Strona 53 z 100

Re: Moje panieneczki - Pożegnalismy Kluseczkę

: wt maja 20, 2014 10:00 am
autor: altelily
W końcu mam czas żeby poczytać szczurze wątki, a tu taka tragedia... :( Trzymaj się ciepło Megi...

Re: Moje panieneczki - Pożegnalismy Kluseczkę

: wt maja 20, 2014 9:54 pm
autor: IHime
Megiś, bardzo mi przykro z powodu Kluseczki, chociaż nie potrafię tego ładnie ubrać w słowa. Niby goła, a zawsze była najprawdziwszą hrabianką, początkiem i osią Waszego stada. Będą inne, ale jej duch będzie zawsze obecny w stadzie.

Re: Moje panieneczki - Pożegnalismy Kluseczkę

: śr maja 21, 2014 8:20 pm
autor: Barakuda
Hej, pisz co u Was, taka cisza... :(

Re: Moje panieneczki - Pożegnalismy Kluseczkę

: śr maja 21, 2014 9:24 pm
autor: Megi_82
Barakuda, akurat zrzucałam fotki :) Dziękuję za pamięć :) Miałam wcześniejsze zdjęcia, ale nie zdążyłam ich tu zapodać i myślę, że raczej zostaną już w domowym archiwum, ostatnie zdjęcia hrabianki, już nie w formie, również – hrabianki można oglądać tylko w pełnym rynsztunku :) Od dwóch tygodni zbierałam się też do złożenia pałacu z pudełek po butach… co masz zrobić pojutrze, zrób dziś, daj radość, przytul, zbuduj pałac, bo jutro może być za późno.
Już piszę, co u nas, choć wesołych opowieści jeszcze chwilę nie będzie, mam nadzieję, że wybaczycie i zniesiecie jeszcze trochę smętów, z pewnością będą się jeszcze pojawiać... straszliwie tęsknimy za łysoliną :( Czekam na moment, kiedy będę w stanie wspominać ciepło wspólny czas, a nie tylko płakać, że już się skończył, stanowczo za wcześnie nawet jak na krótkie, szczurze życie.

Powoli życie stada wskakuje na mniej więcej utarte tory, wczoraj dziewczyny nieco się ożywiły, dziś jest już lepiej, bieganie, żulenie w kuchni przy gotowaniu i takie tam :) Mam nadzieję, że z każdym dniem będziemy bliżej odzyskania spokoju. Odkąd nie ma Kluseczki, dziewczynom często zdarza się leżeć i tak po prostu pulsować oczyma, i nie wiem, czy to dobrze, czy źle. A my, człowieki… też trochę lepiej, choć nie ma dnia, żebym się z czymś nie rozpędziła, a potem nie lała łez :( Otworzyłam dziś pakę z zooplusa i chciałam dać dziewczynom po chrupku z ulubionej karmy… wyszukałam 5 chrupków, i jak dotarło do mnie, że potrzeba tylko 4, to mi się zrobiło bardzo niewyraźnie. Daję zupę w kuchni, wołam, i ciągle jednej mi brakuje. No ale trzeba jakoś żyć już normalnie, myśleć nie tylko o sobie, ale i o zwierzakach, które są za cwane, żeby przy nich udawać. Zdjęcia pokazują i pierwsze dni, kiedy baby patrzyły w przestrzeń wielkimi oczyma, i dziś, kiedy już znów mój kubek i ja, siedząca przy kompie, jesteśmy w centrum zainteresowania :) Najwolniej dochodzi do siebie Liwcia, najmniej biega, ale też już lepiej niż kilka dni temu. Liw była dziś u weta, jest już zdrowa. Nie wiem, czy to faktycznie były świsty z infekcji, czy po prostu stres spowodował takie dźwięki, ale woleliśmy dmuchać na zimne. Zrobiłam się też jeszcze bardziej przewrażliwiona, jeśli chodzi o zdrowie bab, macam, słucham, oglądam, ale najbardziej boję się tego, czego nie widać, co atakuje z ukrycia i nie daje żadnych szans.
Czas na zdjęcia, a ja idę nadrabiać zaległości w Waszych wątkach, wybaczcie, byłam zajęta sobą i trochę zaniedbałam sprawdzanie, co u kogo słychać.

ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

Re: Moje panieneczki - Pożegnalismy Kluseczkę

: śr maja 21, 2014 10:48 pm
autor: Fibius
Oby szybko wróciły do swojej szczurzej normalności. Na szczęście zwierzątka nie mają tak silnie rozwiniętych emocji i szybciej od nas zapomną o Kluseczce. Może to i lepiej dla nich? :'(

Re: Moje panieneczki - Pożegnalismy Kluseczkę

: pn maja 26, 2014 10:13 pm
autor: Megi_82
Czarniunia była dziś u weta, bo przy bliźnie po ciachaniu zrobił jej się ropień. Na szczęście taki z ujściem na zewnątrz, nie trzeba było niczego nacinać. I tak biedna przeżyła wizytę mocno, jak to ona, ale już kiedy wróciłam z pracy, rozkręciła się :) Od kilku dni bryka, wesolutka, jak mało kiedy :) Hopsa-hopsa, biega, podrzucając po swojemu dupkę, zaczepia, zupełnie, jakby młodniała :D Kilka dni temu spędziłyśmy sobie uroczo część wieczoru na przytulankach... reszta panien była już u siebie, a Czarnul jako ostatnią wyciągnęłam z kanapy... i tak została mi na rękach, przytulałyśmy się, kizia-mizia :) Oczywiście ja usiadłam w niewygodnej pozycji na podłodze, sądząc, że panna zaraz zacznie się wiercić, a ona umościła tyłek w mojej dłoni i rozplackowała się :D
Wczoraj odwiedziliśmy rodziców Michała, zabraliśmy dziewczyny ze sobą w dużym transporterze (jakoś ostatnio bardziej niż zwykle nie lubimy się z nimi rozstawać), miały okazję pospać sobie na świeżym powietrzu, w ogrodzie. Kto przespał, ten przespał, a kto nie spał, załapał się na „ciasto” dla alergików – z kaszy jaglanej, bananów i śliwek, więc samo zdrowie :) Czarnuś drzemki poobiednie spędziła u pancia pod koszulą, co jakiś czas wyglądając:
ObrazekObrazekObrazek

Co dziwne, po raz pierwszy w życiu u pancia pod koszulą spały też maluchy – cud normalnie ;) Niestety fotki nie było jak zrobić ;)
Czarnuś wita lato.. uff, gorąco:
Obrazek

Pączuszysko:
ObrazekObrazek

Zebrałam się dziś i zbudowałam ten pałac z pudełek po butach… Liwcia zwiedzała już w czasie składania, Pączek i Czarnul tuż po tym, jak był gotowy, Tula zaś mówi, że d… nie urywa ;D Każdy „pokój” w pałacu ma wejście z zewnątrz i przejścia do sąsiednich. Dziwne, że Pączek odważyła się wejść – kiedyś za nic nie chciała wchodzić do pudełek, choćby leżały tam najlepsze smakołyki, bała się. Dziś też najpierw rozciągała się w sznurówkę, aby powąchać, ale w końcu ciekawość zwyciężyła :)
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

Liwcia z Pąkiem z domku:
Obrazek

Tula, jak zawsze szukająca okazji – tu pancio zostawił na sekundę bez opieki miskę z surówką z marchewki i jabłka. Żarła, jakby tydzień nie jadła, i jakby uwielbiała marchew i jabłka… cóż, urok kradzionego ::)
Obrazek

Re: Moje panieneczki - Pożegnalismy Kluseczkę

: pn maja 26, 2014 10:21 pm
autor: jestemsen
genialny ten pałac z kartonów :D

Re: Moje panieneczki - Pożegnalismy Kluseczkę

: wt maja 27, 2014 8:37 am
autor: altelily
Pałac z kartonów prześwietny, muszę moim łobuziakom coś takiego zaprezentować, bo wydaje mi się, że troszkę się nudzą na wybiegach... :/ Wymiziaj pannice. :)

