Dziewczyny (nowe) miały przyjechać dzisiaj, ale transport niestety się skomplikował i nic z tego

Za to prawdopodobnie uda się załatwić transport za tydzień, także jestem dobrej myśli
U Kiry całkiem w porządku. Niestety, jeszcze nie skończyła dostawać antybiotyku, a tu znów formują się ropnie (tak szybko...). Jednego rozdrapała dzisiaj w nocy, przetarłam jej go wacikiem do uszu nasączonym solą fizjologiczną (jako, że to okolice oczu, bałam się stosować np. Rivanolu). Zmyłam strupek i oczko wygląda na razie ok, ale będę obserwować. Tu dzisiejsze zdjęcie, z tym "zdrapanym" oczkiem:
Poza tym zastanawiamy się nad wypróbowaniem pewnej lecznicy w Poznaniu, która podobno ma wziewkę. Trochę ją oczywiście wcześniej "wybadam". Stwierdziłam, że jeśli podołają czyszczeniu ropni łysolki, to bez sensu byłoby wożenie jej za każdym razem do Warszawy, w końcu takie podróże ją męczą.
Ogólnie, baby mi się strasznie rozleniwiły! Nie wiem, czy już się starzeją, czy to ta pogoda

Ale prawie cały dzień przesypiają, wieczorami mają wybieg, po wybiegu wracają do klatki, jedzą i... śpią

Ech, po co im do spania taka duża klatka... Głupia ja...
I kilka zdjęć, żeby post nie był zbyt nudny
Szarlota, sputnikowa królowa:
Zdjęcie niewyraźne (w miarę możliwości wyostrzyłam), ale nie mogłam się powstrzymać
Żeby nie było, że cały czas śpi:
Przyczajone "rybki"
W domku:
Śnieżynka:
Tunel po "remoncie":
Mamba:
Drzemka:
