Jak będzie ładny dzień, a ja znajdę chwilkę, porobię fotki. A teraz kilka słów uaktualnienia.
Mikrob ma obecnie 2 lata i prawie 3 miesiące (bez dwóch dni). Serduszko trzymamy w ryzach. Przez kilka pierwszych dni podawania Prilium nie widziałam nic, ale teraz jestem już pewna - pomogło! Wprawdzie ma często porfirynkę na nosku, ale wolniej się męczy, nie puszy się, jest aktywny i zadowolony. I wprawdzie Mikrosz nie przyjmował do wiadomości, że nie jest już młodziakiem i skikał nawet przed lekami, to teraz skika dłużej

. Tulimy się i rozpieszczamy, jako jedyny też ma kontakt z dziewuchami dość regularnie - a one tolerują go całkowicie.
Wąglik - 2 lata i 2 miesiące (od 3 dni) - ma się dobrze, jest moją słodką, aktywną lizaweczką. Jestem z niego dumna i kocham te jego czarne koraliki! On zatrzymał się w miejscu po kastracji - i niech tak będzie!
Limfocyt - rok 4 miesiące - Limfocyt wobec Piksela jest tchórzem, jak Piksela nie ma, dominuje. Wyskakuje na pręty ilekroć mnie widzi, ale nie wynika to z miłości, niestety, a z tego, że oczekuje obrony. Ledwo go wezmę, ucieka gdzieś w swoich sprawach, byle dalej od Piksela. Zastanawiamy się nad ucięciem mu tego czy owego
Piksel - rok! Pixie, jak już pisałam, jest już Dorosłym Szczurem. I nawet jego łepek o tym świadczy

. I trudno mi go winić za zachowanie wobec Limfocyta, bo mam wrażenie, że to raczej Limfocyt jest winien...
Flanelka - 4 miesiące. Flan jest aktywną strasznie szczurzycą. Na wybiega jak szalona, próbowałam porobić jej zdjęcia, mialam ładne światło i... Ogon, kawałek nosa, o, tu pół szczura! Biega wszędzie, broni klatki, ale poza klatką jest kochana i przyjacielska. Nie widzi problemu z innymi szczurami ani z ludźmi. Tylko panicznie boi się łapania - piszczy wtedy i histeryzuje. Sama z siebie wejść? Nie ma problemu

. Co kilka dni bawi mnie swoją rują - zaczynam obawiać się, że jest coś ze mną nie tak, co chwila biorę i gwałcę szczura, a Tygrys i jej facet co chwila słyszą radosne "łiiiii, jak się wygina! Łiiii, uszami trzepie!"
Kaszmir - 2 miesiące. Kaszmir... Kaszmir to ciapek i nieciapek jednocześnie. Dostaje bzika, boksuje się ze mną, z Flanelką, biega, skacze, zaczepia! Ale jeśli chodzi o tempo przemieszczania się, to jest raczej takie: człap, człap, człap. Oooo, klatka. Wskoczyłabym. Ojej. Wskoczę. O. Wskoczyłam. Ojejku, zejdę może. Och, och, jak wysoko. Może nie zejdę. Albo zejdę. Nie zejdę (zapętl.)
Ostatnio zmieniała futerko z dziecięcego... I to na majówkę, którą spędziła we Wrocławiu, w przeciwieństwie do mnie. Kiedy po nie przyjechałam, małom się nie przewróciła - cała nabrała obłędnego koloru kawy z dużą ilością mleka, poza... głową. jak od linijki za linią uszu do przodu miała dziecięcy, ciemniejszy puch, jak czapeczka

Kwiczałam z radości dłuższą chwilę, foty mam

Ale ze dwa dni później Kaszmir dostała Rujki. Tak, tak, Rujki, bo to nie byle jaka Rujka. Kaszmir Rujkę przeżywa całą sobą. Dotknięta zastyga, a łepek zadziera się w górę o 90*... Tylko, jak z żalem stwierdziłam, uszami nie trzepie!
Z tej okazji Kaszmir, jestem pewna w swoim małym, kaszmirowym pamiętniczku zapisała "Jestem już Bardzo Dorosła. Dostałam pierwszą Rujkę! Z tej okazji stwierdziłam, że zdejmę Czapkę, bo przecież nie wypada mi jak pierwszemu lepszemu bobasowi nosić Czapkę. I tylko ta małpa Flanelka rechocze gdzieś w kącie klatki. Wielkiemico, że ona miała swoje rujki już od dwóch miesięcy!"