szczury.org

Effie pisze: Iskają się i dwie z nich śpią razem. Czasem się między sobą przepychają i jak to dzieci... jak jedna coś dostanie, druga i trzecia też musi Nie wiem, czy są ze sobą szczęśliwsze, niż gdyby były w pojedynkę... ale na pewno są bardziej... hmmm... żywe. Aktywne, energiczne, zwinne, nie śpiące, osowiałe, leniwe...

no bo to jest kwintesencja życia w stadzie tak jak u ludzi w grupie- nie zawsze jest słitaśnie, czasem ścierają się ciężkie do pogodzenia osobowości, ale one tego potrzebują...bo to jest prawdziwe aktywne życie a nie tak jak w pojedynkę- jedzenie i spanie- wegetacja.

mam teraz samca na DT i znowu widzę jakie to przykre, samotny szczur. moje dziewczyny leją się, latają, iskają się, jak chcą to śpią na kupie jedna na drugiej, innym razem osobno, przepychają, broją a ten...śpi cały dzień i noc, jak go wyjmę to połazi sobie powącha i wraca do klatki biedak.

Kastrowałam 15 moich samców i zdecydowanie stwierdzam - są o wiele bardziej szczęśliwe BEZ jajek. Są spokojniejsze, bardziej wyluzowane, super łagodne, a przy tym zachowały chęć do zabawy i radosną naturę. Nie biją się, pięknie łączą się z innymi szczurami i mogą pobrykać z samiczkami.

tak z ciekawości zapytam- ile kosztuje kastracja? bo może stworzę sobie stadko damsko-męskie i nie chciałabym miotów.

Zależy od miasta tak naprawdę. Z tego co pamiętam mówiła użytkowniczka Zalbi u niej 40 zł a u mnie (w łdz) około 100 zł. ale lepiej miej naszykowane 100 zł na wszelki wypadek

dzięki.
myślę, że mój vet, który już troszku mnie zna, raczej nie będzie chciał mnie obedrzeć z kasy, bo ja to i tak dla niego regularne źródło zarobku (pies, skoczki, a w niedalekiej przyszłości szczury)

Jasne, tyle, że zapas kasy się przyda, na ew antybiotyk czy coś. Ale myślę, ze w 100 zł powinnaś się zamknąć mniej więcej.

to już inną drogą, że zawsze należy mieć przynajmniej 100zł "na czarną godzinę". mam to szczęście, że moja mama, choć panicznie boi się gryzoni, mimo swej antyszczurzej natury była już ze skoczkiem do veta, a na szczury jak będzie trzeba też wyłoży, ale ja wolę sama uzbierać choć część, bo nie chcę żerować na jej uczuciach i portfelu.

ja miałam zawsze odłożone też 100, ale jak mi się labik rozchorował, to z 400 posżło... jak nie wiecej.

no cóż, nie jesteśmy w stanie przewidzieć kiedy szczur zachoruje i ile pieniędzy pochłonie leczenie. ale ważne, by choć 100zł było odłożono, bo gdyby powiedzmy ktoś byłby w ciężkiej sytuacji finansowej i miał odłożone to 100zł, to da vetowi choć to 100, a resztę na raty.
bo przecież głupio byłoby odkładać, powiedzmy, 500 i trzymać zwierzę w mniejszej klatce, zamiast kupić mu większą, bo będziemy się bali wielkich kosztów leczenia, a nie zawsze ono tyle kosztuje. taka jest mija teoria, z wyjątkami oczywiście

no cóż, nie jesteśmy w stanie przewidzieć kiedy szczur zachoruje i ile pieniędzy pochłonie leczenie.

Oj tak, słyszałam ostatnio, co prawda nie o szczurze, ale o fretce, która pożarła gąbkę i jej leczenie i operacja wyniosły w sumie ponad 1000zł

w tym już goówa właściciela aby do takiej sytuacji nie dopućcić

ps. biedna fretka, nie wiesz co z nią po operacji?

8dopuścić

*dopuścić

teraz dobrze

Fretka bardzo szybko doszła do siebie, gorzej z portfelem właściciela
Ale weź i jej upilnuj jak ona po całym domu jak kot łazi

Byłam raz jeden u kolegi mojego taty, który ma fretkę.. Jak byłam, to akurat spała w pralce otwartej na stercie ubrań.. Ciekawy widok.