Świat Dużych Majaków nieco mnie pochłonął, ogony były troszkę zaniedbane przez ostatnie trzy dni, ale dzisiaj nadrabiamy.
Uznałam, że Pralinka jest już wystarczająco wygojona, a Tusia przez tydzień zdążyła sobie przypomnieć wszystkie tajniki szczurzego języka, więc przyszedł czas, żeby połączyć stado. W wannie były dwa małe spięcia, pierwsze, kiedy Małe Białe (tia, nie mogę się przemóc, żeby mówić na nią Kokosanka - fajnie będzie, jak wyrośnie na olbrzyma) nie dało się zdominować Palmyrze, a drugie z Tusią, ale nie wiem o co poszło. Po tym Tusia zesztywniała ze strachu, ale dawała się dominować bez protestów. Pralinka wyglądała na bardzo przestraszoną, ale jest tak słodko uległa, że nikt nie chciał jej zrobić krzywdy. Palmyra zgwałciła co się dało i odpuściła.
Nienawidzę łączenia w wannie. Co sprawniejsze ogoniaste próbują z niej wyskakiwać i jestem cała podrapana, kiedy wkładam je z powrotem.
Teraz siedzą w maleńkiej chomikówce. Klatka jest tak mała, że siedem ogonów wypełnia całą kuwetę po brzegi.

Małe Białe miało jakieś drobne spięcie z Bagietką, ale jest już spokój, było dużo wzajemnego iskania, Misiu, Bezia i Tusia pulsowali oczkami nawet.

Łączymy się.
Tusia jest nową miłością mojego męża. Wiedziałam, że ta niemądra mina i śmieszne uszka go zaczarują.

Dziewczynka lgnie do ludzi, chce, żeby ją cały czas wypuszczać, reaguje na imię i daje przesłodkie buziaczki.


Tusieńka.
Pralinka powoli się oswaja. Nadal bardzo nie lubi łapania, ale sama podchodzi do ręki. Jest niesamowicie szczęśliwa, kiedy biega po kanapie. Nauczyła się dawać buziaczki, ku przerażeniu mojego męża (że pozwalam na wpół dzikiemu szczurowi zbliżyć się do twarzy).

Pralinka wtulająca się w Bezię.

Pralinka i Palmyra.
Małe Białe Kokosowe ma totalnego świra, lata, nietoperuje i rozrabia bez przerwy. W poniedziałek będzie miała siostry do towarzystwa. Może Bagietka będzie się chciała z nią bawić, jak już się polubią, bo nadal ma pstro w główce.

Małe Białe nietoperuje.

Małe Białe wśród wielorybów.