że szczur przeżyje... ale jest konieczna. podobno ropa bardzo źle działa na nerki, a on jej ma bardzo dużo i to od kilku dni, więc może mieć bardzo obciążone nerki. jedyna pociecha jest taka, że nie zmieniło się jego zachowanie i apetyt.
i mam go przywieźć w środę rano, odebrać wieczorem, nie oddadzą mi niewybudzonego szczura na szczęście. bardzo się boję, nie mogę przestać płakać :( nie wyobrażam sobie tego, co się stanie jeżeli on umrze, kocham go najbardziej z całej trójki, nie wiem, czy dlatego, że był pierwszy, czy dlatego, że w 'okresie dojrzewania' przez dobre cztery miesiące był potworem gryzącym wszystkich, a mnie cierpliwością i konsekwencją udało się go zamienić w starego, kochanego Kota, który sam z siebie przychodzi do mnie jak płaczę albo mi smutno, kładzie się na kolanach i domaga głaskania... :(