Dobrze prawicie - Noktula nieco spuściła z tonu, jeśli chodzi o swoją brzydotę

Mianowicie po zabiegach upiększających pt : spa w mydle chirurgicznym i magicznych eliksirach z witaminek, nieco znormalniała(ale tylko zewnętrznie);).
Futro już nie jest takie poklejone i sztywne ( TZ nawet pomylił ją sobie z Sandijką po takiej kąpieli );))
Natomiast jej status nadwornego świrusa, nadal pozostał niezachwiany.
Skacze toto dziwacznie i w dzikich podskokach przemierza podłogi, bez sensu zupełnie

Dodatkowo ten wstrętny wypłosz,doskonale zdaje sobie sprawę ze swej niezwykłości i umiejętnie to wykorzystuje (tak- trzeba widzieć jej zawiedzioną minę, kiedy przez 5 minut nie jest w centrum mojej uwagi).
Stworzyłam potwora
Reszta stadka też ok. Masuma przez prawie 2 tygodnie dostawała enro i chyba pomogło, bo krwawa wydzielina zniknęła...
Oby tak dalej.
Kokarda ostatnio zrobiła się dekadencka, smętnie zwisa z oparć, poduszek i półek i jedyne co ją interesuje to jedzenie oraz polowanie na mój zabandażowany palec. Dziwactwo. Parę dni temu dała się rozruszać i pogoniła nieco za gumką do włosów.
W Shirin wstąpił duch bojowy, ostatnio ma różne odpały, np. potrafi kłapnąć zębami, kiedy coś jej się nie podoba.
Na mnie jeszcze się nie ośmiela (czasem sie zamierzy zębiskami, ale po zweryfikowaniu mojego zapachu, od razu kapituluje)
Natomiast Michałowi się dostało wczoraj (hi hi:P)
Sandijka napędziła mi ostatnio stracha.
Wyszliśmy na wieczorny spacerek, zapomniawszy o tej białej poduszce tłuszczowej śpiącej sobie niewinnie w pościeli;)
(pewnie tylko czekała, żeby coś zmajstrować)
Wrocilismy za jakąś godzinę, ogarnęłam wzrokiem pokój a tu na łóżku pozostałości po moich lekarstwach (mądrze trzymałam wszelakie piguły w ogromnym worku lekomana, w pobliżu łóżka)...
Oczywiscie o malo nie dostałam zawału, bo oprocz rutinoscorbinu który wtrąbiła, były tam i inne fajne lekarstwa, ktorych wolałabym na szczurach nie testować.
Sama winowajczyni była jak nakręcona ,latała po pokoju wielce z siebie zadowolona, o mało nie połknęła Akki wraz z jedzoną przez nią właśnie pomarańczką.
Doszłam do wniosku,że węgiel tu już pewnie nie pomoże, bo co się miało wchłonąć, to pewnie się wchłonęło.
Zadzwoniłam do niezawodnej jak zawsze Dr Alicji Banaś, przedyskutowałyśmy całą sprawę, zostałam uspokojona, i tym samym Sandijka zażywa sobie wraz ze mną Essentiale forte
Kroova na szczęscie już zdrowa i wesoła i jak zwykle doiminująca wszystkich i wszystko
Co do filmików - tak wiem.... obiecałam, obietnicę spełnię w najbliższym czasie.
Na razie ciągle " mam zamiar ", ale jak zwykle przeszkadza mi w tym syf na podłodze, a kiedy już posprzątam to po 20 min jest to samo

No coż, chyba się przełamię , już jesteście uprzedzeni o nieporządku, więc nikt nie zejdzie smiertelnie na ten widok.