Re: Moje panieneczki - Pożegnalismy Kluseczkę

: wt maja 27, 2014 9:14 am
autor: IHime
Pałac genialny! Chyba mam pretekst, żeby sobie jakieś obuwie sprawić. ;)

Re: Moje panieneczki - Pożegnalismy Kluseczkę

: wt maja 27, 2014 2:33 pm
autor: Buba
Widzę, że wszyscy chwalą to ja też pochwalę. Świetny pałac! :D Super to wyszło. Gratuluję. Można spapugować? ;D
Dobrze, że ropnia dało się bezproblemowo usunąć. Oby nic się takiego nie powtórzyło. Wymiziać :-*

Re: Moje panieneczki - Pożegnalismy Kluseczkę

: wt maja 27, 2014 11:22 pm
autor: Megi_82
Buba, oczywiście, że można małpować, zresztą kartonowy pałac już się chyba gdzieś przewinął :)
IHime, tylko 9 par ;D
Altelily, zrób, choć powiem szczerze, że u mnie jakoś nie cieszy się specjalnym zainteresowaniem, więc nie wiem, czy to lekarstwo na nudę... fakt, że moje baby jakoś zawsze słabo ogarniały kwestie zabawy ;)

Brzuszek w miarę, jest gulka od niteczki, coś tam jeszcze trochę trzeba doczyszczać. Czarnuś grzeczna, jak dostanie wafelka, to ja gmeram przy brzuszku, mąż pannę trzyma w pionie, a Czarnul sobie zajada :)

Re: Moje panieneczki - Pożegnalismy Kluseczkę

: ndz cze 01, 2014 10:04 am
autor: unipaks
http://i1061.photobucket.com/albums/t47 ... 1ce380.jpg fajny wykuk :)
http://i1061.photobucket.com/albums/t47 ... 3f89e4.jpg rozbrajające takie złodziejstwo, nie sposób się gniewać ;)
http://i1061.photobucket.com/albums/t47 ... b6bbde.jpg Czarnuś jaka urocza :-*

Mam nadzieję, że Czarnuli problemy z ropniem szybko miną; gulkę możesz przecierać jodyną albo traktować Octeniseptem.
Głaski ślę dla dziewczyn :)

Re: Moje panieneczki - Pożegnalismy Kluseczkę

: pn cze 02, 2014 11:47 am
autor: diana24
Megi_82 pisze:Brzuszek w miarę, jest gulka od niteczki, coś tam jeszcze trochę trzeba doczyszczać. Czarnuś grzeczna, jak dostanie wafelka, to ja gmeram przy brzuszku, mąż pannę trzyma w pionie, a Czarnul sobie zajada :)
Moja wyobraźnia działa :D Gdyby tylko Albert chciał być taki grzeczny przy jego poprzedniej akcji z ropniem, byłabym najszczęśliwszym właścicielem na świecie ;)
Wymiziaj babeczki :)

p.s. Wiem, że ból po starcie Kluseczki nadal jest obecny, ale nie myślicie o nowej kruszynce?

