Strona 51 z 165

Re: Tupot Małych Stóp

: śr lis 05, 2008 7:43 am
autor: lavena
Trzymaj się Nina...
[*] dla Mysi

Re: Tupot Małych Stóp

: śr lis 05, 2008 8:43 am
autor: Asiulec
['] dla Mysi.

Re: Tupot Małych Stóp

: śr lis 05, 2008 9:20 am
autor: Magamaga
Nina - :'( [*] Dla Mysiaczka...

Re: Tupot Małych Stóp

: śr lis 05, 2008 10:00 am
autor: maua_czarna
[*] dla Mysiorka.
Nina - zrobilas wszystko co bylo mozna, a nawet wiecej. Nie daj sie smutkowi, bo jak napisala odmienna -wazne, ze Mysia juz nie cierpi.

Re: Tupot Małych Stóp

: śr lis 05, 2008 2:05 pm
autor: Babli
cały czas trzymałam kciuki..net mi wieczorem odłączyli. Teraz po szkole dopiero wróciłam..
:'(
(*) Mysia...

Trzymaj się tam jakoś..dużo ciepłych myśli... :(

Re: Tupot Małych Stóp

: śr lis 05, 2008 2:34 pm
autor: zalbi
w pewien sposób byłaś do tego przygotowana.. może to i lepiej, że "uciekła".. tam nie ma już bólu..
może o to właśnie chodziło, teraz będziesz silniejsza jeżeli chodzi o inne Twoje ogonki.. trzymaj się, i dbaj o resztę..

dla Mysi [']

Re: Tupot Małych Stóp

: śr lis 05, 2008 3:26 pm
autor: Justyśś
Aż mnie zabolało jak przeczytałam o Mysi, to był jeden z dwóch szczurów Niny którego dosłownie-uwielbiałam i ubóstwiałam.
Taka ciepła iskierka z niej była, która przez wiele minut potrafiła przyglądać się człowiekowi swoimi czarnymi ślepkami...

[*] Dla Mysiorka
Ehhh...

Re: Tupot Małych Stóp

: śr lis 05, 2008 3:57 pm
autor: grzesia
:'( dla Mysi[*] :'( przykro mi..

Re: Tupot Małych Stóp

: śr lis 05, 2008 6:11 pm
autor: Nina
Mysia umarła o 2 nad ranem… Jej temat: http://szczury.org/viewtopic.php?f=23&t=20808
Długo walczyłam, robiłam kroplówki podskórne, masowałam, odtykałam nosek. Umarła na rękach mojej mamy, obie byłyśmy przy niej do końca. Dzisiaj ze mną jest już dobrze. Nie ma łez, nie ma chyba nawet smutku, pozostał ogromny żal i tęsknota. Nie sposób smucić się widząc postępy Kyoko i Solisieńki.
Dziękuje za wszystko i za światełka dla mojego maluszka.
odmienna, i już drugi raz przyprawiasz mnie o kałuże w oczach i choć może to dość dziwne, bardzo Ci za to dziękuje.

Kyoko ma się baaardzo dobrze. Wiedziałam, że to silna baba. Już w nocy była wściekła i próbowała gryźć. Koło 5 już całkiem normalnie chodziła. Nie podoba jej się w koszu, za ciasno. Zachowuje się tak, jakby nie miała pokrojonej paszki, łazi, śpi na plecach (czym niemal przyprawiła moją mame o zawał. Wyobraźcie sobie, że zaglądacie do kosza szczura po operacji i widzicie go do góry łapami ::) ) Pan doktor nie pozwalał przez noc ich karmić, ale musiałam dać jej chociaż troche, bo próbowała jeść ręczniki papierowe i polar ::) Teraz już wcina suszone banany, chrupki i płatki kukurydziane, nutridrinka pochłonęła aż miło.

Solisia. Pan doktor był mile zaskoczony, że się w ogóle wybudzała z narkozy. Porównał jej operacje do wycięcia 10kg człowiekowi ważącemu 70kg. Nasza pani wet (która teraz będzie się zajmować dziewczynami i Fuksem) stwierdziła, że to niemal cud, że Solisieńka w ogóle przeżyła zabieg. Dała jej troche podskórnej ‘kroplówki’, antybiotyk i jakieś jeszcze 2 zastrzyki.
Słoneczko było i jest bardzo dzielne, od początku bardzo, bardzo mocno walczyła, chciała żyć. Nigdy nie nagadałam się tyle do szczura, co wczoraj, gdy już dostałam ją po operacji, takiego flaczka, bezwładnego, z nieruchomymi oczami. Ona ma w moim sercu szczególne miejsce, wyjątkowe i nigdy żaden szczur nie będzie miał choć w połowie tak ważnego kawałka mojego serducha. Moja pierwsza :)
Jest bardzo zmasakrowana. Ma trzy duże cięcia. Największe zszyte ‘na okrętke’, bo skóra była bardzo naciągnięta i słaba i gdyby wycięli całość i ładnie zszyli, mogłaby się ‘pruć’. Ciągle śpi, oddycha tak sobie, ale równo. Zjadła chrupka kukurydzianego, dwa płatki, kawałek suszonego bananka i troche nutri, dużo pije. Śpi z łepkiem do góry, tak jej chyba łatwiej oddychać. No i nadal jest piękna, tak jak zawsze, mimo tych brzydkich fioletowych szwów, sylwestrowego makijażu (tzn opatrunku w spreju), zakrwawionego futerka, oczu w porfirynie i karnawałowego stroju (biedna ma całkiem goły brzuszek i boczki).

