Re: Marcel i Bogusław - dwa diabełki
: pt gru 09, 2011 10:49 pm
Po osiągnięciu pewnej wagi w większości czynności lenistwo bierze górę
Teraz dodam troszkę zdjęć.
Najpierw ulubieniec mojej mamy, która dzwoniąc zazwyczaj zaczyna rozmowę "co tam u mojego szczurka?"
Dużo czasu spędza w tym miejscu i w takiej pozycji (uwielbiam te zawinięte łapki
)
A teraz drugi egzemplarz, który ze wszystkich istot wokół toleruje głównie mnie. Musi zawsze po mnie chodzić, wąchać, przytulać się, przymilać, sikać po mnie, sprawdzać, czy siedzę tam gdzie powinnam, dłubać mi we włosach. A początki były trudne
. Ostatnio jest jednak nie w humorze, to i trudno zrobić mu zdjęcie 
I zadowolony w pudełku z makulaturą ukrytym pod blatem stołu:

Muszę zauważyć, że Boguś ostatnio nabrał ciała. Nadal jest drobniutki (czego może nie widać na zdjęciach), ale zaczął się porządnie odżywiać, choć umiar ma wciąż o wiele większy niż Marcelek. Nigdy nie zje więcej, niż to konieczne. Futerko mu się polepszyło, zrobiło się bardziej puszyste i błyszczące. Marcelek staje się coraz większą torpedą. Co prawda sprytu mu wciąż nie brakuje, ale staram się go wypuszczać częściej, niż dotąd, i "zmuszać" do biegania. Miał taki etap jakiś czas temu, że w ogóle nie chciał wychodzić z klatki, nawet, jeśli była otwarta pół dnia. Nie i już. Myślałam, że jest chory, ale ostatnio bardzo poweselał. Hasa niczym młody byczek i wszystkiego dogląda. Może to była tylko depresja jesienna
Szczury od jakiegoś czasu zdziecinniały
Tak jak za dawnych czasów po wybieganiu się wracają do klatki. I koniec. Idą spać.

Teraz dodam troszkę zdjęć.
Najpierw ulubieniec mojej mamy, która dzwoniąc zazwyczaj zaczyna rozmowę "co tam u mojego szczurka?"








Dużo czasu spędza w tym miejscu i w takiej pozycji (uwielbiam te zawinięte łapki



A teraz drugi egzemplarz, który ze wszystkich istot wokół toleruje głównie mnie. Musi zawsze po mnie chodzić, wąchać, przytulać się, przymilać, sikać po mnie, sprawdzać, czy siedzę tam gdzie powinnam, dłubać mi we włosach. A początki były trudne




I zadowolony w pudełku z makulaturą ukrytym pod blatem stołu:

Muszę zauważyć, że Boguś ostatnio nabrał ciała. Nadal jest drobniutki (czego może nie widać na zdjęciach), ale zaczął się porządnie odżywiać, choć umiar ma wciąż o wiele większy niż Marcelek. Nigdy nie zje więcej, niż to konieczne. Futerko mu się polepszyło, zrobiło się bardziej puszyste i błyszczące. Marcelek staje się coraz większą torpedą. Co prawda sprytu mu wciąż nie brakuje, ale staram się go wypuszczać częściej, niż dotąd, i "zmuszać" do biegania. Miał taki etap jakiś czas temu, że w ogóle nie chciał wychodzić z klatki, nawet, jeśli była otwarta pół dnia. Nie i już. Myślałam, że jest chory, ale ostatnio bardzo poweselał. Hasa niczym młody byczek i wszystkiego dogląda. Może to była tylko depresja jesienna

Szczury od jakiegoś czasu zdziecinniały
