Re: kwarki- szczury niebieskookie
: sob sie 01, 2009 10:53 am
właściwie, w marudniku powinnam pisać, bo strasznie „nostalgiczne jakieś” dni mam... w dodatku niespodziewanie obejrzałam odcinek M*A*S*H-a... ogromnie to lubię, ale już pewnie zawsze będzie mnie kłuło serce przez doktora Pierce...to ze względu na niego, Sokole Oko zachował swe „robocze” imię (mamą chrzestną była AniaS u której wylądował po majowej interwencji...).
Stefulkowe łapcie- nawet mi się gadać o tym nie chce; ani myślą się wygoić
. Co mi się wydaje, że „idzie ku dobremu” – stan się spowrotem zaostrza... pewnie muszę pogodzić się z myślą, że przyjdzie nam się z tym borykać całe życie.
No nic, będziemy robić narty-ochraniacze; stosować goidła, może coś zacerować się uda...jakoś to sobie zorganizujemy. Byle tylko poza tym zdrówko mu dopisywało. Steful chwilami doprowadza mnie do szału ( tylko, kiedy muszę oklejać łapki a to gupie wyrywa się i drapie, jakby walczyło o życie- w końcu długo już to robimy i mógłby się zorientować, że jak będzie grzeczny to „rach-ciach” i po sprawie) ale generalnie- jest taki kochany, że brak mi słów...
Widzieliście to: http://www.youtube.com/watch?v=o39Eh1uALNM - gdyby SPS-owcy się nie spisali, Steful mógłby być jednym z bohaterów
... (dodam, że te naramienno koszykowe cuda- to Dzieciaczki Ajli i Jubu
).
Dar, mój czternastomiesięczny ćwierćdziki Dar (nie; jednak do marudnika się to nie nadaje) przechodzi zdumiewające przemiany. Zawsze był kochany i kontaktowy, ale od kilku dni, jest spragnionym pieszczot przytulaczkiem (wyjąwszy rzecz jasna chwile, gdy celuje we mnie bobkami, bo ani trochę przy tym nie traci animuszu) . Jest taki słodki dla mnie i dla Dolarka.
Normalnie aż się trochę boję, że to tylko skutki upałów. Moje kochanie cudne... i nie zmienia tu nic fakt, że miernikiem mojej „bezstronności” w ocenie moich szczurów może być fakt, że najwyższym komplementem dla innych jest stwierdzenie iż są prawie tak wspaniałe jak któryś z Kwarków.
....
zdjęcia, powiadasz Deli? a, bo to mi się chce? ale może się zmobilizuję...
Stefulkowe łapcie- nawet mi się gadać o tym nie chce; ani myślą się wygoić

No nic, będziemy robić narty-ochraniacze; stosować goidła, może coś zacerować się uda...jakoś to sobie zorganizujemy. Byle tylko poza tym zdrówko mu dopisywało. Steful chwilami doprowadza mnie do szału ( tylko, kiedy muszę oklejać łapki a to gupie wyrywa się i drapie, jakby walczyło o życie- w końcu długo już to robimy i mógłby się zorientować, że jak będzie grzeczny to „rach-ciach” i po sprawie) ale generalnie- jest taki kochany, że brak mi słów...
Widzieliście to: http://www.youtube.com/watch?v=o39Eh1uALNM - gdyby SPS-owcy się nie spisali, Steful mógłby być jednym z bohaterów



Dar, mój czternastomiesięczny ćwierćdziki Dar (nie; jednak do marudnika się to nie nadaje) przechodzi zdumiewające przemiany. Zawsze był kochany i kontaktowy, ale od kilku dni, jest spragnionym pieszczot przytulaczkiem (wyjąwszy rzecz jasna chwile, gdy celuje we mnie bobkami, bo ani trochę przy tym nie traci animuszu) . Jest taki słodki dla mnie i dla Dolarka.


....
zdjęcia, powiadasz Deli? a, bo to mi się chce? ale może się zmobilizuję...