Ciesze się, że moje szczury pozwoliły studentom nauczyć się czegoś nowego, powinno być więcej wetów, którzy znają się na tych zwierzętach. Przy operacjach moich potworów było bodajże 8 asystentów, studentów 4 roku weterynarii. Miło jest widzieć osobe, która podchodzi do tego wszystkiego z prawdziwą pasją, przykre jest to, że tylko jedna z tych osób wzbudziła moją prawdziwą sympatie, zaufanie. Jedna z nich już dziś jest typowym wetem bez uczuć, który na widok szczura mówi, że to bez sensu.

Miałam nie dawać tu tych zdjęć, ale na potwierdzenie stanu Solisi zrobie to.
Kyoko dzisiaj:
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Solisia dzisiaj:
Obrazek Obrazek
I wczoraj:
Obrazek

Ostatnie:
Obrazek

Re: Tupot Małych Stóp

: śr lis 05, 2008 7:14 pm
autor: maua_czarna
Nina, weterynarzem sie nie martw.
Kiedy mieszkalam w okolicy Oświęcimia, jezdzilam tam do weta. Byl dobry w swoim fachu, ale zawsze jak przyjezdzalam ze szczurasem, to mowil ze szkoda kasy zeby go leczyc, bo nowy kosztuje 6 zl...
Kiedys nie wytrzymalam, i zapytalam go, czy gdyby wzial psa z ulicy, za darmo i pies by sie rozchorowal, to pozwolilby mu umrzec, bo moze miec innego za darmo? no i wtedy dopiero zrobilo mu sie glupio...moze nie dokladnie o taki efekt mi chodzilo, ale przynajmniej wiecej nie robil mi przykrosci.

Ale biedulki...Duzo zdrowka dla guziczkow! No, w sumie juz nie guziczkow :)

Re: Tupot Małych Stóp

: śr lis 05, 2008 7:41 pm
autor: merch
Przykro mi bardzo , wierzylam , ze wszystkie dacie rade.....


Bardzo dzielna Soliska , faktycznie biedactwo rozplatane, niech sie doobrze goi.
Wciaz trzymam kciuki za gojenie sie szczurkow.

Re: Tupot Małych Stóp

: śr lis 05, 2008 7:55 pm
autor: Nina
Solisia przechodzi samą siebie :D
Robi generalne porządki w swoim koszu (pełnym polarków), przenosi wszystko na jedną strone. Dokładnie umyła już pyszczek i rączki. Zabiera sie za brzuszek i boczki. Dopóki tylko myje to niech sobie myje, ale ona używa do tego ząbków. Teraz stwierdziła, że nie będzie spała brudna i sie calusieńka myje ::)
Właśnie sie szarpie z dużym kawałkiem polaru, którym jest wyłożony kosz i na którym stoi... Nie daje sobie wytłumaczyć, że powinna jeszcze odpoczywać.
No i udało się. Jest goły plastik i można sie na nim położyć ::) Wariatka z niej ale niesamowicie mnie cieszy :)

Re: Tupot Małych Stóp

: śr lis 05, 2008 8:10 pm
autor: Babli
Nina, moja mama mówi, że Solisia wygląda jakby przednich łap nie miała... ::) Jak dla mnie i tak to ta sama Solisia..

Re: Tupot Małych Stóp

: śr lis 05, 2008 8:14 pm
autor: Nina
A to to co? Piękne rączki :P http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/077 ... 207c0.html

Zmęczyła się wreszcie i śpi.
Za to ja nie będe spać przez najbliższe 2-3 noce, tylko będe pilnowała coby sie nie rozpruła...

Re: Tupot Małych Stóp

: śr lis 05, 2008 9:43 pm
autor: zalbi
nie odważyłabym się na coś takiego chyba.. nie po tym, jak widzę te zdjęcia..
aż mi sie słabo zrobiło.. jednak mam tę "część psychiki" za słabą na coś takiego.


dobrze, że silne są ogoniaste, niech sie trzymają, ofutrzają i dobrzeją..

Tobie też życzę jak najlepiej, trzymaj się Ninuś