Re: Moje panieneczki - Pożegnalismy Kluseczkę

: pn cze 02, 2014 12:24 pm
autor: Megi_82
diana24 pisze: p.s. Wiem, że ból po starcie Kluseczki nadal jest obecny, ale nie myślicie o nowej kruszynce?
Ech...:( Wiesz, i tak, i nie... Myśleć, to myśleliśmy od dawna, żeby się doszczurzyć, jedynym hamulcem był strach przed ewentualnym zaostrzeniem alergii, no i fakt, że od stosunkowo niedawna cieszyliśmy się spokojem po łączeniu, chwilą bez problemów... a przynajmniej tak się wydawało. Nie ukrywam jednak, że Kluseńka zabrała moje GMR ze sobą. Nie tyle samo w sobie, co... jakoś mój mózg odbiera to jako łatanie dziury, albo raczej... zamknięcie jednego rozdziału a otwarcie kolejnego - pierwsze szczury, które to nie Kluszon będzie przyjmować do stada, wychowywać i uczyć... nie wiem, czy jestem na to gotowa :(
Z drugiej strony - jeśli chcemy zachować jakąś ciągłość naszego stadka, to nie ma na co czekać, dziewczyny nie są coraz młodsze, a jeśli nie chcemy stadku babć ściągnąć na głowę nieznośnych gnojków, to trzeba temat ogarnąć raczej prędzej niż później. Z trzeciej strony chciałabym, żeby każde zwierzę w domu było wyczekiwane i przygarniane z radością, dla nich samych, a nie "z rozsądku", kalkulacji jak wyżej... z czwartej, może najważniejsze dać dom i stado jakimś dwóm bidom, a jak już będą, to reszta się ułoży... bo, że pokocham od pierwszego wejrzenia, to pewne :) Dziura w sercu tej zdolności nie odbiera nawet, jeśli jest olbrzymia...
No brakuje w domu jakichś szalonych małolatów. Zaglądam nieśmiało w różne miejsca, ale jakoś tak...


Z wieści bieżących - miałam pisać po dzisiejszej kontroli, no ale co będę posty produkować. Czarnuszka ma zwyrodnienie kręgosłupa :'( W piątek przed praca zabrałam ją do weta na obejrzenie brzuszka, ale nie tylko - pamiętacie, jakiś czas temu pisałam, że coś mi się nie podoba, ale nie umiałam określić, co, jakby ktoś zapytał, co się dzieje, to właściwie nic... teraz, po historii Kluseczki, postrzeganie się nieco wyostrzyło, a że doszły nowe objawy, to i poskładałam w całość. Tym, co mi się nie zgadzało, był niedziałający ogonek. Wtedy,kiedy tamto pisałam, parę razy w dłuższym okresie czasu widziałam, że nie wyszło jej "hopsa" na biurko z komputera, ale... kurczę, no każda czasem zepsuje manewr... Teraz, kilka dni temu, doszły tylne łapki - zobaczyłam, że Czarnuś biegnie z upolowanym kąskiem do kanapy i nie może do niej wskoczyć przez dziurkę z boku, tylko idzie od tyłu, gdzie skrzynia tworzy podest, na który można się wgramolić bez precyzyjnego celowania. I to się powtarza. Biega normalnie, jak zwykle stylem kicającym hopsa-hopsa, chodzi też podobnie jak zwykle, krokiem nieco kolebiącym i kręcąc pupką, ale jakby bardziej. Kłopot sprawiają jej podskoki, których zawsze była mistrzynią, np. z podłokietnika fotela na klatkę przemieszczała się jednym lekkim "hop", bez widocznego odbicia. Teraz też skacze, ale idzie jej troszkę trudniej, tylne łapki zamiast od razu na dachu zostają na ściance, nie zawsze może wleźć do skrzyni kanapy. Czasem znosi ją lekko na bok, coś z jedną nóżką jest "bardziej". Widzę też wahanie, kiedy ma zejść z pufa czy fotela, a ona nie zna, jak Kluseczka, metody "winda" lub "chodź, pomogę Ci".
Dostała panna w piątek steryd, kolejny zastrzyk do domu na sobotę, ale nie widzę zmian, jest jak było. Michał pojechał na umówioną kontrolę, czekam, co lekarz powie. Ponieważ było zrobione RTG, wiemy chociaż, że z organami w porządku, płuca, wątroba, nerki, nic tam nie widać. Serduszko się porówna z poprzednim RTG.
Ech, chyba pora przyzwyczaić się, że powoli wchodzimy w czas kłopotów :(

Re: Moje panieneczki - Pożegnalismy Kluseczkę

: pn cze 02, 2014 6:12 pm
autor: Buba
Biedny Czarnuszek :( Da się to jakoś lekami zahamować? Trzymam kciuki, żeby się nie pogarszało.
A co do maluchów to zachęcam. Wiem, że jest ból po Kluszonku, ale.... Myślę, że małe, rozchasane szczurzynki rozweselą was.
Mizianko dla szczurasków, a w szczególności dla Czarnuli :-*