Ponieważ Pchełka niesamowicie tęskniła za Zuzą i praktycznie całymi dniami spała, postanowiłam wziąć dla niej nową koleżankę. Początkowo rozważałam, czy nie oddać Pchełki i odpocząć trochę (finansowo i psychicznie). Jednak tak kocham te mała kuleczkę, że nie umiałabym się z nią rozstać.
Zaadoptowalam z forum Małą, którą my umownie nazywamy Balbiną

O dziwo łączenie przebiegło tak szybko, że przerosło to moje najśmielsze oczekiwania! Nie ukrywam, że po bardzo złych doświadczeniach z łaczenia Niuni z moim stadem miałam spore obawy. Jeśli nie latającego futra, to spodziewałam się co najmniej wielu pisków i wrzasków. Dziewuchy niesamowicie mnie zaskoczyły, bo na początku nie wykazywały sobą żadnego zainteresowania

a po godzinie łażenia razem, gdy wsadziłam je do jednej klatki, od razu poszły razem spać!
Po dwoch dniach sytuacja wygląda tak, że Pchelka spokojnie leży i patrzy, co wyprawia Balbina

A gdy młodej sie znudzi, idzie poleżeć do Pchły. Co prawda nie ma między nimi wielkiej przyjaźni, ale to przecież chyba za szybko.
Mimo wszelkich obaw i niepewności, cieszę się, że mała jest z nami

Trochę pracy będzie mnie kosztować przyzwyczajenie jej do mnie, ale to przecież sama przyjemność
Pierwsze chwile
Kolunia też aktywnie uczestniczyła w łączeniu
